Kocia codzienność... Chciałoby się rzec: pieskie życie...
Masa kleszczy, świerzbowiec, charczenie, zawalone oczy... Do tego weterynarza zaniepokoił wygląd i... konsystencja... jąder... Kocurek, kiedy do nas trafił był w bardzo kiepskim stanie. Rozpoczęliśmy walkę o jego życie i zdrowie.
Fimy z pierwszych chwil u nas na YouTube
Nie mamy miejsc w domach tymczasowych, tym bardziej dla chorującego kota. Hektor zamieszkał więc w szpitalikowej klatce. Jest kocurkiem łagodnym, bardzo lubi kontakt z człowiekiem, choć na razie podchodzi do niego zachowawczo.
Hektor jest bardzo ciekawy innych kotów - wydaje się nam, że będzie z Niego dobry kandydat na dokocenie:) Póki co - walczymy ciągle ze świerzbem; dolegliwości oddechowo-gastryczne opanowane:)
Hektorek jedzie jutro na kontrolę, okaże się, na ile udało nam się grzyba pokonać i może chłopak będzie miał szczęście niedługo iść do domu tymczasowego...
Hektor dziś się przeprowadził do domu tymczasowego. Jak na razie jest przestraszony i nie ma ochoty na integrację.
Musimy mu dać trochę czasu, żeby się przyzwyczaił do nowego miejsca.
Kciuki bardzo potrzebne.
Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)
strasznie mocno trzymamy - kocurek dużo przeszedł, ostatnio jest bardzo przestraszony, ale Twój spokój, Kasiu, na pewno Go wyleczy z wszelkich lęków - będzie dobrze!!!!
Chitos pisze:Zastanawia mnie tylko czy u Ciebie też taka rozpierduche robić będzie czyli swój artystyczny nie ład zbudowany z zwirku i suchej karmy
Robi. Żwirek fruwa wszędzie Ale kto by się żwirkiem przejmował.
Zauważyłam, że Hektor był bardziej odważny wczoraj wieczorową/nocną porą niż dziś w świetle dziennym. Wieczorem i w nocy trochę pozwiedzał mieszkanie. Teraz nie ma na to ochoty i trochę się zabunkrował. Ale spokojnie, musimy mu dać trochę czasu, żeby się przyzwyczaił.
Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)