Witam po świętach, ledwo pisze taka obżarta jestem!
Zdaje relacje co u łysej kotki!
Wszystko teraz idzie chyba w kierunku dobrym. Byłam przed świetami u Sokołowskiej i tak mi głupio było. Kot niby odpchlony a u niej 2 pchły znalazłyśmy! No i tu się zaczęło, bo sokołowska mówi żeby koniecznie dobrze odpchlić więc ja po przyjeżdzie do domu :dezynfekcja tego pomieszczenia gdzie kotka siedzi, pranie w 70 stopniach lewgowiska, psikanie Frontlainem kota. I słuchajcie siedzę sobie z kotem w swięta u rodziców patrzę: Pchła!!!!!

no patrzę i oczom nie wierzę. Jak to kurna możliwe. Wypsikałam już kota tak mocno,że aż się boję,że jej zaszkodzi. W końcu ona przeciez jest bidula chuda , nie ma takiej masy coby nie wiem ze 100 razy trzeba było psikać? Nic nie rozumiem! Oczywiście od razu pranie znów legowisk, wymiana piasku w kuwecie i dezynfekcja to za każdym razem po pchle? Nie wiecie co jest grane?
Jaby ktoś miał jakies sugestie co żle zrobiłam, to uprzejmie słucham. Acha a z tymi pchłami to jest ważne bo najprawdopodobniej to jest własnie uczulenie na pchły, coś jakby futerko się ruszyło , ale minimalnie odrasta ale Rzaneta mówi,ze jak ona ma uczulenie na pchły to wystarczy,że jedna ją ugryzie i znów może jaj futro wypadać!!!
pomocy!!!!w sprawie pcheł oczywiście....