Ja jestem porządną dziewczyną – lubię stabilizację: pełne miseczki, ciepły kącik, miłych kawalerów. A tu przyszło nam zmienić znowu lokum. Nowe… niczego sobie. Ciasne ale własne. Praaaawie. A prawie, jak wiadomo, czyni różnicę. Jestem z bratem, a więc nie takie własne. Własny to jest kąt pod łóżkiem, gdzie mnie ten mały despota od razu zagonił. Z kącika mogę wychodzić w zasadzie tylko gdy przychodzą człowieki. A jak nie wyjdę, to nawet i wyciągają. Wtedy mam dla siebie łóżko, koszyk, drapak, kołyskę… A ten fuhrerek Teoś, taki niby ważny i odważny, wtedy on przed człowiekami ucieka w drugi kąt pokoju. No chyba, że przyniosą wędkę… głupol. Na wędkę daje się złapać – jak ryba

Człowieki to w sumie fajna rzecz. Bo i pełno różnego jedzenia przynoszą – są do chrupania i gwiazdeczki, i kółeczka duże, i kółeczka małe, i mokra karma, i mięsko, i zawsze miseczka ze świeżą wodą, i dwie kuwety mamy. I przychodzą z zabawkami. A jak się zmęczę, to przytulą, pogładzą, pogłaszczą, pomasują… tak za nic. Aż mruczeć się chce

Antosia na ZDJĘCIACH i FILMACH.