Puccini od dłuższego czasu błąkał się po ogródkach działkowych w Czerwonaku. W końcu zaufał wolontariuszce na tyle, by zacząć podchodzić bliżej. A nawet pozwolił się głaskać, nie kryjąc zadowolenia z otrzymywanych mizianek.
W ciągu zaledwie tygodnia jednak posypał się zdrowotnie. Zaropiałe oczy i zapchany nochal sprawiły, że trafił do szpitalika na leczenie.
Pierwsze spotkanie było ciekawe . Poinformowana przez Krisa, że w szpitaliku znajduje się nowy kot na leczenie i że jakoś trzeba mu podać leki, szykowałam się na krwawą jatkę. Uzbrojona w rękawice, ręcznik i spisany testament, otworzyłam klatkę. Kot się rzucił... Do tulenia. Nos miał tak zapchany, że micha stała nietknięta. On jej po prostu kompletnie nie czuł. Dopiero podetkniętą pod sam pysiol spałaszował z takim zapałem, że przypominał odkurzacz do jedzenia.
Jest cudowny, bezproblemowy, zakochany w człowieku na zabój. Boi się gwałtownych ruchów, co okazuje pacaniem. Ale ogólnie to chodząca miłość. Od początku wiedzieliśmy, że z nami zostanie. Bo jak takiego kota oddać "wolności"? Życie jednak pokazało nam, że Puccini nie tylko może, ale wręcz musi z nami zostać. Test na FIV niestety dodatni Łudzimy się jeszcze, że może to zafałszowanie przez stan zapalny... Trzeba cierpliwie poczekać na powtórkę. Bo pomimo całego swojego uwielbienia okazywanego człowiekowi, kot z piętnem FIV nadal traktowany jest przez potencjalnych adoptujących, jak niewidoczny . Oby Puccini miał pod tym względem szczęście i trafił szybko na swojego ludzia.
Puccini wygląda już o niebo lepiej! Intensywnie jeszcze zakraplamy oczka i podajemy leki, ale poprawa jest widoczna Chłopak nie lubi zabierania mu czegokolwiek z klatki, o sprzątaniu już w ogóle nie wspominając. A sajgon potrafi zrobić naprawdę widowiskowy (zapachowo również) No ale jak mu tego wszystkiego nie wybaczyć, gdy dyżurni raczeni są takimi widokami:
_________________ "Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los."
Oscar Wilde
Miałam dziś okazję poznać przystojniaka. Absolutnie kradnie serducho Bardzo domaga się uwagi. Śpiewa pieśni miłosne - oby ktoś się zajął. Wystarczy lekko dotknąć, a Puccini przewraca się podwoziem do góry, wtula się w rękę i odpala traktorek. Jest uroczy
_________________ Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)
Oj tak. Równie dorodnie wyglądających polików u kocura nabuzowanego hormonami już dawno nie widziałam
_________________ "Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los."
Oscar Wilde
kat
Dołączyła: 18 Mar 2013 Posty: 15132 Skąd: Poznań
Wysłany: Pią 27 Kwi, 2018 10:03
Puccini bardzo domaga się uwagi człowieka. Gdy tylko przechodzę obok klatki, wyciąga łapki i ociera się głową o pręty klatki. Tak bardzo żal patrzeć na kota w klatce
Co prawda On jest jeszcze leczony, więc musi być w klatce. Ale jakby to było cudownie, gdyby po zakończeniu antybiotykoterapii mógł się przenieść do dt, albo do ds...
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17353 Skąd: Poznań
Wysłany: Pon 30 Kwi, 2018 01:00
Tak, nie da się przejść obojętnie
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Puccini dzisiaj przeszedł zabieg kastracji, za kilka dni, kiedy już będziemy mieć pewność, że przeszedł ten zabieg bez szwanku będzie już gotowy do przeprowadzki! Oczy i uszka, które nas niepokoiły są już czyste, chłopiec został zaczipowany, a jego wiek oceniony na około 5-6 lat, bo pomimo jednego złamanego kła, reszta uzębienia prezentuje się zadowolająco.
Zatem chętnych do przejęcia kawalera, zapraszamy do ustawiania się w kolejce!
Przystojny, niebanalny. I bardzo samotny... Spojrzenie, którym odprowadza wychodzących wolontariuszy rozdziera serducho. Przechodzimy obok jego klatki, idąc myć miski kolejnych klatek. I za każdym kursem czeka na nas wyciągnięta przez pręty łapka.
"Teraz ja? Teraz tylko dla mnie będziesz? Zostań proszę! Czekam! Już idziesz znów..."
Domu. Choćby tymczasowego. Ale domu...
_________________ "Ludzi można z grubsza podzielić na dwie kategorie: miłośników kotów i osoby poszkodowane przez los."
Oscar Wilde
Pucek ma niestety nawrót kociego kataru:( Nie służy mu pobyt w klatce, a już w ogóle - w szpitaliku, niewolnym od drobnoustrojów, mimo działania lampy bakteriobójczej i izolacji... No ale co zrobić...? Domów tymczasowych jak na lekarstwo:(((
Edit: dodałam filmik
Ostatnio zmieniony przez Morri Pon 11 Cze, 2018 01:11, w całości zmieniany 1 raz
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]