Wysłany: Nie 10 Cze, 2018 18:27 Szachrajka, Bajzel i Granda
To był jeden z tych gorętszych weekendów, gdy dzieje się za dużo, a człowiekowi brakuje trzeciej ręki. Podczas interwencji na ul. Golęcińskiej jedna z naszych wolontariuszek odłowiła kotkę na kastrację. Kot zabezpieczony, wizyta u weta umówiona za dwa dni, więc chociaż tu wszystko miało pójść gładko. Gdyby nie jeden mały szczegół. Szybko okazało się, że kotka nie jest sama, ale są też trzy małe kociaki, które karmi. Nie mogliśmy postąpić inaczej jak tylko przyjąć całą gromadkę pod swoje skrzydła. Kocia mama wykarmiła potomstwo, a my otoczymy je opieką tak długo jak będzie trzeba. Śliczne puchate kuleczki rosą coraz szybciej i niedługo będzie można oddać je do adopcji. Czy ktoś zechce przytulic je do serca na zawsze?
Poznajcie Małych Awanturników Od lewej Szachrajka, Bajzel i Granda.
Burasek rodzynek, największy (dosłownie i w przenośni) leloch i piszczałka z całej trójki. Pierwszy zaczął mruczeć, bo jeszcze ssąc mleko matki i miauczeć. Teraz mruczy na sam widok człowieka, pełnej miski i na myśl o wyskoczeniu z klatki (tego ostatniego domaga się najgłośniej). Chłopiec jest zawsze w pierwszym rzędzie jeśli chodzi o eksplorację nowego terenu. Jawi się jako zwinna puchata kulka, nigdy nie wiem kiedy przemknie przez otwarte drzwiczki i teleportuje się na koniec pokoju. Uwielbia gonitwy i zabawy ze swoja najmniejszą siostrą
Kradłabym. Któregokolwiek ;> (choć chyba najbardziej Szachrajkę)
biorąc pod uwagę to, że od tygodni zamęczasz mnie opowieściami o tym, żebyśmy miały kociątko, to zaczynam się bać...
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Najmniejsza z miotu, urocza i delikatna koteczka. We wszystkim naśladuje swojego brata i raczej nie odstępuje go na krok. Bajzel jest dla niej wsparciem i wzorem do naśladowania, stworzą wspaniały dwupak Szachrajka jest jak mała, rezolutna pchełka. Wszędzie się wciśnie, radośnie podskakuje próbując dogonić pozostałe kociaki, pierwsza wykombinowała jak uciec z zamkniętej klatki kennelowej (albo może tylko jej gabaryty na to pozwoliły). Chociaż później zaczęła mruczeć to decybelami wyprzedziła już braciszka, teraz próbuje swoich sił w miaukaniu.
Kotka co ledwo odrosła od ziemi, a której ego dosięgnęło już księżyca. Tak, Granda doskonale wie czego chce, a czego sobie nie życzy. Nie mruczy i nie miauczy, jej ulubioną formą ekspresji jest syczenie. Prawdziwa kocia indywidualistka, kiedy jej rodzeństwo bawi się w najlepsze, ona kroczy swoimi ścieżkami odkrywając co czai się w zakamarkach. Uwielbia zabawę wędką, a kiedy goni za piórkiem jest królową tego parkietu i żaden brat czy siostra nie mają prawa zakłócić jej tańca, bo zostaną przykładnie osyczeni! Oczywiście co pewien czas pogoni się także ze swoim kociakowym gangiem po całym pokoju, aż zabawa dech zapiera, ale to tak tylko na trochę, póki nie znajdzie ciekawszego zajęcia
Neda
Dołączyła: 05 Wrz 2016 Posty: 3062 Skąd: Suchy Las
Zabawa jedzenie spanie tym żyją 8-tygodniowe kociaki
W nosie mają ciszę nocną Chcą zajrzeć wszędzie, zwłaszcza Szachrajka. Dzisiaj pokazała nam, że da się wejść do zamkniętej szuflady, a swojemu rodzeństwu pokazała jak wchodzi się na biurko... ehhh...
Robiliśmy dzisiaj zbiorowe ważenie Oto wyniki:
Bajzel - 980 g, Granda - 885 g, Szachrajka - 810 g. Całkiem nieźle
Wyliczyliśmy też, że Kociaki na dzień dzisiejszy pochłaniają 2,5 kg karmy w 6 dni. Zazwyczaj to wygląda tak, że jak tylko opróżnią miskę trzeba napełnić ją znów, jako że rosną, nie możemy wydzielać im porcji, powinny jeść tyle ile tylko chcą.
Zanim będzie można pomyśleć o wydawaniu maluchów do adopcji minie jeszcze kilka tygodni. Bardzo przydałby nam się opiekun wirtualny
Zniszczę! Rozerwę na strzępy! Agrhhh! Jestem Bajzel! Jestem wojownikiem! Jestem pogromcą i niszczycielem strasznych, piórkowych wędek! Czy skradłem czyjeś niewieście serce?
Powiem wam szczerze, że taka jedna wędka to małemu kotku starcza na dwie i pół zabawy, a kotki są trzy i zabawy w ciągu dnia też więcej niż dwie i pół. Nigdy nie sądziłam, że to właśnie na wędkach będę bankrutować
Pewne znaki na niebie i ziemi (tak naprawdę to w kuwecie, pierwsze znaki prawie zawsze są w kuwecie) zwiastowały, że maluszkom coś dolega. Zatem zebraliśmy próbki z rzeczonej kuwety i wysłaliśmy na badania. Wynik wskazał kokcydia, a więc maluszki zamiast pojechać do weterynarza na szczepienia, pojechały zawalczyć z chorobą. Przez następne 5 dni muszą dostawać zastrzyki, mam nadzieje, że nie przestana mnie lubić.
W weterynarza pierwszy na ochotnika wyszedł Bajzel. Chłopak odważny jeśli chodzi o zwiedzanie, ale kiedy doszło co do czego najpierw wystrzelił jak torpeda z rąk pani weterynarz, a później jak już został obezwładniony to darł się najgłośniej. Bajzello niby chojrak, ale trochę taki wypłosz
Następna była Szachrajcia. Malutka taka, ale zapłakała tez malutko. Szybka akcja i panienka z powrotem w kontenerku siedziała.
Wygląda jak jakiś mały pustynny kotek
Ostatnia w kolejce była Granda. Nasza milcząca piękność, która w końcu nauczyła się miauczeć. Ale nie tam podczas zastrzyku, tam była dumna i wyniosła, przynajmniej na tyle na ile jej słodka kosmatość pozwala. Granda napędziła mi trochę stracha. W drodze powrotnej musiała liznąć, któreś z rodzeństwa, a jako że lek niezbyt przyjemny to ślina zaczęła jej się pienić. Na szczęście szybko załagodziliśmy sytuacje porcja jedzonka.
Granda, która nauczyła się miauczeć bywa słodko-nieznośna kiedy się czegoś domaga
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
"Strona internetowa oraz forum Fundacji dla Zwierząt Koci Pazur" wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z niej wyrażasz zgodę na używanie plików cookies w celach statystycznych. [więcej informacji]