Cytologia nie wykazała żadnych zmian (teraz już jesteśmy mądrzejsi o wiedzę, że w przypadku tego rodzaju nowotworu nie wykazuje...). I gdy czekaliśmy na wynik badania histopatologicznego, proroczo zabrzmiały słowa pani weterynarz prowadzącej leczenie Milenki [']: "ale w sprawie Leona to się jeszcze spotkamy", która wypatrzyła jego zdjęcie na fundacyjnym fb. Wynik hp potwierdził diagnozę wprawionego onkologicznego oka - rak płaskonabłonkowy lusterka nosowego.
Leoś udał się na miesięczny pobyt w klinice onkologicznej, w czasie którego przeszedł 12 naświetlań. Na początek, jako że kocur jest słusznych rozmiarów, do swojej dyspozycji otrzymał iście królewski kennel:
Niestety szybko nauczył się go otwierać i wybierał się na wycieczki po leczniczym przybytku. Za karę trafił więc do zwykłej szpitalnej klatki

Ograniczenia związane z przebytą radioterapią nie pozwoliły mu wrócić na działki. Nie wolno mu bowiem przebywać na słońcu, choćby był to tylko balkon. Co więcej - w słoneczny dzień nawet promienie wpadające przez szybę okienną mogą przyspieszyć wznowę raczyska :/ Konieczne jest zatem zacienianie. Przy skrupulatnym stosowaniu się do zaleconych ograniczeń czas remisji powinien wynieść około 1-1,5 roku. Wyjścia zatem nie było i Leon z kota finansowanego z kolejki zewnętrznej przekształcił się w pełnoprawnego tymczasa. Co się nerwów przed rozmową w jego sprawie z Tomkiem najadłam, to moje

Bastianka wraz z Barmanem odebrali go z leczenia i przetransportowali prosto do nas, do przygotowanego dla niego pokoju. A on w drodze odwdzięczył im się odpowiednim zadbaniem o niepowtarzalny klimat i atmosferę w samochodzie


W pół godziny po przyjeździe i opróżnieniu michy zachowywał się już tak:
https://youtu.be/MACdzHdGe6A
Na dzień dzisiejszy ma już swoje ulubione miejscówki:
Noce niestety regularnie umila nam o 4 rano nawoływaniem... Donośnym... Bardzo... Mamy jednak nadzieję, że wkrótce zaczniemy je wszyscy spokojnie przesypiać

Papa Leon na zdjęciach i filmach