Nie mogło być różowo. Część zszywek, którymi była zszyta jedna z ran, wyhaczyła się
Tu już widać, że rana puszcza:
Znów wylądowaliśmy u ortopedy. Przy okazji okazało się, że rzepka w kolanie zrotowała i trzeba było i to poprawić

Urazy są poważne. Dziwi, że miednica nie jest uszkodzona. Pod jedną narkozą zoperowano od razu drugą łapę. Tak więc, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, z chirurgii na razie tyle - Lisek został wykastrowany już podczas pierwszego zabiegu.
Sprawdzono też, jak zrasta się operowana wcześniej kość udowa - jest super. Największym zmartwieniem jest jednak to nieszczęsne kolano. Być może nie będzie się zginało więcej niż do 90 stopni. Są duże przykurcze mięśni. Torebka stawowa była pozrywana, a do zabiegu trzeba było ją dodatkowo ponacinać
Szczęście w nieszczęściu, Lisek niewiele rusza się w klatce - jest więc nadzieja, że wszystko pozrasta się dobrze. Ładnie wcina wszystkie leki w karmie. Jest niesamowicie wygłodniały. Dowiedziałam się, że dość długo musiał chodzić z tym urazem. Karmiciel mówi, że zniknął na miesiąc i wrócił bardzo wychudzony
Na razie nie podejmujemy żadnych działań socjalizacyjnych, żeby nie rzucał się w klatce i nie wykonywał zbędnych ruchów.