podmienili mi kota:))))))) Rollo dziś cały dzień okupował moje kolana - przez co połamanam totalnie, no bo przecie nie chciała spłoszyć, nie za wiele zrobiłam na kompie, bo ze względu na swe rozmiary wystawał co chwilę i trza go było łapać, podtrzymywac, no i oczywiście głaskać, bo inaczej pomiaukiwał żałośnie... A jak już musiałam wstać - łaził za mną jak pies i nie odstępował na krok
a przy tym jaka delikatność - jak chciał wskoczyć to najpierw delikatnie łapkami postukiwał w moje nogi i pytająco pomrukiwał - żadnego wciskania się na chama
Ja takiego kota jeszcze nie widziałam!!!!!!
Zapowiada się pieszczoch nad pieszczochy:))))
PS i już tak nie zwiewa przed Marcinem - nawet czasami daje się jemu pogłaskać
