Jeśli jeszcze ktoś zwleka z decyzją o sterylizacji - niech spojrzy na przypadek Meki.
Meki przeszła sterylizacje dwa tygodnie temu.
Odkładaliśmy sterylizację w czasie z oczywistych względów - Mekusia wiele przeszła i cały czas Jej stan nam na to nie pozwalał.
Trochę mieliśmy koło zamknięte, bo czekaliśmy aż Meki się wzmocni by przeprowadzić zabieg a z drugiej strony dręczona była przez trwające ponad półtora miesiąca rujki.
Kotka nie przybierała na wadze, ba! waga nawet zaczęła minimalnie się obniżać.
A wiecie dlaczego?
Bo rujki to piekło. I nie mówię tu o piekle dla właścicieli.
To piekło dla kotki.
Spadek apetytu, "fałszywe" zainteresowanie światem.
Myślicie, że kotka tak bardzo was kocha ocierając się, wystawiając brzuszek go głaskania?? nic bardziej mylnego! Ruja kłamie!
Minęły dwa tygodnie a już Meki zaczyna się zaokrąglać.
Zaczęła chętnie wychodzić z klatki.
Je z ręki, ciekawią Ją zwierzęta, zaczepia Piotrusia, wtula się w Helenkę.
Efekty sterylizacji Meki również wpłynęły na rezydentów.
Zaczęły zdecydowanie bardziej się Nią interesować, zaczęły się ocierać, barankować
Sterylizujmy koty!
Na poniższym zdjęciu Meki najpierw porozrzucała żwirek a potem stwierdziła, że jeśli położy się obok Kubusia to może wina spadnie na Niego
