Lolek
Moderatorzy: crestwood, Migotka
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Myślę, że dogadamy się z Lolkiem, choć widzieliśmy się tylko raz i podczas spotkania trochę nas zignorował, co wcale nie dziwi. Obcy ludzie, czego od niego chcą 
Z miłą chęcią będę się dzieliła nowościami i zdjęciami, na razie pozostaje mi czekać. Drapak dojechał, bardzo ładny, cieszę się jakby miał być dla mnie

Z miłą chęcią będę się dzieliła nowościami i zdjęciami, na razie pozostaje mi czekać. Drapak dojechał, bardzo ładny, cieszę się jakby miał być dla mnie

Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
Kartonów ci u mnie dostatek.
Zastanawiam się jeszcze nad jednym aspektem - gdzie zrobić Lolkowi legowisko przez pierwsze dni? Czy w jednym pomieszczeniu, jak można wyczytać na różnych forach, żeby przyzwyczaił się do zapachów, do nowej kuwety, misek, posłania. Czy też postawić kuwety w miejscu docelowym. Mam sporo miejsca, dom jest duży, piętrowy. Jak mi się pogubi w rozkładzie pomieszczeń, nie trafi do miski?
Myślałam o biurze na parterze domu, 20 m, dwa pokoje, duże okno z widokiem, mnóstwo kartonów do spenetrowania i płytki na podłodze. W razie wypadku qpowego łatwo sprzątnąć.
Często podobne porady tyczą się kotów, które po raz pierwszy będą mieszkać w domu, muszą uczyć się kuwety itd., a Lolek jest jak słyszałam kotem czystym.
Docelowo chciałabym, żeby spał z nami w sypialni, najlepiej w łóżku
i objął cały dom w posiadanie.
No nie wiem, porozmawiam jeszcze z p. Natalią (chyba dobrze zapamiętałam imię), która ma przyjechać z Lolkiem w poniedziałek.
Zastanawiam się jeszcze nad jednym aspektem - gdzie zrobić Lolkowi legowisko przez pierwsze dni? Czy w jednym pomieszczeniu, jak można wyczytać na różnych forach, żeby przyzwyczaił się do zapachów, do nowej kuwety, misek, posłania. Czy też postawić kuwety w miejscu docelowym. Mam sporo miejsca, dom jest duży, piętrowy. Jak mi się pogubi w rozkładzie pomieszczeń, nie trafi do miski?
Myślałam o biurze na parterze domu, 20 m, dwa pokoje, duże okno z widokiem, mnóstwo kartonów do spenetrowania i płytki na podłodze. W razie wypadku qpowego łatwo sprzątnąć.
Często podobne porady tyczą się kotów, które po raz pierwszy będą mieszkać w domu, muszą uczyć się kuwety itd., a Lolek jest jak słyszałam kotem czystym.
Docelowo chciałabym, żeby spał z nami w sypialni, najlepiej w łóżku

No nie wiem, porozmawiam jeszcze z p. Natalią (chyba dobrze zapamiętałam imię), która ma przyjechać z Lolkiem w poniedziałek.
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Miło mi poinformować, że Lolek jest już w nowym domu, przyjechał przed południem i dopiero godzinę temu zakończył zwiedzanie.
Najpierw skorzystał z kuwety, co bardzo pozytywnie mnie, może nie zaskoczyło, bo słyszałam o jego czystości, ale nastawiło.
Obszedł wielokrotnie wszystkie pokoje, łazienkę, kuchnię, zwiedził wszystkie parapety, otworzył sobie szafę przesuwną (nie wiem jak on to wymyślił), zwiedził ją w środku. Skorzystał z drapaka, potem jeszcze raz kuweta, tym razem na piętrze (ma niezły rozrzut, pełno piasku dookoła
). Poleżał z dziećmi w sypialni na parapecie, potem na podłodze przed balkonem w słońcu, później zwiedził dokładnie wszystkie regały w biurze. Uszykowaliśmy mu najwyższą półkę, gdyby zechciał tam się zaszyć.
Najlepiej było, kiedy na hasło "chodź, dostaniesz jeść" wyraźnie się ożywił i pobiegł za mną do kuchni. Niestety nie chciał kocich chrupek, zjadł mi za to kawałek ciasta z ręki i żebrał o kiełbasę...
Od razu wiedział, gdzie jest lodówka. Ale chyba w końcu spróbował tych chrupek, widziałam, że w misce coś namieszane.
Jest bardzo miły, nie fuka, pozwala się brać na ręce i nosić (nie stresuję go, więc krótko i na chwilę), faktycznie jest gadatliwy, odpowiada i lubi, by czule do niego przemawiać. Nie protestował, gdy przytulałam twarz do jego futra.
Na razie jest lekko przejęty, ale już jakby spokojniejszy, otarł mi się kilka razy o nogi, mniej macha ogonem. Za to siedząc na parapecie, wymachuje nim jak biczem, pewnie denerwuje go jeszcze nowe otoczenie, mnóstwo ptaków w ogrodzie.
Ja już się w nim zakochałam na zabój, nawet mój mąż do niego czule przemawia.
Potem zrobię i wrzucę fotki, na razie nie chcę gonić go z aparatem po domu, niech się przyzwyczaja ile tylko potrzebuje.
Tak, podsumowując, strasznie jestem szczęśliwa.
Najpierw skorzystał z kuwety, co bardzo pozytywnie mnie, może nie zaskoczyło, bo słyszałam o jego czystości, ale nastawiło.
Obszedł wielokrotnie wszystkie pokoje, łazienkę, kuchnię, zwiedził wszystkie parapety, otworzył sobie szafę przesuwną (nie wiem jak on to wymyślił), zwiedził ją w środku. Skorzystał z drapaka, potem jeszcze raz kuweta, tym razem na piętrze (ma niezły rozrzut, pełno piasku dookoła

Najlepiej było, kiedy na hasło "chodź, dostaniesz jeść" wyraźnie się ożywił i pobiegł za mną do kuchni. Niestety nie chciał kocich chrupek, zjadł mi za to kawałek ciasta z ręki i żebrał o kiełbasę...

Jest bardzo miły, nie fuka, pozwala się brać na ręce i nosić (nie stresuję go, więc krótko i na chwilę), faktycznie jest gadatliwy, odpowiada i lubi, by czule do niego przemawiać. Nie protestował, gdy przytulałam twarz do jego futra.
Na razie jest lekko przejęty, ale już jakby spokojniejszy, otarł mi się kilka razy o nogi, mniej macha ogonem. Za to siedząc na parapecie, wymachuje nim jak biczem, pewnie denerwuje go jeszcze nowe otoczenie, mnóstwo ptaków w ogrodzie.
Ja już się w nim zakochałam na zabój, nawet mój mąż do niego czule przemawia.
Potem zrobię i wrzucę fotki, na razie nie chcę gonić go z aparatem po domu, niech się przyzwyczaja ile tylko potrzebuje.
Tak, podsumowując, strasznie jestem szczęśliwa.

Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.