Ale Ineczka, to prawdziwy przyjaciel... po wejściu do domu wita się, łasi się i daje się wymiziać....Może nauczysz ja jak gospochę? - karmić chlebem i solą? P.S. A spojrzenie ma trochę do ufo "szarak" - tajemnicze i zagadkowe...
Myślałam raczej by dokupić katarynkę i zatrudnić Inkę jako kapucynkę Jest malutka i skoczna - nadałaby się idealnie W jesienne ponure dni Inka dużo śpi lub broi i psoci się Pipi. Na balkon ostatnie dni wychodzi niechętnie wszak kto ma chęć siedzieć na tym zimnisku? brrr... za to hamak na kaloryferze wrócił do łask po letnim porzuceniu
Kiedy nadchodzą dłuuugie, chłodne jesienne dni najlepiej zaopatrzyć się w ciepły szal... najlepiej kiedy jest naturalny i dostosowuje się do kształtów główki i pięknie okala uszka
Inka...mój mały skarb, moje serduszko, mój łobuz... nie potrafię się z Nią rozstać... Dotarło do mnie że przez te kilka miesięcy stała się członkiem naszej małej rodzinki i nie wyobrażam sobie by nagle mogło jej zabraknąć. Uwielbiam jej ogromne ślipka, wiecznie brudny nochal od jedzenia, to że potrafi bawić się wszystkim co wpadnie w jej łapki a na koniec dnia domaga się pieszczot namolnie Kochamy ją bardzo. Zżyła się z Pipi, a przyjaciół powinno się mieć na całe życie a nie tylko na chwilę...