Usłyszeliśmy dobrą radę - że mamy kociaka podrzucić na czyjś ogródek bo Pani też ciągle podrzucają jakieś koty...
Rzucanie 6 tygodniowym kociakiem przez jakiekolwiek płoty nie wydawało się zbyt dobrym pomysłem... pozostawienie jej aby sobie dalej rzucała się pod koła lub poszła w szczere pole też nie było dobrym rozwiązaniem więc nie pozostało nic innego jak Krzysię zabrać.
Maleństwo wygląda jak obraz nędzy i rozpaczy - całe utytłane z pchłami i czymś jeszcze na futrze. Nie jestem pewna czy to jaja wszołów czy nabytek z pola. Nóżki jak patyczki, brzuszek jak piłeczka. No i takie coś siedzi właśnie w klatce w mojej łazience

zapomniałam dodać, że dziecię bardzo proludzkie, mruczy, nadstawia łepek i kula sięradośnie kiedy tylko się jej dotknie.
Krzysia na picasie