I co mamy – malutką szylkretkę uwielbiającą człowieka do granic możliwości – przede wszystkim słuchu, bo kiedy opiekun znika z pola widzenia kocia miauczy wniebogłosy. Kocich rezydentów nie boi się w ogóle, ale zdecydowanie to kontakt z istotami dwunożnymi jest jej życiowym celem.
Kamyczek jest zdrowa, wesoła, do szczęścia potrzebne jej tylko ludzkie kolana, na których może leżeć cały dzień - realizując wszystkie swoje życiowe potrzeby, z wyjątkiem kuwetkowych na szczęście – te bezbłędnie załatwia tam, gdzie trzeba!
Kamyk czeka na swojego opiekuna, który będzie dla niej całym światem – oby trwało to jak najkrócej…
Kamyczek na picasie
