Fragment pamiętnika Jasia, wyskrobanego pazurem na ścianie jego ulubionego kartonu:
"Sądziłem, że po wyprowadzce Małgosi długo będę rozpamiętywał nasze rozstanie, ale jedzenie zdaje się być odpowiedzią na wszystkie moje problemy i pytania. Myśli moje zaprząta teraz co innego. Pomieszczenie, w którym przywykłem załatwiać swoje potrzeby, jest chyba dla człowieków miejscem jakiegoś przedziwnego kultu. Z determinacją przyprawiającą o mrowienie na czubku ogona składają oni ofiary z rzeczy, które zakładają na siebie, przedziwnemu stworowi o okrągłej paszczy. Karmią go co kilka dni, ale on za każdym razem wypluwa ich dary po uprzednim przeżuciu. Wydaje mi się, że nie jest z nich zadowolony, a jego gniew rośnie z każdym dniem. Z tego powodu, muszę towarzyszyć człowiekom za każdym razem, gdy udają się w jego pobliże. Nieważne, czy oblewają się wodą, pukają się po kłach dziwnymi patykami, czy po prostu siedzą z wysiłkiem wymalowanym na twarzach - muszę czuwać. Każdy kolejny dzień jest moim małym zwycięstwem. Kiedy wracają do domu po długiej nieobecności, którą zazwyczaj przesypiam, czekam na nich przy drzwiach i miauczę, by przestrzec ich przed Potworem. Nie są jednak zbyt bystrzy - zamiast zakopać go, jak zrobiłby to każdy porządny kot, przygotowują mi strawę. Spożywam ją w pośpiechu i wracam na posterunek. Nie wiem, co zrobiliby beze mnie… O, znowu będą siedzieć przed tą płaską, kolorową skrzynką. Biedne, bezwłose istoty - lepiej pójdę już, znów ogrzać ich swoim ciepłem. Czuwam."