Zira jest urocza ale Sari budzi morze czułości.Rodzeństwo z Lecha
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Przeuroczy styl prowadzenia dziennika!
Niemały talent literacki.
A kociaki - słodka łobuzeria. Właśnie też doświadczam poznawania świata i granic mojej odporności przez ponad 4-ro miesięcznego przytulako - gryzako - ćwierkacza Kajtka (lustrzane odbicie Kovu) . Czteroletni mieszkańcy (Max i Lena ) od niemal 2 miesięcy mają przymusowe "zajęcia ruchowe" - biegi i skoki.
Zira jest urocza ale Sari budzi morze czułości.
Zira jest urocza ale Sari budzi morze czułości.- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Zira i Sari
Małe kotki niektóre rzeczy robią odruchowo, instynktownie. Jak to się mówi – mają to wyssane z mlekiem matki. Wiele jednak rzeczy dopiero się uczą. Albo na własnych błędach – kosztem guzów i siniaków. Albo biorąc z kogoś (tu: z innego kota) przykład.
Od pewnego czasu Czarna Sari oraz Lilka Zira przypatrywały się naszej rezydentce – Czarnej Hrabinie Sabinie de Humorek – co też ta stateczna dama porabia w łazience. Gdy dumnym krokiem wkracza do pokoju kąpielowego, dystyngowanym susem znajduje się nagle na umywalce, siada zgrabnie koło kranu i znacząco spoglądając na domowników czeka. Miauknie. Podrepcze chwilę w miejscu. Aż któraś z tych niedomyślnych dwunożnych istot skojarzy fakty: kot – umywalka – kran (czyli woda) i odkręci kurek. Z krystaliczną, chłodną, pyszną wodą. Woda w żadnej miseczce nie smakuje tak, jak ta z kranu.
Maluchy najpierw pokonały pierwszy stopień trudności – nauczyły się wskakiwać na umywalkę. Niby to nie jest aż tak wysoko, ale… umywalka jest wąska i czasami zdradziecko ślisko.
Potem drugi stopień – dwunożne istoty. Żeby kranik ciurkał, najpierw muszą one pokojarzyć co-nie-co. A jak każdy futrzak wie, nie są one tak inteligentne jak chociażby zwykły dachowiec.
W końcu kranik odkręcony, woda ciurka i … mokro !!! Zira pierwsza sprawdziła co się tak mieni na dnie umywalki i poczuła, że ma mokre stópki. Tak się przypatrywała kryształowym kropelkom toczącym się po dnie, że aż zaczęły spadać jej na głowę. Sari w tym czasie zrobiła stójkę opierając się na kranie, który się przez to przekręcił i oblał grzbiet siostry. Hyc! Zira szybko uciekła z umywalki.
Sari siadła na rancie i się patrzyła… patrzyła… patrzyła… Co też Hrabina robiła, gdy już wreszcie kranik ciurkał ? Wąchała wylewkę… Sari więc powąchała… dotknęła noskiem… języczkiem... woda ! Jeszcze raz języczkiem… Pyyyyszna. I piła… piła… piła. Tymczasem Zira na dole zdążyła się już otrząsnąć z wody, wylizać prawie do sucha i patrzyła co siostra robi na górze. Zaciekawiona znowu wskoczyła. Podeszła do wylewki i… woda! Zaczęła lizać strużkę wody. Ale o ile Sari robiła to zgrabnie – jak dama – jakby całe życie nic innego nie robiła, o tyle Zira robiła to jak ostatnia mamałyga. Za mocno wsuwała główkę pod strużkę – woda lała się jej na pyszczek – aż zaczynała prychać. Na głowę – aż zaczynała wyglądać jak mokra kura. Na oko – które zamykała ale pić nie przestawała. Na łapki – bo zaaferowana ześlizgiwała się do umywalki.
Tak, mamy teraz dwie kolejne miłośniczki źródlanej wody. Nową małą hrabinę – pijącą z gracją i wdziękiem. I dziamdziaka – szylkretowego gapcioszka, który nie mogąc powstrzymać się przed korzystaniem z łazienkowego źródełka, przypłaca to za każdym razem mokrym futerkiem.
edit brynia: zmniejszyłam zdjęcia
Małe kotki niektóre rzeczy robią odruchowo, instynktownie. Jak to się mówi – mają to wyssane z mlekiem matki. Wiele jednak rzeczy dopiero się uczą. Albo na własnych błędach – kosztem guzów i siniaków. Albo biorąc z kogoś (tu: z innego kota) przykład.
Od pewnego czasu Czarna Sari oraz Lilka Zira przypatrywały się naszej rezydentce – Czarnej Hrabinie Sabinie de Humorek – co też ta stateczna dama porabia w łazience. Gdy dumnym krokiem wkracza do pokoju kąpielowego, dystyngowanym susem znajduje się nagle na umywalce, siada zgrabnie koło kranu i znacząco spoglądając na domowników czeka. Miauknie. Podrepcze chwilę w miejscu. Aż któraś z tych niedomyślnych dwunożnych istot skojarzy fakty: kot – umywalka – kran (czyli woda) i odkręci kurek. Z krystaliczną, chłodną, pyszną wodą. Woda w żadnej miseczce nie smakuje tak, jak ta z kranu.
Maluchy najpierw pokonały pierwszy stopień trudności – nauczyły się wskakiwać na umywalkę. Niby to nie jest aż tak wysoko, ale… umywalka jest wąska i czasami zdradziecko ślisko.
Potem drugi stopień – dwunożne istoty. Żeby kranik ciurkał, najpierw muszą one pokojarzyć co-nie-co. A jak każdy futrzak wie, nie są one tak inteligentne jak chociażby zwykły dachowiec.
W końcu kranik odkręcony, woda ciurka i … mokro !!! Zira pierwsza sprawdziła co się tak mieni na dnie umywalki i poczuła, że ma mokre stópki. Tak się przypatrywała kryształowym kropelkom toczącym się po dnie, że aż zaczęły spadać jej na głowę. Sari w tym czasie zrobiła stójkę opierając się na kranie, który się przez to przekręcił i oblał grzbiet siostry. Hyc! Zira szybko uciekła z umywalki.
Sari siadła na rancie i się patrzyła… patrzyła… patrzyła… Co też Hrabina robiła, gdy już wreszcie kranik ciurkał ? Wąchała wylewkę… Sari więc powąchała… dotknęła noskiem… języczkiem... woda ! Jeszcze raz języczkiem… Pyyyyszna. I piła… piła… piła. Tymczasem Zira na dole zdążyła się już otrząsnąć z wody, wylizać prawie do sucha i patrzyła co siostra robi na górze. Zaciekawiona znowu wskoczyła. Podeszła do wylewki i… woda! Zaczęła lizać strużkę wody. Ale o ile Sari robiła to zgrabnie – jak dama – jakby całe życie nic innego nie robiła, o tyle Zira robiła to jak ostatnia mamałyga. Za mocno wsuwała główkę pod strużkę – woda lała się jej na pyszczek – aż zaczynała prychać. Na głowę – aż zaczynała wyglądać jak mokra kura. Na oko – które zamykała ale pić nie przestawała. Na łapki – bo zaaferowana ześlizgiwała się do umywalki.
Tak, mamy teraz dwie kolejne miłośniczki źródlanej wody. Nową małą hrabinę – pijącą z gracją i wdziękiem. I dziamdziaka – szylkretowego gapcioszka, który nie mogąc powstrzymać się przed korzystaniem z łazienkowego źródełka, przypłaca to za każdym razem mokrym futerkiem.
edit brynia: zmniejszyłam zdjęcia
Ostatnio zmieniony 28 lis 2014, 19:31 przez BEATA olag, łącznie zmieniany 4 razy.
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Dzięki, zgadzam się w 100% co do dziewczyn. Robią wszystko razem - jedzą, piją, śpią i terkoczą miziając się do nas. Gorzej jest z Rezydentką Hrabinią Coco.Ayla pisze:Przeuroczy styl prowadzenia dziennika!Niemały talent literacki.
A kociaki - słodka łobuzeria. Właśnie też doświadczam poznawania świata i granic mojej odporności przez ponad 4-ro miesięcznego przytulako - gryzako - ćwierkacza Kajtka (lustrzane odbicie Kovu) . Czteroletni mieszkańcy (Max i Lena ) od niemal 2 miesięcy mają przymusowe "zajęcia ruchowe" - biegi i skoki.
Zira jest urocza ale Sari budzi morze czułości.
Mamy też dobre wieści od nowych opiekunów Kovu 
Oczywiście nie przekażę ich takim pięknym stylem, jak olag, ale może chociaż w skrócie:
Kovu na swoją bezpieczną przystań wybrał sobie... drapak
Jak jest na drapaku, to daje się głaskać, wystawia brzuszek do miziania, mruczy.
Tam też ucieka, jak Go wystraszy np. jakiś hałas.
Oczywiście szybko też załapał, kto karmi i nową opiekunkę obdarza ocieraniem się o Nogi, szczególnie gdy nakłada jedzenie do miseczki
W nocy śpi w łóżku, a każdą swoją wizytę w kuwecie poprzedza miaukiem
Chyba się całkiem dobrze odnalazł w nowym domu.
Oczywiście nie przekażę ich takim pięknym stylem, jak olag, ale może chociaż w skrócie:
Kovu na swoją bezpieczną przystań wybrał sobie... drapak
Jak jest na drapaku, to daje się głaskać, wystawia brzuszek do miziania, mruczy.
Tam też ucieka, jak Go wystraszy np. jakiś hałas.
Oczywiście szybko też załapał, kto karmi i nową opiekunkę obdarza ocieraniem się o Nogi, szczególnie gdy nakłada jedzenie do miseczki
W nocy śpi w łóżku, a każdą swoją wizytę w kuwecie poprzedza miaukiem
Chyba się całkiem dobrze odnalazł w nowym domu.
superkat pisze:Mamy też dobre wieści od nowych opiekunów Kovu
Oczywiście nie przekażę ich takim pięknym stylem, jak olag, ale może chociaż w skrócie:
Kovu na swoją bezpieczną przystań wybrał sobie... drapak![]()
Jak jest na drapaku, to daje się głaskać, wystawia brzuszek do miziania, mruczy.
Tam też ucieka, jak Go wystraszy np. jakiś hałas.
Oczywiście szybko też załapał, kto karmi i nową opiekunkę obdarza ocieraniem się o Nogi, szczególnie gdy nakłada jedzenie do miseczki
W nocy śpi w łóżku, a każdą swoją wizytę w kuwecie poprzedza miaukiem
Chyba się całkiem dobrze odnalazł w nowym domu.
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
misiosoft pisze:superkat pisze:Mamy też dobre wieści od nowych opiekunów Kovu
Oczywiście nie przekażę ich takim pięknym stylem, jak olag, ale może chociaż w skrócie:
Kovu na swoją bezpieczną przystań wybrał sobie... drapak![]()
Jak jest na drapaku, to daje się głaskać, wystawia brzuszek do miziania, mruczy.
Tam też ucieka, jak Go wystraszy np. jakiś hałas.
Oczywiście szybko też załapał, kto karmi i nową opiekunkę obdarza ocieraniem się o Nogi, szczególnie gdy nakłada jedzenie do miseczki
W nocy śpi w łóżku, a każdą swoją wizytę w kuwecie poprzedza miaukiem
Chyba się całkiem dobrze odnalazł w nowym domu.czuje się jak u siebie

