Lolek

Nasi podopieczni, którzy odeszli...

Moderatorzy: crestwood, Migotka

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
marcotta
Posty: 77
Rejestracja: 06 paź 2014, 1:02
Lokalizacja: Robakowo k. Poznania

Post autor: marcotta »

Lolek już trzy razy przyszedł do mnie do łóżka, z własnej woli, położył się i głaskany zasnął. Uważam, że to spory postęp, bo jakkolwiek nasze stosunki układały się dotychczas znakomicie, to kociasty był raczej oszczędny w prezentowaniu takich zachowań.
Najlepsze, że on ma ochotę na łóżko o 3, 4 w nocy, podobnie z wydawaniem odgłosów. Wieczorem się wyśpi, w środku nocy łazi, mruczy, gada do siebie. Albo biega po schodach jak amstaff, naprawdę przypomina mocno zbudowanego psa podczas biegu pod górę, można się przestraszyć.

Miałam przez kilka dni pod opieką kotkę Szarunię, która szczęśliwie poszła wczoraj do adopcji i Lolek po wybyciu panny z domu zdecydowanie się ożywił, humor mu się poprawił, bo momentami chyba był zgnębiony kiedy czuł ją w pomieszczeniu obok.
Teraz już ma nas tylko dla siebie :-)

Nie pisałam jeszcze, że ma upodobanie do szuflad, otwiera je i wyrzuca zawartość na ziemię, ewentualnie grzebie i kładzie się na tak przygotowanej półce. Podobnie robi z szafą, kiedyś przestraszył mnie rumor na dole, a to Lolek wyrzucił jakieś przedmioty z górnej półki szafy. Sam się tego przeraził, zaszył gdzieś w domu.

Jeszcze jedna obserwacja - kiedy do nas przyszedł i jeszcze w Fundacji był kotem lubiącym wysokość, teraz ze spokojem śpi na ułożonym na podłodze legowisku (przytulonym do kaloryfera, taka dodatkowa radość dla kota), albo na złożonym kocu w sypialni. Albo na mojej torbie w korytarzu, niby takie przelotowe miejsce, a on ze spokojem odpoczywa.
Z nowiutkiego drapaka z domkiem, rurą i legowiskami nie korzysta w ogóle :evil: może przestawię go w inne miejsce.

Tak ogólnie jest kochanym kotem, bezproblemowym. Oczywiście łazi po blatach w kuchni i węszy jak nie widzę (ale słyszę kiedy zeskakuje i udaje że nic się nie stało), czasem drapie kanapę czy krzesło, albo poluje na mnie siedząc na schodach czy rozwala żwirek w promieniu metra, ale przynajmniej czujemy, że mieszkamy z kotem.

To pozdrawiamy i odezwiemy się wkrótce z nowymi zdjęciami :)
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
Awatar użytkownika
Morri
Posty: 17417
Rejestracja: 24 maja 2010, 21:29
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Morri »

:: :: :: :: :: ::
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Awatar użytkownika
kotekmamrotek
Posty: 13578
Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
Lokalizacja: Luboń

Post autor: kotekmamrotek »

no i chciało by się rzec - a nie mówiłam:)))))
Ale oczywiście tak nie powiem ::
No i gratulacje za znalezienie chałupki dla Szaruni - jeteś R E W E L A C Y J N A:))))
Awatar użytkownika
Nadira
Posty: 3974
Rejestracja: 05 paź 2013, 12:16
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Nadira »

Z tym drapakiem to tak czasem jest - u mnie też jeden z rezydentów w ogóle nie zwraca na niego uwagi :D Za to wszelkiego rodzaju kartony... :D

Czekamy na zdjęcia :3
Awatar użytkownika
marcotta
Posty: 77
Rejestracja: 06 paź 2014, 1:02
Lokalizacja: Robakowo k. Poznania

Post autor: marcotta »

Witamy się z Lolkiem na forum w Dniu Wolontariusza - wszystkiego najlepszego!

Mamy trochę nowych zdjęć i wiadomości. Zdjęcia przybywają na okrągło, natomiast z nowości chciałam przekazać, że byłam z Lolkiem u weterynarza, ponieważ niepokoił mnie brzydki kaszel, który pojawiał się od czasu do czasu, zupełnie bez związku z bieganiem czy kulami włosowymi. Martwiłam się, ponieważ kaszel brzmiał jak napad astmy, potem myślałam o sercu, ale weterynarz odkrył powiększony węzeł chłonny z lewej strony szyi i lekki katar, zaaplikował zastrzyk (dziś była druga dawka) i przyznam, że od pierwszej aplikacji w ubiegłym tygodniu (wtorek) kaszlu nie słyszałam. Lolas ma apetyt, wariuje jak dziki, na chorego nie wygląda. Uszy czyste. Co mnie jeszcze niepokoiło - jego chód. Pisałam wcześniej, że zauważyłam jak zarzuca tylnymi łapkami podczas chodzenia, że są one trochę sztywne. Weterynarz badał go i stwierdził, że kota coś w tym odcinku boli (dzisiejszy zastrzyk p. bólowy i p. zapalny dostał w okolice stawów biodrowych) i że może był kiedyś - kopnięty, przetrącony, może spadł z wysokości a może niefortunnie skoczył. W każdym razie będzie leczony na razie objawowo, w przyszłym tygodniu w środę znów jedziemy na wizytę. Nóżki są zesztywniałe symetrycznie i powylizywane od wewnątrz, co widać, ma tam takie łysawe place, choć na szczęście ten stan się nie pogłębia. Lolek biega normalnie, skacze, szaleje, tylko chód ma "inny" i czasem nagle zrywa się i liże te partie nóg. No cóż, będziemy trzymać rękę na pulsie.
Poza tym nie mam z nim żadnych problemów, no może jeszcze te jego nocne szaleństwa połączone z atakami na mnie (próbuje mnie złowić, potem prowokuje do gonitwy za nim i znów on mnie goni). Ale to nie problem, raczej mała śmiesznostka, musielibyście zobaczyć jak on wtedy wygląda, ciało stanowi jeden łuk, ogon drugi łuk i chodzi bokiem przekrzywiając głowę. Można się wystraszyć.

A jak było u weterynarza... :twisted: Lolek się popisał... myślałam że zje weta żywcem, warczał, syczał, miauczał, usiłował go pogryźć i podrapać! Uszy płasko i do ataku :D
Dwie osoby go trzymały do zastrzyku. Podczas obu wizyt zachowywał się podobnie, ale dziś stało się coś, czym mnie ujął na maksa. Kiedy siedział na stole zabiegowym po tym jak się wyrwał wetowi, nagle przysunął się do mnie i wtulił, jakby szukał pomocy. To było słodkie :)
Druga sytuacja, kiedy było już po wszystkim, Lolek na stole zabiegowym w kontenerku (do którego sam się władował) a ja stałam 2 metry dalej, obok drzwi wyjściowych, rozmawiałam z wetem... Jego wzrok! Patrzył mi w oczy ogromnymi źrenicami, i poważnie, przysięgam, jego oczy i cały pyszczek mówił "nie zostawiaj mnie". Jeszcze nie widziałam czegoś podobnego.
Kiedy wróciliśmy do domu, pełen luz, poszedł się najeść i położyć. Zapomniał o podróży i przykrych zastrzykach. Strasznie kochany kot.

Teraz zdjęcia :)
Obrazek

Obrazek

Tutaj Lolek testuje kolejny karton z makulaturą:
Obrazek

Tego dnia mąż wiercił dziury pod nowe półki w łazience, hałas spowodował, że Lolek wdrapał się na najwyższy z regałów w biurze:
Obrazek

Obrazek

Obrazek


To na tyle, pozdrawiamy :)
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
Awatar użytkownika
kotekmamrotek
Posty: 13578
Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
Lokalizacja: Luboń

Post autor: kotekmamrotek »

Lolek jest boski! a wetów nie cierpiał i nie cierpi nadal jak widać:) MOCNO ::
Awatar użytkownika
kat
Posty: 15131
Rejestracja: 18 mar 2013, 10:19
Lokalizacja: Poznań

Post autor: kat »

Widać, że Lolek już Ci ufa :)
Awatar użytkownika
Morri
Posty: 17417
Rejestracja: 24 maja 2010, 21:29
Lokalizacja: Poznań

Post autor: Morri »

Miałaś nosa do tego jego chodu - pokłony za czujność :kwiatek:
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."
Awatar użytkownika
marcotta
Posty: 77
Rejestracja: 06 paź 2014, 1:02
Lokalizacja: Robakowo k. Poznania

Post autor: marcotta »

Witam się świątecznie!
Jesteśmy dziś z Lolkiem po 5 wizycie u weta, na razie ostatniej. Przez cały czas dostawał antybiotyk w zastrzykach, bo niestety utrzymywał się u niego kaszel i lekki katar z nosa. Na dziś kaszlu już nie ma, osłuchowo oskrzela i płuca czyste, Lolas ma apetyt za trzech :)
To, co dziś wyprawiał u weterynarza.... :shock: Szarpał się na wszystkie strony, krzyczał, warczał, drapał i gryzł! Weterynarz trzy razy usiłował podać mu zastrzyk. Strasznie było mi go żal (kota), bo wiem, że to ze strachu. Ale po zastrzyku czmychnął do kontenerka i już było ok. W domu też w porządku, z wyraźną ulgą poszedł się najeść po powrocie.

Kupiłam mu niedawno worek Bozity, która bardzo mu zasmakowała, aż mi z ręki wyjada. Nie rozumiem tych kotów, przecież to smakuje jak mydło (tylko cicho, nie powiem skąd wiem :oops: ) Na poprzednią karmę kręcił nosem, eksperymentuję zatem. Niestety kompletnie nie wchodzi mu mokra karma Bozity ani Miamor, najchętniej jadłby śmieciowego Whiskasa, którym przecież nie będę go żywić. Macie jakieś podpowiedzi odnośnie smacznej ale dobrej jakościowo mokrej karmy? Whiskasa czasem kupuję dla bezdomnych, choć głównie dostają to co Lolek + surowe sparzone podroby (Lolek ich nie trawi, odwraca się ze wstrętem).
Widać, że musiał żywić się głównie ludzkim jedzeniem, mogę wymienić co uwielbia: wafle kokosowe, ciasto, budyń, żółty ser, grzanki, bułkę z masłem, chleb z pasztetem, białym serem, oczywiście wszelkie wędliny. Daję mu czasem spróbować, stąd wiem. Ostatnio nawet zjadł fasolę ze stołu (z fasolki po bretońsku) - sięgnął sobie pazurkiem i pochłonął.

Ale spokojnie, podstawą diety jest suche + mokre, choć mu nie wchodzi.

Powiem wam jeszcze, że łazi za mną jak cień, gdzie ja tam on. Ale nie jest natrętny, o nie! Jestem w biurze, on za mną i kładzie się w drugim pomieszczeniu na ulubionym kartonie z diodami. Idę do łazienki - wychodzę, a on leży pod drzwiami i czeka. Idę do sypialni - Lolek albo wchodzi za mną, albo znów waruje pod drzwiami i tak po całym domu. A ile się nagada przy tym :) I wcale nie jest nakolankowy :) Dawkuje miłość oszczędnie, ale jakoś tak wiernie. Daje się kochać, przytulać, pozwala na to. Ma w sobie dostojnego pana i wieczornego szaleńca jednocześnie. No kochany jest, nie zamieniłabym go na żadnego innego kota. Kot bezproblemowy, nie drapie kanap, raz tylko nasikał mi do miski w łazience. Ale to moje wina, kuweta nie posprzątana na czas, więc co miał zrobić biedny kot? Znalazł sobie kuwetę zastępczą. To chyba świadczy o jego czystości. Swoją drogą, mój poprzedni kastrowany kocur nie zostawiał takich smrodów, na szczęście są teraz dobre żwirki.

To na tyle elaboratów, pozdrawiamy i życzymy wszystkim kociastym i ich opiekunom wesołych Świąt! A Kociemu Pazurowi samych udanych adopcji w przyszłym roku :)
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
einfach
Posty: 2487
Rejestracja: 04 wrz 2013, 12:24
Lokalizacja: Poznań

Post autor: einfach »

a Miamor w saszetkach czy puszeczkach? u nas puszeczek żadne nie tyka, za to saszetki wsuwają aż im się uszy trzęsą. Animondę próbowałaś? Animonda Carny (najkorzystniejsza cenowo) dobrze się łączy z ciepłą wodą i też wsuwają taką papkę . Ewentualnie jeszcze Cosma - wiem, że wielu kotom smakuje, moim niekoniecznie. No i Applaws, ale to już wysokie progi cenowe :)
Awatar użytkownika
maciej83
Posty: 105
Rejestracja: 01 gru 2011, 18:16
Lokalizacja: Poznań

Post autor: maciej83 »

Animondę carny polecam ,sprawdza się przy mojej wybrednej Sarze :wink: a wychowana pierwsze miesiące też na tzw. "tanich" karmach.Jak trafiła do mnie zacząłem podsuwać różne i przy animondzie zostaliśmy ,zawsze dodaję odrobiny przegotowanej wody i można usiąść i słuchać jak wcina - mlaska :D Również tu nastąpiła selekcja nie wszystkie jej smakują czyli tez trzeba smakowo poznać swojego pupila.Cenowo w zooplusie chyba najkorzystniej wypada.
Szczytem szczęścia dla kota jest uwaga, rozmowa, pieszczoty i miłość ze strony człowieka; a dla ludzi nic nie może być pochlebniejszego niż przywiązanie istoty tak dalece niezależnej.
Awatar użytkownika
kat
Posty: 15131
Rejestracja: 18 mar 2013, 10:19
Lokalizacja: Poznań

Post autor: kat »

U mnie Carny się znudziła, za to teraz kotkom smakuje Catz Finefood :)
Cosma tez jest pycha, ale musiałam te z kurczakiem wyeliminować, bo Lara ma alergię kurczaka.
einfach
Posty: 2487
Rejestracja: 04 wrz 2013, 12:24
Lokalizacja: Poznań

Post autor: einfach »

kat pisze:U mnie Carny się znudziła, za to teraz kotkom smakuje Catz Finefood :)
Cosma tez jest pycha, ale musiałam te z kurczakiem wyeliminować, bo Lara ma alergię kurczaka.
O, właśnie! Catz Finefood też spoko, ale u mnie większą furorę robiłą GranataPet, która ma równie dobry skład.
Awatar użytkownika
kat
Posty: 15131
Rejestracja: 18 mar 2013, 10:19
Lokalizacja: Poznań

Post autor: kat »

A tak, Granata Pet tez jest jadalna ;)
Awatar użytkownika
marcotta
Posty: 77
Rejestracja: 06 paź 2014, 1:02
Lokalizacja: Robakowo k. Poznania

Post autor: marcotta »

Bardzo wam dziękuję, spisałam wszystkie nazwy i kupię w zooplusie próbki, zobaczymy. Widzę, że poprzysyłali mi jakieś kupony rabatowe 10%, więc opłaca się wziąć i droższą.
Z dodawaniem wody nie próbowałam, też przetestuję. Miamor był w saszetkach, Bozita w pudełku (bezdomniaki zjadły). Trochę lepiej Lolek zajada, kiedy poleję mu saszetkę smakową pastą na odkłaczenie Miamor, bardzo ją lubi.
Tę suchą Bozitę z kolei kupiłam, gdy przeczytałam o niej w konkursie świątecznym gdzie Koci Pazur bierze udział - podczytałam opinie że smaczna i w sumie nie z tych najgorszych składem. Kotu faktycznie pasuje ta zmiana.


edit
Sprawdziłam Animondę Carny, akurat trafiła mi się exotic - bawół, kangur i struś?? dobrze, że nie anakonda :shock:
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
ODPOWIEDZ