Coraz bardziej jestem pewna, że jednak ta agresja to z bólu, a nie z nudy.
Od soboty Mikuś dostaje inny antybiotyk (Marbocyl), bo Betamox jednak nie działał tak dobrze i od razu widać dużą różnicę w Jego zachowaniu.
Jest bardzo przymilny i jak do tej pory jedyne ataki to są takie, że kładzie się na podłodze i zaczyna ostrzyć pazury na moich papciach (robią to też moje koty)

.
Od soboty dostaje też Theovent w tabletkach i ma robione inhalacje, żeby pozbyć się wydzieliny z płuc (na zdjęciu RTG, które miał zrobione w sobotę widać jeszcze stan zapalny i jakieś zmiany, które na szczęście wg wetów nie wyglądają na nowotworowe, tylko właśnie zapalne). Tabletki podaję prosto do pyszczka. Zero protestu przy tym

Inhalacje też dzielnie znosi

I do tego Biostymina, która podaję strzykawką do pyszczka. Naprawdę bardzo grzeczny pacjent
Poza tym, jak tylko jestem u Niego w pokoju, od raz wskakuje na kolana i najchętniej nie schodziłby z nich. Przytula się wtedy do mnie, albo podstawia łepek do głaskania.
A jak pracuję na komputerze, to za wszelką cenę próbuje zwrócić moją uwagę na siebie, np. wczoraj położył się na klawiaturze, jak nie reagowałam na Jego baranki

Jak się lepiej czuje, to sama słodycz
