Lolek
Moderatorzy: crestwood, Migotka
marcotta, wiem, że nie przepada
Pamiętam jaką miałam radochę jak zobaczyłam jak jest umaszczony
, dosłownie tak samo jak kociak, który był u nas kilka tygodni na DT przed nim, osobowość nawet miały podobną - mruczącą
Och tam kłaczki czarnego kota to jeszcze nie taki problem jak się lubi czarne rzeczy
My mieliśmy ponad rok na DT koteczkę, która była prawie cała biała i nie lubiła czesania a kłaki gubiła na potęgę

Pamiętam jaką miałam radochę jak zobaczyłam jak jest umaszczony


Och tam kłaczki czarnego kota to jeszcze nie taki problem jak się lubi czarne rzeczy

My mieliśmy ponad rok na DT koteczkę, która była prawie cała biała i nie lubiła czesania a kłaki gubiła na potęgę

Marcotta, wspaniale, ze ciągle piszesz dla nas 
Tak sobie myślę, że może Lolek, w tej swojej mądrej, kociej głowie, ciągle pamiętał wystawienie na ulicę przez ludzi, których do tej pory miał za rodzinę... Być może dlatego tym razem nie pozwolił sobie na pełne zaufanie od pierwszych dni...
Uściski dla Was

Tak sobie myślę, że może Lolek, w tej swojej mądrej, kociej głowie, ciągle pamiętał wystawienie na ulicę przez ludzi, których do tej pory miał za rodzinę... Być może dlatego tym razem nie pozwolił sobie na pełne zaufanie od pierwszych dni...
Uściski dla Was

A my z Lolciem znów robimy rajzę po weterynarzach, jutro trzecia z kolei wizyta
Wciąż nawracają u niego problemy z górnymi drogami oddechowymi, tydzień temu zaczął ostro kichać, lewe oko zaropiało i przymknęło się, dwa razy zakaszlał. W czwartek i sobotę byliśmy na zastrzyku, zauważyłam sporą poprawę. Zakraplam mu oczy gentamycyną, oczko już się nie mruży. Oczywiście u weta to istny diabeł, wszyscy już go tam znają
Najlepiej w samochodzie - całą drogę przeciągle płacze, zawodzi, wyje gardłowo (także w drodze powrotnej). Transporter stawiam bokiem na przednim siedzeniu, kratką do siebie (kierowcy), zapinam pasem i jedziemy. A on raz po raz wyjmuje łapkę przez kratkę, kładzie na mojej ręce, kiedy zmieniam biegi i tak trzyma. Miłe, nie powiem
Obawiam się, że te infekcje będą nawracać, czekam na wiosnę i słońce - może gdy zacznie się wygrzewać w prawdziwych promieniach słonecznych, nabierze trochę odporności.
I z innej beczki - nie wiedziałam że koty lubią pączki... Takiego łasucha jak Lolek jeszcze nie widziałam


Najlepiej w samochodzie - całą drogę przeciągle płacze, zawodzi, wyje gardłowo (także w drodze powrotnej). Transporter stawiam bokiem na przednim siedzeniu, kratką do siebie (kierowcy), zapinam pasem i jedziemy. A on raz po raz wyjmuje łapkę przez kratkę, kładzie na mojej ręce, kiedy zmieniam biegi i tak trzyma. Miłe, nie powiem

Obawiam się, że te infekcje będą nawracać, czekam na wiosnę i słońce - może gdy zacznie się wygrzewać w prawdziwych promieniach słonecznych, nabierze trochę odporności.
I z innej beczki - nie wiedziałam że koty lubią pączki... Takiego łasucha jak Lolek jeszcze nie widziałam

Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Jak nie urok to ...
Kaszel i katar Lolkowi przeszły, ale we wtorek kiedy wróciłam od weta kot dostał wymiotów, przez cały dzień haftował wszystkim co zjadł (a jadł tylko swoje saszetki + suche, nic nowego czy dziwnego). W nocy zjadł trochę i nie zwymiotował, w środę nie jadł już nic, oprócz pasty na odkłaczenie, którą lubi i którą podałam mu, by cokolwiek miał w żołądku.
Dziś rano byliśmy u weta, dostał zastrzyk przeciwwymiotny i na pobudzenie apetytu, w sumie 5 składników w zastrzyku. Nie wiem, co mu jest
Jutro kolejna wizyta. Nie mogę przez to spać, boję się o niego. Chodzi taki smutny, wczoraj cały dzień się chował, nawet nie miauczał. Dziś po zastrzyku, kiedy wróciliśmy do domu od razu poszedł do miski i zjadł co nieco. Leży teraz taki biedny, trochę więcej mruczy, bo wczoraj kompletnie nie miał na to ochoty.
Wiem, że nie zjadł żadnego świństwa, nie skubnął rośliny, nie ma też gorączki (trochę obniżoną temperaturę). Co to może być?

Kaszel i katar Lolkowi przeszły, ale we wtorek kiedy wróciłam od weta kot dostał wymiotów, przez cały dzień haftował wszystkim co zjadł (a jadł tylko swoje saszetki + suche, nic nowego czy dziwnego). W nocy zjadł trochę i nie zwymiotował, w środę nie jadł już nic, oprócz pasty na odkłaczenie, którą lubi i którą podałam mu, by cokolwiek miał w żołądku.
Dziś rano byliśmy u weta, dostał zastrzyk przeciwwymiotny i na pobudzenie apetytu, w sumie 5 składników w zastrzyku. Nie wiem, co mu jest

Wiem, że nie zjadł żadnego świństwa, nie skubnął rośliny, nie ma też gorączki (trochę obniżoną temperaturę). Co to może być?
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Jutro jadę na rano do weta, zapytam, może mi zleci zbieranie urobku?
Na razie Lolek nie odwiedza kuwety, nie ma czym robić skoro nie je
W tej chwili jest jakby trochę "lepszy", tj. więcej miauczy, przyszedł do mnie kiedy jadłam coś przy komputerze i nie chowa się po kątach. Jeszcze smutny, zupełnie jak nie on, ale jestem lepszej myśli.
Na razie Lolek nie odwiedza kuwety, nie ma czym robić skoro nie je

Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
Dzięki!hanna pisze:Trzymamy kciuki
Dziś kolejny dzień zastrzyków, Lolek nie wymiotuje ale też niespecjalnie chce cokolwiek jeść, choć jest jakby lepiej - zaczyna żebrać przy lodówce, podchodzi do swojej miseczki i wpatruje się w nią (a tam trzy rodzaje saszetek, żeby miał wybór). Patrzy i nie je. Wzięłam więc jedzenie w palce i podawałam mu do pyszczka jak dziecku, w ten sposób zjadł ok. 2 łyżeczek w południe i 1 łyżeczkę dziś wieczorem. Oprócz tego skrawek gotowanego kurczaka i odrobinkę łososia. Pije za to dużo. Podchodzi do wody, patrzy, zastanawia się i pije. Chodzi jak staruszek, powoli, ostrożnie, ale nie chowa się już po kątach.
Jutro znów jedziemy, może wet zleci jakieś szczegółowe badania.
Obmacałam mu brzuch, nie jest wzdęty, nic mu tam nie jeździ, tylko trochę słychać pracę jelit. Dobrze, że chodzi sikać, ale wszystko tak powolutku.
Strasznie się martwię, budzę się dwa, trzy razy w nocy, śni mi się że ma koci katar i nadżerki w pyszczku (nie ma oczywiście).
Zobaczymy jutro. Pozdrawiam.
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.