
Kociaki ze Świętego Wawrzyńca
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Panowie w przyszłym tygodniu jadą do weta na oględziny i prawdopodobnie szczepienie. Beń już czuje się dobrze, stan zapalny jest malutki.
Któryś się trochę skichał, ale musiał się nawdychać kurzu z kuwety bo tylko w nocy go słyszałam a później cisza.
Audik ma dziwną metodę zasypywania niespodzianek w kuwecie - wychodzi z koroną z kurzu na łbie, a potem biega jak oszołom po pokoju aż jej nie zgubi. Beniu mimo nieśmiałości i płochliwości jest złośliwą małpką - jak mu coś nie spasuje to kopie żwir w kuwecie rozsypując go na wszystkie strony. Baru dla odmiany jak nie zostanie wpuszczony do sypialni to drzwi z futryny wydrapie. Najpierw słychać:
- ouuuu!
*odgłos dzikiego drapania w drzwi*
- oooouuuu łiiiiiii!
*znowu odgłos drapania*
- ooooooouuuuuuuu jaaaaa łiiii ouuuu!
*znowu drapanie*
Serio, bez jaj, nie wiedziałam, że koty takie dźwięki z siebie wydają
Na koniec wkurzona już tymi dźwiękami idę, otwieram drzwi i Baru wlatuje z okrzykami "łiiiiii" do pokoju a na koniec wskakuje do łóżka z "kwiiik". Przez niego śpię przy otwartych drzwiach no bo gdzie Baru tam Beń a za nim człapie Audik... ale jak zamknę drzwi to nie pośpię, bo Baru arię operową odwala 
Na placach jednej ręki policzę ile razy w tygodniu one miaukną jak prawdziwy kot - tak to tylko jakieś ooouu, łiiii, kwik i nie wiadomo co jeszcze...
Któryś się trochę skichał, ale musiał się nawdychać kurzu z kuwety bo tylko w nocy go słyszałam a później cisza.
Audik ma dziwną metodę zasypywania niespodzianek w kuwecie - wychodzi z koroną z kurzu na łbie, a potem biega jak oszołom po pokoju aż jej nie zgubi. Beniu mimo nieśmiałości i płochliwości jest złośliwą małpką - jak mu coś nie spasuje to kopie żwir w kuwecie rozsypując go na wszystkie strony. Baru dla odmiany jak nie zostanie wpuszczony do sypialni to drzwi z futryny wydrapie. Najpierw słychać:
- ouuuu!
*odgłos dzikiego drapania w drzwi*
- oooouuuu łiiiiiii!
*znowu odgłos drapania*
- ooooooouuuuuuuu jaaaaa łiiii ouuuu!
*znowu drapanie*
Serio, bez jaj, nie wiedziałam, że koty takie dźwięki z siebie wydają


Na placach jednej ręki policzę ile razy w tygodniu one miaukną jak prawdziwy kot - tak to tylko jakieś ooouu, łiiii, kwik i nie wiadomo co jeszcze...
Możemy zorganizować koteckowy koncertNadira pisze:nie porozumiewa się ze światem inaczej niż przez "MIEEEEEEK"

Panowie dzisiaj byli na kontroli - Beniu i Baru zostali zaszczepieni po raz drugi chociaż mieli być w styczniu no ale z ich zdrowiem tak już jest. Audikowi się nie udało, zaczął dzisiaj kaszleć/krztusić się i jest podejrzenie albo robali albo włochów, także obserwuje i w razie konieczności qópale jadą na badania a jak będzie ok to Rojber dołączy do grona zaszczepionych szczęśliwców


Ah, ja mądra wstawiłam zdjęcie, a gdzieś opis zapodziałam
Przez ostatni tydzień u nas było sycząco i burcząco... mieszkała z nami kotka warsztatowa i nie było wesoło Beniowi, którego nie polubiła, Baru zaakceptowała od razu, a Audi postanowił, że nie będzie tolerował jakiegoś obcego kota w domu i niestety doszło do takiej ostrej sytuacji, że musiałam go oddzielić od dziewuszki, jedynie w mojej obecności mógł się zbliżyć a mimo wszystko był bardzo... niegrzeczny. I nie była to kwestia zazdrości ponieważ dziewczynka bała się mnie i nie dała się brać na ręce. On od zawsze był takim przywódcą, prowodyrem, czasami agresorem. Taki urok chyba.
Chłopcy zdrowotnie czują się dobrze, Audik w przyszłym tygodniu jedzie na szczepienie mam nadzieję, że nic nam po drodze nie wyskoczy
A tak wygląda panienka - Sonia - która pokochała Baru, znielubiła Benia i wyzwoliła w Audiku dziką pumę:


Przez ostatni tydzień u nas było sycząco i burcząco... mieszkała z nami kotka warsztatowa i nie było wesoło Beniowi, którego nie polubiła, Baru zaakceptowała od razu, a Audi postanowił, że nie będzie tolerował jakiegoś obcego kota w domu i niestety doszło do takiej ostrej sytuacji, że musiałam go oddzielić od dziewuszki, jedynie w mojej obecności mógł się zbliżyć a mimo wszystko był bardzo... niegrzeczny. I nie była to kwestia zazdrości ponieważ dziewczynka bała się mnie i nie dała się brać na ręce. On od zawsze był takim przywódcą, prowodyrem, czasami agresorem. Taki urok chyba.
Chłopcy zdrowotnie czują się dobrze, Audik w przyszłym tygodniu jedzie na szczepienie mam nadzieję, że nic nam po drodze nie wyskoczy

A tak wygląda panienka - Sonia - która pokochała Baru, znielubiła Benia i wyzwoliła w Audiku dziką pumę:
