

Miałam go tylko odebrać od weta po kastracji, ale tak jakoś... został


Serafin pojawił się w dokarmianym stadzie, z którego pochodzi także nasza Zelda. Początkowo myśleliśmy, że to jej syn, jednak w rozmowie z karmicielką okazało się, że to jeden z dwóch kociaków podrzuconych do grupy zeszłej jesieni. Drugiemu nie udało się przetrwać zimy

Kocurek jest maleńki, z postury przypomina dwumiesięczne kocię, choć ma stałe zęby i miał w pełni wykształcone gonady. Sierść kompletnie matowa i o kolorze, który nie daje się określić... Zapewne skutek niedożywienia...

Malec jest skrajnie proludzki, nakolankowy i zakochany w człowieku do granic

Więcej zdjęć Serafina na picasie