Teraz muszę się przede wszystkim zająć Czarusiem, który bardzo tęskni za bratem. Mam złamaną prawą rękę, więc jestem w domu na zwolnieniu.
Staram się jak najwięcej bawić z Czarkiem. Chłopaki mieli swoje stałe pory zabaw, głupawek, więc ja ich dotrzymuję. Nie wiem co będzie jak wrócę do pracy.
Jeśli będę widziała, że Czaruś wpada w depresję spróbuję dokocić go Gosią.
Nie wiem, czy pamiętacie, że Gosia to przygarnięta przeze mnie, w ciężkim stanie, wiejska kotka wychodząca. Mimo, że Gosia i jej mama Kinia ( obie przygarnięte jako dorosłe i obie wysterylizowane ) zajmują oddzieloną część domu, Czaruś odnosi się do Gosi bardzo przyjaźnie.
Ciężko będzie z Gosi zrobić kota niewychodzacego - kiedyś już próbowałam i nie udało mi się - ale mogę spróbować jeszcze raz.
Czaruś chodzi za mną jak piesek. Dotąd Czesiu okupował moje kolana i go przeganiał.
Teraz Czaruś jest wszędzie tam gdzie ja.
Jakoś nie mogę się pozbierać. To wszystko stało się tak szybko.
Mam żal do wetek ( nasz stały weterynarz miał wszczepianą endoprotezę i był nieobecny ).
1. Już na początku, gdy w moczu pojawiła się świeża krew ( nie wiadomo dlaczego, bo w badaniu moczu wyszły tylko nieliczne kryształki, kamieni nie było - usg i rtg ) sugerowałam badanie krwi pod kątem parametrów nerkowych. Wetka uznała, że to nie jest konieczne, bo świeża krew nie jest z nerek. Powiedziała, że badanie zrobimy za kilka dni.
2. Jak już wyszły złe parametry nerkowe, po kroplówce, kot miał od razu dostać furosemid. Wetki się zmieniały i druga z nich nie podała tego leku.
Dzwoniłam jeszcze z domu, bo mi się przypomniało o tym furosemidzie ( było to mniej więcej pół godziny po kroplówce i mogłam dowieźć kota. Wtedy wetka ( zmienniczka ) powiedziała mi, że celowo nie podała tego leku, bo kot sam się wysiusia.
A ja jej zaufałam.
3.Wieczorem, pół godziny przed zamknięciem lecznicy, zadzwoniłam sygnalizując, że kot nie siusia i w ogóle nie idzie do kuwety, a wetka kazała mi przyjechać rano - tak jak byłyśmy umówione. W nocy zabrałam kota do innej lecznicy, bo nie chciałam czekać do rana, ale okazało się, że jest za późno.
W nowej lecznicy wetka bardzo się przejęła. Skorzystała ze wskazówek weta specjalisty z Wrocławia, który robi dializy ( niestety to były święta i on miał nieczynny gabinet, w przeciwnym razie dowiozłabym Czesia, byłam bardzo zdeterminowana ). Walczyła.
Nie udało się.
Czesinek śpi sobie w naszym ogródku.
Zdjęcie Czesia z pierwszych dni leczenia ( brzuszek wygolony do usg ).
Jest zbyt gruby, ale sierść ma lśniącą i nic nie wskazuje na to, że za 6 dni już go nie będzie. [/img]
Malwinko zrobiłaś wszystko co w Twojej mocy aby Go uratować, nic sobie nie wyrzucaj, wielu z nas miało sytuację, a co by było gdybym zrobiła to czy tamto, poszła do innego weta - nie zamartwiaj się
wiem, że ciężko
ale pamiętaj dla zwierząt liczy się jakość życia a nie jego długość, a ty dałaś Czesiowi piękny czas
Czaruś i Gosia. Zdjęcie zrobił syn telefonem, więc jest trochę niewyraźne.
Wtedy jeszcze Czesio żył.
Starałam się oddzielać koty wychodzące od niewychodzących, ale jak widać czasami mój syn nie przestrzegał moich zaleceń.
Dlatego pomyślałam sobie, że jeśli Czaruś będzie źle znosił samotność podczas naszego pobytu w pracy i w szkole, to dokocę go Gosią ( o ile panna da się zamknąć w domu ). https://www.facebook.com/photo.php?fbid ... =1&theater
Już chyba oswoił się z życiem jedynego kota na salonach. Do połowy maja jestem w domu ( gips już zdjęty, ale ręka boli ), więc mogę poświęcić mu dużo czasu.
Zobaczymy jakie będzie miał samopoczucie jak będzie musiał zostać sam 8 godzin w domu. W maju chcę mu zrobić badania profilaktyczne ( mocz, krew, w tym parametry nerkowe i wątrobowe ), bo ostatnie miał we wrześniu ubiegłego roku.
Przyzwoicie. Na szczęście po śmierci Czesia byłam na zwolnieniu, więc nie odczuwał tak bardzo samotności, bo co prawda nie było brata, ale pańcia była. A teraz już trochę się przyzwyczaił.
Dawno nie zaglądałem na forum a tu taka smutna wiadomość.
Jest nam tym bardziej przykro, że Czesio to przecież brat naszej kotki.
Pozdrawiamy serdecznie i oby zdrowie nie opuszczało Czarusia i Celinki i zaprzyjaźnionych kotów!