Długo nie pisałam o tym jak jest w związku z faktem, iż nie chciałam zapeszyć...
Albowiem w naszym domu sytuacja znacznie się zmieniła. I nie mam na mysli tego, że Ampułka i Fiolka się wyprowadziły do Ani i że mamy teraz Achaję vel Śnieżynkę u nas...
Zmieniło się coś innego, a właściwie Ktoś.
Zmieniła się Dixi...w Diabła Tasmańskiego!
otóż wyjaśniam...
Jak wszyscy wiedzą Dixi to mały strachulec, który widząc człowieka ucieka gdzie pieprz rośnie..
w chwili obecnej powyższe zdanie powinno być napisane w CZASIE PRZESZŁYM!
Na dziś dzisiejszy i ostatnie dni Dixi to Diabeł Tasmański, gdy człowiek wstaje rano ta kręci się obok ludzkich nóg, najlepiej gdy ten siedzi na toalecie... a gdy tak się kręci to domaga się głasków, mruczy i się wygina

a o tym, że czasem wywali boczek i prawie brzuszek do miziania to tylko wspomnę w jednym zdanie
Ostatnio jak wróciłam z pracy to Dixi nie opuszczała mnie na krok,a w chwili gdy usiadłam na kanapie... to Dixi odczekała zaledwie 2 sek nim wpakowała sie na nią abym ją miziała...i...miziała... a ona nie miała dość...
W związku z powyższym postanowiono jak na wstepnie: Dixi to Diabeł Tasmański

"friends are angels who lift us to our feet when our wings have trouble remembering how to fly"