|
Fundacja 'Koci Pazur'
Fundacyjne forum kociarzy z Poznania
|
Przesunięty przez: brynia Sro 02 Wrz, 2015 22:08 |
Ampułka i Fiolka |
Autor |
Wiadomość |
agusiak
Dołączyła: 17 Maj 2015 Posty: 1744 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 11 Sie, 2015 14:54
|
|
|
Przepiękne dziewczyny |
|
|
|
|
jaggal
Dołączyła: 13 Cze 2015 Posty: 5507 Skąd: Poznań, Winogrady
|
Wysłany: Pią 21 Sie, 2015 13:02
|
|
|
dziewczyny są u mnie od ponad miesiąca i powiem wam, że to zaskakujące, ale im dłużej się znamy, tym częściej odkrywam, ile jeszcze rzeczy o nich nie wiem każda z nich ma bardzo silny charakter i wyrazistą osobowość, każda ma swoje niepowtarzalne zachowania, a do tego bestyje są niesamowicie inteligentne i błyskawicznie kojarzące. ot, taki przykład: Fiola, budząc człowieka, mizia go delikatnie łapką po twarzy, człowiek się rozczula i szybko wstaje. następnego dnia człowiek zostaje obudzony ciosem godnym Mike'a Tysona - kot widać uznał, że jeśli bodziec będzie silniejszy, to efekt musi być lepszy |
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry. |
|
|
|
|
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17307 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 23 Sie, 2015 17:46
|
|
|
jaggal napisał/a: | kot widać uznał, że jeśli bodziec będzie silniejszy, to efekt musi być lepszy | mądre bestie |
|
|
|
|
jaggal
Dołączyła: 13 Cze 2015 Posty: 5507 Skąd: Poznań, Winogrady
|
Wysłany: Nie 23 Sie, 2015 19:37
|
|
|
"50 Twarzy Fioli", czyli historia miłości tragicznej do ko(t)biety niewiernej:
Dżender próbował zaimponować Fioli - najpierw chciał nosić za nią torebkę, ale nie mógł, bo Fiola nie chciała z niej zejść
próbował więc zgrywać niedostępnego, ale na Fioli nie robiło wrażenia nawet to, że czasem interesowała się nim Ampułka...
...bo sama przygruchała sobie młode ciacho
wreszcie Dżender zdobył się na odwagę, aby troszeczkę zmniejszyć dystans między nimi
i wydawało się, że są już na prostej drodze do szczęścia
niestety, Fiolka najwyraźniej nie traktowała tej miłości poważnie
i znów znalazła sobie inny obiekt zainteresowań
|
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry. |
|
|
|
|
einfach
Dołączyła: 04 Wrz 2013 Posty: 2487 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 23 Sie, 2015 20:32
|
|
|
Najlepsza historia Co z Dżendera za Casanova |
|
|
|
|
Morri
Dołączyła: 24 Maj 2010 Posty: 17307 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 23 Sie, 2015 20:44
|
|
|
|
_________________ "(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach." |
|
|
|
|
misiosoft
The Pasiuczers
Dołączyła: 24 Lut 2013 Posty: 4706 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 24 Sie, 2015 09:54
|
|
|
|
|
|
|
|
jaggal
Dołączyła: 13 Cze 2015 Posty: 5507 Skąd: Poznań, Winogrady
|
Wysłany: Sob 29 Sie, 2015 16:58
|
|
|
niestety, niedługo Dżender zostanie rozdzielony z ukochaną na dobre... wczoraj zadzwonił pan Piotr, aby ustalić termin przeprowadzki dziewczyn do domu stałego.
cóż mogę powiedzieć? cieszę się, oczywiście, że bardzo się cieszę, bo nowy opiekun jest wspaniały, a domek zapowiada się rewelacyjnie, niemniej serce mnie zakłuwa. przez te prawie dwa miesiące zżyłam się z dziewczynami, pokochałam je, nauczyłam się ich, a one mnie. i akurat dziś rano po raz pierwszy nasza Panna Rezerwa vel. Ampułka podczas nasiadówki na parapecie podetknęła mi głowę pod dłoń, rozłasiła się i rozmruczała na całego...
ech, pierwsza trauma postadopcyjna in progress |
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry. |
|
|
|
|
misiosoft
The Pasiuczers
Dołączyła: 24 Lut 2013 Posty: 4706 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 29 Sie, 2015 20:48
|
|
|
jej bardzo się cieszę |
|
|
|
|
Cotleone
Don Vito & co
Dołączyła: 11 Maj 2015 Posty: 2753 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 29 Sie, 2015 21:02
|
|
|
Cudownie, że pojadą razem do nowego domku.
A o pierwszej traumie postadopcyjnej też coś mogę powiedzieć... |
_________________ Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett) |
|
|
|
|
jaggal
Dołączyła: 13 Cze 2015 Posty: 5507 Skąd: Poznań, Winogrady
|
Wysłany: Sob 29 Sie, 2015 22:02
|
|
|
Cotleone napisał/a: | A o pierwszej traumie postadopcyjnej też coś mogę powiedzieć... |
cho na piwo w ramach juniorskiej grupy wsparcia? |
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry. |
|
|
|
|
Cotleone
Don Vito & co
Dołączyła: 11 Maj 2015 Posty: 2753 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 30 Sie, 2015 13:31
|
|
|
Bardzo chętnie wsparcie zawsze się przyda |
_________________ Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett) |
|
|
|
|
einfach
Dołączyła: 04 Wrz 2013 Posty: 2487 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 30 Sie, 2015 13:38
|
|
|
To ja także się zapisuję na tego browara, bo już rozpaczam po Bardociach, choc jeszcze min. tydzien, a najlepsze, ze jestem na urlopie... |
|
|
|
|
jaggal
Dołączyła: 13 Cze 2015 Posty: 5507 Skąd: Poznań, Winogrady
|
Wysłany: Nie 30 Sie, 2015 13:49
|
|
|
wróć tylko z Grecji i mówisz - masz! |
_________________ A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry. |
|
|
|
|
Estel
Cat Lady
Wiek: 36 Dołączył: 24 Lip 2015 Posty: 59 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Sob 05 Wrz, 2015 21:37
|
|
|
Fiolka i Ampułka świetnie zaadoptowały się w swoim nowym domu - zgodnie z przewidywaniami, środową przeprowadzkę przyjęły bez najmniejszych problemów. A wyglądało to tak (Ewa robiła zdjęcia, pewnie wrzuci w ciągu najbliższych dni):
Natychmiast po postawieniu i otwarciu transportera, dzielnie wyruszyły odkrywać nowe terytoria - najpierw Ampułka, zaraz za nią Fiolka. "Człowieki" chciały ułatwić im, ograniczając przestrzeń, ale gdzie tam - wystarczyło, że wracając z dokumentami zostawiłem uchylone drzwi do sypialni, a już "wparowały", wykonały zwiad pod łóżkiem, następnie znalazły się *na* nim, po czym przypieczętowały zdobycie terytorium, uwalając się jak długie. Dały się nawet mi nieco wygłaskać, podotykać noskami, etc - a mówimy tu o pierwszych minutach w całkiem nowym miejscu.
Wcześniej, bezbłędnie znalazły kuwetę (tu bez zaskoczenia, Alicja wrzuciła tam garstkę żwirku z ich poprzedniej), "oblukały" każdy zakamarek, w pięć minut chodziły już z ogonami podniesionymi do góry - po prostu podróżujące koty idealne. Tu, trzeba oddać honor Ampułce - dokładnie odwrotnie niż w DT, to ona wiodła prym, Fiolka zaś podążała za nią i była nieco mniej pewna siebie. Pozostawiona sama w pomieszczeniu, zaczynała wołać siostrę(?)/córkę(?), na zasadzie "Ampułka, gdzie polazłaś, znowu zostawiłaś mnie tu samą, wracaj natychmiast!", na co Ampułka reagowała podbiegnięciem, krótkim miauknięciem po nawiązaniu kontaktu wzrokowego (jakby chciała powiedzieć "no co się drzesz, "głupia", przecież wszystko jest w porządku"), po czym wracała do swoich zajęć.
"Bestyje" są faktycznie bardzo inteligentne i rozumieją większość naszego języka - jedną z takich sytuacji Ala i Ewa widziały na własne oczy. Wystarczyło, że zaczęliśmy rozmawiać o nakarmieniu ich - bez wykonania najmniejszego gestu - a obie znalazły się przy swoich miskach (których wcześniej na oczy nie widziały i gdzie nigdy jeszcze nie jadły!). Po chwili, z apetytem spałaszowały kolację. Po jakichś 45 minutach - gdy Alicja i Ewa zbierały się już do wyjścia... [tu następuje przerwa w pisaniu, bo ktoś właśnie zaczął odpalać w okolicy fajerwerki seriami, cholera wie z jakiej okazji, i mi koty stresuje Fiolka po trzeciej serii dała za wygraną i przerażona uciekła pod łóżko, Ampułka wytrwała na krześle, ale z wrażenia, zapomniała o "rezerwie" i dała się wygłaskać za wszystkie czasy] ...kotki uznały, że wrażeń na chwile wystarczy i z inicjatywy Fiolki, udały się na odpoczynek pod łóżko, przegapiając pożegnanie.
Na szczęście, nie minęło 10 minut od wyjścia tęskniących za nimi "człowieków" - gdy zostaliśmy sami - a dziewczyny "naradziły się" na wyjście. Na przeplatanym zwiedzaniu, ocierania o "słupki graniczne" nowego terenu, oraz przychodzenia na głaskanie, minęła nam reszta wieczoru - Ampułka zdążyła zaliczyć drapanie drapaka, znalazła też wodę - po zaspokojeniu pragnienia przyprowadziła towarzyszkę, zachęcając do skorzystania z obu znalezisk (!). Noc przebiegła spokojnie.
Rano zastałem Ampułkę na szczycie drapaka i Fiolkę wylegującą się na fotelu - pełen relaks. Kotki zachowują się, jakby od zawsze tu mieszkały, może poza wyjątkowo silnym reagowaniem na każdy dźwięk - skrzypnięcie, echo odległych kroków na klatce schodowej, itp. wszystkie powodują zamarcie na ułamek sekundy, zbadanie sytuacji z opuszczonym ogonem, po czym "powrót do normalności". Muszą, po prostu, "nauczyć" się akustyki nowego otoczenia - co, zresztą, idzie im doskonale, w dniu gdy piszę te słowa, już prawie przestały być nadwrażliwe.
Mam taką swoją teorię, iż Ampułka - chociaż dobrze reagowała na towarzystwo pozostałych kotów w DT - swobodniej czuje się bez ich towarzystwa, dlatego po przeprowadzce "rozkwitła". Pierwsze dni brylowała, bawiła się, skakała (także na każdy wysoki mebel) i ogólnie - wszędzie było jej pełno. Wystarczyło, by zorientowała się, iż jest obserwowana, a zaczynała mruczeć tak głośno, że słychać ją z połowy pokoju (dosłownie). Pierwsza przychodziła też po porcję głaskania, wliczając w to sesje "brzuszkowe" - Ala pewnie stwierdziłaby, że kot nie do poznania.
Fiolka, tymczasem, chyba tęskniła za większą, kocią ferajną którą "dowodziła" - i za swoją dotychczasową Panią, rzecz jasna. Była bardziej onieśmielona, czekała aż Ampułka przetrze szlaki, domagała się więcej czułości - dopiero po porcji pieszczot czuła się pewniej, wyruszała zwiedzać, po czym po kilkunastu minutach wracała po kolejne "dośmielenie" - i tak w kółko.
Po trzech pełnych dniach, zdają się całkowicie zaadoptowane - wracają tez do "swoich charakterów", tj. Ampułka - chociaż wciąż pierwsza do zabawy wszystkim (wliczając w to ogon Fiolki), nabrała (ponownie) rezerwy do głaskania i rzadko na to pozwala, w większości wypadków, uprzejmie acz stanowczo się oddala, udając, że jest czymś wielce zajęta. Fiolka zaś, rozgadała, rozpieściła i ośmieliła się na dobre - teraz to ona pierwsza wita mnie, bezceremonialnie wskakując na łóżko, siada na kolana, gdy siedzę w fotelu, oraz traktuje wszystkie dźwigary w domu jak drzewa
Podsumowując - w domu sama kocia radość. Dziewczyny są wspaniałe i miałem wielkie szczęście, że to właśnie one zostały "wytypowane" jako koty dla mnie (a ja dla nich).
Poniżej, kilka zdjęć (miniaturki, po kliknięciu otworzy się pełen rozmiar):
Fiolka zapoznaje się z kotem z kinkietu w pokoju Filipa, mojego synka.
Fiolka bada, czy wygodnie pod sufitem...
...oraz czy rura gazowa nadaje się do balansowania (nadaje się, i to jak!).
Budki na drapaku przestały być domeną jedynie Ampułki - Fiolka też je zdobyła i z zadowoleniem rozgląda się po swoim królestwie...
...po czym,. usatysfakcjonowana, jak dom wygląda z góry, wygodnie układa się na tronie
A tu ampułka wylegująca się pośród miękkości wszelakich - zdjęcie chyba jej się spodobało, bo zaraz po - wyjątkowo - nie uciekła przed głaskaniem, a wręcz się go domagała, wliczając w to drapanie po brzuszku.
Serdeczności,
/Estel |
_________________ "Icicle, icicle, where are you going? I have a hiding place, when spring marches in..." |
|
|
|
|
|
| |
|