Od zeszłego weekendu Kira znów jest niestety w kołnierzu. Rana po drenie pękła i powiększyła się. Spryskuję jej to octeniseptem, ostatnio też dostała od weta proszek przyspieszający gojenie, ale raczej słabo to działa i do zagojenia jeszcze długa droga. W sutkach jest wciąż polaktacyjne mleko, ale wg najświeższych informacji nie trzeba będzie tego usuwać.
Poza tym apetyt jest, ostatnio też siła na psoty, więc chyba koteczka czuje się nie najgorzej. Generalnie Kira ma dwie twarze

Dzienna Kira jest spokojna, sporo czasu spędza jeszcze sama, ale już zaczyna też szukać towarzystwa, chodzić za mną, czekać w kuchni na jedzenie itp. Natomiast w nocna Kirę wstępuje diabełek

Już wieczorem jest dużo bardziej aktywna, a w nocy albo znęca się nade mną - atakuje moją głowę, budzi, mruczy i domaga się uwagi, albo buszuje po mieszkaniu, skacze, szaleje i uderza kołnierzem we wszystko, co się da
Sporo stresów za nią, więc pewnie potrzeba trochę czasu na wyrównanie emocji. Ale postępy są, nawet spore, oby tylko ze zdrowiem szło ku dobremu!