Astor i Cody - maluchy ze Szpitalnej
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Cody wciąż niestety walczy ze zmianami na pyszczku i nie przepada za odkażaniem ranki - muszę tu wysilić się na kreatywność, żeby kociaty nie uciekał w te pędy z właściwymi odgłosami syczenia "Ale dlaczego mi to robisz?". W związku z tym, że zawsze jak przychodzę mamy sesję czułości, postanowiłam zaraz po przyjściu zabierać się za zabieg - niestety tu Cody jest sprytniejszy i zawsze wie, kiedy chcę Go pogłaskać, a kiedy nadciągam, żeby posmarować uszy / pyszczek - nie powiem, spryciarz z Niego.
Ostatnio położył się na kartonie po pizzy, myślałam, że to dobry moment na wysmarowanie uszu, niestety Cody zwiał i był na mnie obrażony (na szczęście szybko Mu przechodzi
). Ale nie poddajemy się i aplikujemy dalej - na szczęście przy lekarstwach podawanych do jedzenia nie jest już tak ciężko - ciekawe dlaczego? 
Ostatnio położył się na kartonie po pizzy, myślałam, że to dobry moment na wysmarowanie uszu, niestety Cody zwiał i był na mnie obrażony (na szczęście szybko Mu przechodzi
Byliśmy wczoraj z Codym u weterynarza i zaczynamy nowy lek, który ma pomóc na zmiany alergiczne. Mam nadzieję, że będzie dobrze!
Cody jak zwykle dał znać całej klinice, że jesteśmy na wizycie, no ale cóż, jeżeli jest się TAK WYJĄTKOWYM kotem to przecież wszyscy muszą wiedzieć o przybyciu jegomościa do kliniki pod wieżami.
Dziś zaczynamy wieczorem z tym nowym lekarstwem, tak bardzo bym chciała, żeby było lepiej - co prawda zmiany na pyszczku nie są już tak duże jak kiedyś, ale jeśli uda się zaleczyć wszystko to naprawdę będzie super.
Cody jak zwykle dał znać całej klinice, że jesteśmy na wizycie, no ale cóż, jeżeli jest się TAK WYJĄTKOWYM kotem to przecież wszyscy muszą wiedzieć o przybyciu jegomościa do kliniki pod wieżami.
Dziś zaczynamy wieczorem z tym nowym lekarstwem, tak bardzo bym chciała, żeby było lepiej - co prawda zmiany na pyszczku nie są już tak duże jak kiedyś, ale jeśli uda się zaleczyć wszystko to naprawdę będzie super.
Ale Cody i tak jest dzielny. Dobrze reaguje na Orungal, ale wciąż ma napady takiego strasznego drapania się - serce mi wtedy pęka na sto kawałków. Na szczęście Cody dobrze przyjmuje Orungal - lek nie ma smaku, więc nie ma problemu z podawaniem. A ta miłość z Paryskiem... Niedługo wrzucę nowe zdjęcia, widać tam jak mały przytula się do Codiego jak tylko może. Czasem Cody ma już dość 
Trzymamy rękę na pulsie.tess pisze:Ach, kieszonkowe dla Cody'ego poszłoMam nadzieję, że nie zgubiliśmy żadnego miesiąca?
Kobiety i koty zawsze będą robić to, co chcą,
a mężczyźni i psy powinni się zrelaksować i powoli oswajać z tą myślą.
Robert A. Heinlein
http://www.ezopoznan.pl/