Okazało się, że Hefalump jest troszkę nieśmiały.
Do nas (czyli napełniających miskę) na początku naszej znajomości podchodził bardzo ostrożnie. Trochę się płoszył. Najpierw pozwalał się głaskać pod łóżkiem, później raczej tylko na łóżku - siedzący albo leżący człowiek to mniejsze zagrożenie

Teraz nie ma problemu - podchodzi odważnie, można go pogłaskać w każdych okolicznościach (no chyba, że jest zbyt rozbawiony albo trenuje zapasy z Vito), barankuje aż miło.
Niestety trochę się boi nowych osób przychodzących do nas. Przyzwyczailiśmy się, że rezydent Vito z zaciekawieniem wita gości. Hefalump ucieka, chowa się do kąta albo pod łóżko. Jak wzięłam go na ręce, wyrywał się i chciał uciekać (przy odkurzaczu branie na ręce pomaga, dlatego próbowałam). Goście dosłownie wpadli i wypadli, więc nie miał szansy, żeby się trochę oswoić i przekonać, że nikt nie chce go zjeść, czy coś w tym stylu

Musimy trochę popracować nad tym, żeby był towarzyskim koteczkiem i żeby więcej osób mogło się przekonać o tym, jaki jest uroczy, bo jak na razie wszystkie dowody jego słodkości są prezentowane tylko domownikom

Mruczenie jest bardzo ważne. Mruczenie wygrywa za każdym razem. (T. Pratchett)