
Uszka i Timka
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Na temat Uszki nie posiadam informacji. Znalazła DS lecz postępu adopcji nie pilotuję osobiscie. Do mnie trafiła sama Timeczka wraz z Dziewiatką. Zamieszczam pierwsze zdjęcie obu dziewczyn zrobione w pierwszym dniu pobytu u mnie, gdy już zdecydowały się wyjść spod łóżka 



Nie chcę iść do raju, jeśli tam moje koty mnie nie powitają.
Cudowne wiadomości! Serce się raduje 
Jestem przekonana że Timka znajdzie szybko dom - nawet rozważałam by ją przygarnąć
Ale przy moich łobuzach (Kaja i Kajtek) raczej potrzebuję starszego /stabilnego/ pana kota który będzie umiał poskromić ich zadziorne charakterki.
Trzymam kciuki za obie koteczki

Jestem przekonana że Timka znajdzie szybko dom - nawet rozważałam by ją przygarnąć

Ale przy moich łobuzach (Kaja i Kajtek) raczej potrzebuję starszego /stabilnego/ pana kota który będzie umiał poskromić ich zadziorne charakterki.
Trzymam kciuki za obie koteczki

"Ludzie dzielą się na tych, którzy kochają koty i na tych pokrzywdzonych przez los" - Oscar Wilde
Po spotkaniu z człowiekami mogę zameldować, że Timeczka skradła ich serce
I nie tylko ona! Duet Timka & Dziewiątka zauroczył ich tak bardzo, że postanowili dziewczyn nie rozdzielać
Póki co obie ślicznotki zarezerwowane. W przyszłym tygodniu okaże się, czy będą wspólnie miały swój DS 
Serce rośnie!



Serce rośnie!
Nie chcę iść do raju, jeśli tam moje koty mnie nie powitają.
Zobowiązaliśmy się dawać informacje odnośnie stanu Uszki, a więc realizujemy postanowienie
Dzień 0 - ostygnięcie emocji
W dzień oddania do adopcji Uszka nie poddała się stresowi i każdy, kto tylko się pojawił na horyzoncie, był obdarowany zarówno szturchnięciami jak i dopraszaniem się o uwagęJej główną ostoją była jej pierwsza kryjówka w kuchni za szafką - zwaną od tamtej pory jej "cytadelą", dokąd natychmiast uciekała przy przybyciu nowych osób i przy gwałtowniejszych ruchach. Ciężko było ją stamtąd wywabić, lecz nieniemożliwe
Nie zapoznawała się bliżej z mieszkaniem - nasz duży pokój, łazienka i kuchnia były poddane jedynie pobieżnej rewizji. Brak objaw jakichkolwiek problemów zdrowotnych.
Dzień 1 - przełamanie
Kolejny dzień zaczął się bardzo ostrożnym wyjściem na śniadanko z "cytadeli". No i zaczęła jeść, odtąd już regularnie, lecz niedużo. Przy naszych ostrożniejszych już ruchach, oswajała się z naszymi głosami i już reagowała spokojnie na nasze nawoływania. Chętniej zaczęła szperać w zakamarkach w domum jednak nadal w dosyć skromnym zakresie. Potrzeba matką wynalazków, a więc zaczęła korzystać z kuwety, z którą to współpraca celująco jej idzie. WIększość czasu spędzała już poza kryjówką, przebywając coraz więcej w naszym dużym pokoju - oczywiście nie dając o sobie zapomnieć, tuląc się i dopraszając o coraz więcej i więcej uwagi. Przełomowy moment nastąpił, gdy w pewnym momencie położyła się na środku pokoju i wymownie spojrzała w kierunku żony - Uszka swoimi oczkami przekazała jej "pobawmy się!". Pękły wszelkie bariery strachu i uprzedzeń. "Cytadela" pozostaje odtąd coraz częściej pusta. Hitem dnia okazały się dwa odkrycia: możliwość przejścia przez firankę pod okno oraz parapet, na którym ułożyliśmy jej poduszkę. Na koniec dnia zasnęła i mi i żonie na rękach,byliśmy spokojniejsi, że już lepiej się czuje u nas. Aha, no i cały czas wszystko i wszyskich udeptujeNawet jak leży na grzbiecie.
Dzień 2 - Wytyczanie granic
Wczorajszy dzień zaczął się od drapania mebli. Przygotowani na to, cierpliwie wskazywaliśmy jej gdzie może się swoimi pazurkami "wyżyć". Nie trzeba było długo tłumaczyć. Podobnie podczas robienia przez nas śniadania. Uszka je otrzymała jako pierwsza, poczym pomknęła w kierunku mojej kanapki. Po zwróceniu uwagi, zaczęła się miarkować i odprowadza odtąd nasze jedzonko wzrokiem. Dzisiaj chyba nie było kąta by Uszka go nie nawiedziła, przy czym nie boi się już ani głosów (naszych czy obcych) na gwałtowne ruchy reaguje coraz rzadziej. Tak czy inaczej zamyka się w "Cytadeli" jak przez chwilę nikogo w domu nie ma. Nie istnieje także problem opuszczania tego bezpiecznego miejsca. Integracja doszła do tego stopnia, że Uszka najchętniej by nie schodziła z kolan ani rąk. I ona to lubi i my.

nie mogę, Kot na mnie leży.
Szanowni Państwo. Z wielką radością informuję, że Timeczka, druga czarno-biała piękność została dziś ze swoimi człowieka i, w swoim DS. Gdy wychodziłam znajdowała się w pozycji z kołami do góry na dywanie, mrucząc z zadowolenia. Jestem pewna, że dziś w tym domu jest wielkie święto.
Nie chcę iść do raju, jeśli tam moje koty mnie nie powitają.