Koteczka trafiła do nas przez zupełny przypadek - dostaliśmy zgłoszenie o stadzie kilkunastu tegorocznych kociąt bytujących na poznańskich ogródkach działkowych... Pośród nich wolontariuszka wypatrzyła tę oto kruszynkę - wyrudziałą, kaszlącą, ze smarkami do pępka i zaropiałymi oczyma... Pani Karmicielka skwitowała - a, to Nieszczęście, kilka razy już umierał, ratowałam antybiotykami, zawsze ostatni, zawsze słabszy... Kocię zostało złapane, a u weterynarza okazało się, że mamy dziewuszkę a nie chłopaka:)
Kiedy Nieszczęście otwarło porządnie oczy okazało się, że na jednym ma bielmo - jednak ta potwierdzona u specjalisty wada wrodzona nie przeszkadza kotu w niczym - normalnie widzi.
I mamy nadzieję, że ten pierwszy chyba w życiu Nieszczęścia szczęśliwy fakt zmieni bieg historii - że koteczka znajdzie dom, bo że na działki wrócić nie może - to pewne. Najprawdopodobniej nie przeżyłaby tej zimy... Czeka, aż ktoś otworzy dla Niej swoje serce... Koteczka jest jeszcze płochliwa, ale zupełnie nieagresywna, bardzo lubi też inne koty.
Nieszczęście na ZDJĘCIACH i FILMACH.