
Podróż ze szpitalika bezproblemowo (żadnych mokrych podkładów!)

w trakcie drogi Węgor jak to Węgor troszkę pogadał (no i troszkę skopał podkład

Ogólnie więc nie było żadnego dramatycznego zawodzenia czy też szamotaniny w transporterze

Rozgadał się za to na dobre jak przekroczyliśmy próg mieszkania, a jeszcze był więziony w transporterze. Oj nie podobało się kawalerowi być więzionym, wyraźnie wymiauczał co o tym sądzi.


Pierwszą rzeczą po wyjściu z transportera było skontrolowanie zawartości miseczki i jej sumienne wyczyszczenie

Później dokładny rekonesans nowych przestrzeni oraz lustracja otoczenia za oknem. Ulubione miejsce na tę chwilę, krzesła z poduchami.

Póki co Węgorek tylko w dużym pokoju, co by chłopak się oswoił z nowym miejscem. Początkowo nie interesowało go co po drugiej stronie drzwi.
Jednak z czasem nabrał animuszu i już zaliczył 2 udane próby prześliźnięcia się na drugą stronę (na nieszczęście Węgora nie trwały za długo)

Z charakteru straszny miziak. Naprawdę mnie zaskoczył. Zero stresu, że nowe miejsce, ukrywania się za łóżkiem itd. Nic z tych rzeczy! Barankuje, wskakuje na kolana i mruczy na potęgę!
No i kulturalny


Ogólnie pierwszy dzień minął albo na mizdrzeniu się do człowieka albo na spaniu


W poniedziałek wizyta u weta z oczkiem i ogonkiem. Zobaczymy co z tego wyniknie.
Na tę chwilę chyba wsio. Damy znać co i jak w poniedziałek. Jakieś zdjęcia z nowych włości także wkrótce

Pozdrawiamy
