Lolek
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Tak wcześniej myślałam, jednak plamy na pyszczku są inne:

Z Grunwaldu do Robakowa jest bardzo daleko, jednak wszystko jest możliwe. Napiszę do właścicieli Yody, wyślę zdjęcia.

Z Grunwaldu do Robakowa jest bardzo daleko, jednak wszystko jest możliwe. Napiszę do właścicieli Yody, wyślę zdjęcia.
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez marcotta, łącznie zmieniany 1 raz.
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
Niezły numer, po wizycie u weterynarza Milka zmieniła się w Mariana. Okazało się, że to kastrowany kocur
niezły ze mnie znawca
Fakt, nie zglądałam mu dokładnie pod ogon, sprawdziłam - brakowało jajek.
W każdym razie nadal szukam właścicieli.
Kot ogólnie zdrowy, ma tylko obrzęknięty odbyt, który mam mu smarować.
Moje dwa koty nadal niezadowolone z nowego towarzysza, który wprawdzie siedzi w osobnym pomieszczeniu, jednak nie trzymam go tam cały czas. Pewne jest, że zostanie u mnie do skutku, na ulicę nie trafi.


W każdym razie nadal szukam właścicieli.
Kot ogólnie zdrowy, ma tylko obrzęknięty odbyt, który mam mu smarować.
Moje dwa koty nadal niezadowolone z nowego towarzysza, który wprawdzie siedzi w osobnym pomieszczeniu, jednak nie trzymam go tam cały czas. Pewne jest, że zostanie u mnie do skutku, na ulicę nie trafi.
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Witamy
Trochę nowych fotek Lolasa i reszty
Przyłapani razem




trzy chlebki

cała trójka w biurze

na koniec moja babcia złośnica

A żeby nie było tak słodko, to biały dostał dziś od Lolka po nosie i usmarował krwią firany w sypialni, Tola natomiast z zahukanej kotki zmieniła się w tygrysicę i goni oba kocury. W sumie jednak, po przygarnięciu białego (który zostaje na stałe), zmienił się układ sił w domu i jest mniej kocich awantur.
Niestety Lolek czasem znaczy pionowe powierzchnie (na szczęście bezwonnie), ma kilka ulubionych miejsc o których wiem i pilnuję ich z płynem do mycia.

Trochę nowych fotek Lolasa i reszty
Przyłapani razem
trzy chlebki
cała trójka w biurze
na koniec moja babcia złośnica
A żeby nie było tak słodko, to biały dostał dziś od Lolka po nosie i usmarował krwią firany w sypialni, Tola natomiast z zahukanej kotki zmieniła się w tygrysicę i goni oba kocury. W sumie jednak, po przygarnięciu białego (który zostaje na stałe), zmienił się układ sił w domu i jest mniej kocich awantur.
Niestety Lolek czasem znaczy pionowe powierzchnie (na szczęście bezwonnie), ma kilka ulubionych miejsc o których wiem i pilnuję ich z płynem do mycia.
Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
Spróbuję z octem. Myję, psikam Feliwayem, a ten i tak cichaczem podejdzie, potrzęsie ogonem i siknie. Normalne siury brzydko pachną, a te jakoś wcale. Ostatnio siknął na szybę w biurze, na agawę, którą przechowuję przez zimę w domu, na ścianę na korytarzu pod wieszakiem z ubraniami i niestety na kosz z brudami w łazience. Wszędzie tam, gdzie czuje jakieś zapachy (kurtki, ciuchy, agawa osikana latem przez inne koty - taką dostałam).
A jak sika, to jeszcze patrzy mi w oczy. Robi to rzadko, przypuszczam że w chwilach zdenerwowania, podniecenia, żeby zaznaczyć kto tu rządzi.
Z trzema kotami jest weselej
I jeszcze pies na dokładkę.
A jak sika, to jeszcze patrzy mi w oczy. Robi to rzadko, przypuszczam że w chwilach zdenerwowania, podniecenia, żeby zaznaczyć kto tu rządzi.
Z trzema kotami jest weselej

Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.
Witam po półrocznej przerwie, niedługo stukną nam dwa lata Lolusia u nas. Niestety pochorował mi się kot
dość poważnie, bo na wątrobę. Weterynarz stwierdził niewydolność spowodowaną albo guzem albo uszkodzeniem z innej przyczyny. Jesteśmy dopiero na początku diagnostyki, w środę mam kolejną wizytę. Na razie Lolek jest na lekach wspomagających wątrobę i moczopędnych, niestety miał też spuszczany płyn z brzucha. Po tym zabiegu czuje się lepiej, je, pije, tyle że nie ma ochoty na zabawę, częściej przebywa w samotności i ogólnie widać, że nie jest zdrowy.
Karmię go teraz tylko chudym mięsem, kupiłam karmę weterynaryjną renal i ziarno ostropestu do mielenia, ale co jeszcze mogę zrobić? Oprócz współpracy z wetem oczywiście, macie doświadczenia w takich chorobach, jakieś sugestie, pomysły, pocieszenie?? Bo ja mam same jak najgorsze myśli, żyć mi się nie chce
Wet mówi, że jeśli leczenie nie pomoże i jeśli będzie mu się notorycznie zbierał płyn w brzuchu i straci apetyt, to należy się przygotować na najgorsze. Póki co jak pisałam - od spuszczenia wody w środę w ub. tygodniu do teraz nic mi się nie zbiera (przynajmniej nie widać), apetyt mniejszy ale jednak ma, dba o futro.

Karmię go teraz tylko chudym mięsem, kupiłam karmę weterynaryjną renal i ziarno ostropestu do mielenia, ale co jeszcze mogę zrobić? Oprócz współpracy z wetem oczywiście, macie doświadczenia w takich chorobach, jakieś sugestie, pomysły, pocieszenie?? Bo ja mam same jak najgorsze myśli, żyć mi się nie chce

Przybyłem, zamruczałem, zdobyłem.