to cudownie wiedzieć, że oboje macie zdrowe pęcherze <3Nadira pisze:siusiamy na zmianę ja i Małż po kilka razy dziennie.
Silana
Moderatorzy: crestwood, Migotka
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Muszę powiedzieć, że ogromnie cieszy mnie to, że Silana nie ma problemów z przyjmowaniem swoich leków w jedzeniu
W tej chwili nadal będziemy opierać się na leczeniu jej problemu farmakologicznie - ostatnie badania wykazały, że poprawa, jakkolwiek nieduża, jest obecna i jest szansa na dalsze postępy na razie bez konieczności ingerencji chirurgicznej. Chodzi w dalszym ciągu o zmniejszenie ucisku cysty z płynem mózgowo-rdzeniowym na rdzeń kręgowy wewnątrz kręgosłupa - ucisk taki, w tej chwili systematycznie malejący - mógłby w przyszłości wywołać paraliż lub przewlekłe bóle u Silany. Jego zmniejszenie natomiast daje szansę na poprawę sprawności małej (tego się trzymamy wszystkimi łapkami).
Dobrze wiedzieć, że leki działają, chociaż wszyscy chcielibyśmy, żeby działały jeszcze lepiej - stąd próba zwiększenia dawki jednego z nich. Niestety, niespecjalnie możemy oczekiwać cudu w tej sytuacji - mała dostaje małe dawki leków ludzkich, jako że kocich preparatów neurologicznych na takie przypadki... zwyczajnie nie ma.
Alternatywą jest zabieg chirurgiczny, który otworzyłby cystę i zmniejszył ciśnienie płynu, ale zabieg jest bardzo ryzykowny. Już nawet nie mówiąc o konkretnym przypadku, gdzie cysta jest spora i nie zostawia dużej możliwości manewru dla skalpela - koci kręgosłup jest maciupeńki i bardzo łatwo coś uszkodzić. Permanentnie.
Może dlatego po cichu trochę cieszę się, że ta opcja jest na razie poza programem. Dopóki wystarczają leki, mały ale stabilny postęp jest moim zdaniem ważniejszy, niż duża szansa i równie wielkie ryzyko. Na razie możemy się tym jeszcze nie przejmować

Dobrze wiedzieć, że leki działają, chociaż wszyscy chcielibyśmy, żeby działały jeszcze lepiej - stąd próba zwiększenia dawki jednego z nich. Niestety, niespecjalnie możemy oczekiwać cudu w tej sytuacji - mała dostaje małe dawki leków ludzkich, jako że kocich preparatów neurologicznych na takie przypadki... zwyczajnie nie ma.
Alternatywą jest zabieg chirurgiczny, który otworzyłby cystę i zmniejszył ciśnienie płynu, ale zabieg jest bardzo ryzykowny. Już nawet nie mówiąc o konkretnym przypadku, gdzie cysta jest spora i nie zostawia dużej możliwości manewru dla skalpela - koci kręgosłup jest maciupeńki i bardzo łatwo coś uszkodzić. Permanentnie.
Może dlatego po cichu trochę cieszę się, że ta opcja jest na razie poza programem. Dopóki wystarczają leki, mały ale stabilny postęp jest moim zdaniem ważniejszy, niż duża szansa i równie wielkie ryzyko. Na razie możemy się tym jeszcze nie przejmować

Ja zapraszam wszystkich żartownisiów do zamieszkania z Silanką i pilnowania pór siusiania oraz wysłuchiwania jej protestacyjnych wrzasków, bo przecież kotek jest zajęty innymi sprawami i nie ma akurat czasu na bycie noszonym do kuwetki!Morri pisze:jaggal pisze:to cudownie wiedzieć, że oboje macie zdrowe pęcherze <3Nadira pisze:siusiamy na zmianę ja i Małż po kilka razy dziennie.

W zakres zajęć wchodzi ostatnio nadzorowanie ludzkiego śnaidania (grupowe):

Wyprawy międzygwiezdne:

Spanie:

Najchętniej w towarzystwie Zgryzia, który niedługo przeprowadza się do swojego domku



Będziemy za urwisem tęsknić...
Zgryziu odjechał w siną dal dwa dni temu, a my z Silanką pocieszamy się nawzajem. Nie wiem, czy jest to kwestia mojego dnia wolnego, czy faktycznie brakuje jej towarzystwa, ale mała cały dzień dzisiaj się do mnie wdzięczyła, mruczała i zagadywała, domagając się glaskania. Normalnie odejść nie było można, bo zaczynało się tęskne nawoływanie 
Z drugiej strony może ma tu jakieś znaczenie... obecność Nowej, o którą Silanka jest, jak się zdaje, trochę zazdrosna? Szczegóły wkrótce!

Z drugiej strony może ma tu jakieś znaczenie... obecność Nowej, o którą Silanka jest, jak się zdaje, trochę zazdrosna? Szczegóły wkrótce!

Jej, to ich ostatnie wspólne zdjęcie - można się rozpłakać ze wzruszenia
Silanko, bądź dzielna! Twardo zmiękczam rodzinę, by zaakceptowali czwartą krówkę - póki co Adam wyraził zgodę na adopcję kolejnego zwierzaka, jeśli wygramy przynajmniej milion w totka - skubany od razu się zabezpieczył, bo dychę od czasu do czasu udaje się nam trafić 


Kocia mama Jaime'ego, Brienne i Odyna, wirtualna Astor (szczęśliwie wyadoptowanej) i Cody'ego 

Silanka jest bardzo dzielna - i bardzo zawzięcie domaga się uwagi od Ludziów
Poza tym wyraźnie jest zazdrosna o Piglę - do tego stopnia, że jak wstałam któregoś dnia rano, obudzona przez Piglowe zwiedzanie mieszkania, to Dziecko, które spało na łóżku, obudziło się i zaczęło gadać.
- Gdzie idziesz, Ludź?
- Zobaczę tylko, co Pigla robi.
- No nie żartuj! - Silana podrywa się z pozycji leżącej. - Ona jest obca i jej nie lubię. Zostań tu.
- Zobaczę tylko...
- ZOSTAŃ! WRÓĆ! JUŻ!!
- No przecież jestem.
- TĘSKNIĘ jak sobie gdzieś idziesz. Głaszcz. Brzuszek wystawiam, głaszcz.
(mija dziesięć minut)
- Silanko, ja pójdę do ubikacji.
- ZOSTAŃ! GŁASZCZ!!
- Ale muszę...
- Brzuszek wystawiam i mruczę, zostań.
- Ale...
- Nie będziesz mnie z obcym kotem zdradzać, Ludź! GŁASZCZ!!
Takiej argumentacji się nie odmawia

- Gdzie idziesz, Ludź?
- Zobaczę tylko, co Pigla robi.
- No nie żartuj! - Silana podrywa się z pozycji leżącej. - Ona jest obca i jej nie lubię. Zostań tu.
- Zobaczę tylko...
- ZOSTAŃ! WRÓĆ! JUŻ!!
- No przecież jestem.
- TĘSKNIĘ jak sobie gdzieś idziesz. Głaszcz. Brzuszek wystawiam, głaszcz.
(mija dziesięć minut)
- Silanko, ja pójdę do ubikacji.
- ZOSTAŃ! GŁASZCZ!!
- Ale muszę...
- Brzuszek wystawiam i mruczę, zostań.
- Ale...
- Nie będziesz mnie z obcym kotem zdradzać, Ludź! GŁASZCZ!!
Takiej argumentacji się nie odmawia

Silanka codziennie domaga się głasków i zabawy. Z braku Zgryzia część swojej miłości przerzuciła na pozostałe koty - przyłapałam ją już na zabawie w ganianego z Panem Kotem i Yoko, a także na wzajemnym wylizywaniu się z Maliną, natomiast wyraźnie widać, że trochę jej jednak tego wszystkiego brakuje i tu wkracza człowiek
Najlepsze są zabawy piórkiem, w których aktywnie uczestniczy także Pigla, ku niejakiej konsternacji Dziecka:
Silana, żeby nie być gorsza, też próbuje być superbohaterką:
Odkrywa też (pod ścisłym nadzorem Ludzi) nowe tereny (i nowych wrogów):
Jednak najlepiej czuje się na wygodnych poduchach



Silana, żeby nie być gorsza, też próbuje być superbohaterką:

Odkrywa też (pod ścisłym nadzorem Ludzi) nowe tereny (i nowych wrogów):

Jednak najlepiej czuje się na wygodnych poduchach


Dziecko walczyło ostatnio z objawami zapalenia pęcherza - przypadłość dość częsta u zwierzaka, któremu w siusianiu musi pomagać człowiek. Dość łatwo się to u małej zauważa - nie trzyma moczu, tylko popuszcza małymi kropelkami, a potem z pełną zawstydzenia zawziętością próbuje dowód zbrodni zakopać, chociażby w panelach 
Na całe szczęście Silanka nie ma problemu w pochłanianiu leków razem z paszą, w związku z czym leczenie przebiega poprawnie i już widać (a raczej nie widać, bo siuśki zgrabnie trafiają do kuwety) zdecydowane postępy
Dziecko ostatnio utrudnia mi też wstawanie i wychodzenie do pracy, bo akurat moment, kiedy ja podnoszę się z łóżka, wybiera sobie na pakowanie się na kołdrę i wyglądanie słodko, jak śpi. Normalnie nie da się jej minąć bez miziania, które zwykle trwa dużo dłużej niż minutkę, a potem ja w pośpiechu miotam się po mieszkaniu robiąc kilka rzeczy na raz, żeby zdążyć na autobus.
No, ale warto :3

Na całe szczęście Silanka nie ma problemu w pochłanianiu leków razem z paszą, w związku z czym leczenie przebiega poprawnie i już widać (a raczej nie widać, bo siuśki zgrabnie trafiają do kuwety) zdecydowane postępy

Dziecko ostatnio utrudnia mi też wstawanie i wychodzenie do pracy, bo akurat moment, kiedy ja podnoszę się z łóżka, wybiera sobie na pakowanie się na kołdrę i wyglądanie słodko, jak śpi. Normalnie nie da się jej minąć bez miziania, które zwykle trwa dużo dłużej niż minutkę, a potem ja w pośpiechu miotam się po mieszkaniu robiąc kilka rzeczy na raz, żeby zdążyć na autobus.
No, ale warto :3