Ona tak cudownie dopomina się o pieszczoty. Tak śmiesznie skrzeczy siedząc koło krzesła i wpatrując się we mnie albo ociera pyszczkiem o moje kolano Czasem jak ją dopadnę znienacka to nie ma innej reakcji jak momentalne wyłożenie się kołami do góry, odsłonięcie cudownie puchatego brzuszka i mrrrruczenie w tylu decybelach, że chyba nawet sąsiedzi ją słyszą. Ona tak kocha, tak cudownie okazuje wdzięczność! Kochana staruszka
Nie chcę iść do raju, jeśli tam moje koty mnie nie powitają.
Dusieńka to koci anioł... Jak ja ją uwielbiam! Jak ona ze mną gada! Jak się tuli! Już wiem, że będę bardzo tęsknić, gdy znajdzie swój Stały Dom... Chlip chlip.
Nie chcę iść do raju, jeśli tam moje koty mnie nie powitają.
Dusia przed chwilą leżąc na moich kolanach wylizała zazdrosną Dorotkę vel Zuzkę, która również się na niw wspięła po pieszczoty. Dusia uspokoiła zazdrośnice "spoko maleńka, ja tak tylko na chwilę" Uwielbiam je!
Nie chcę iść do raju, jeśli tam moje koty mnie nie powitają.
Dusia to mistrzyni we wzbudzaniu czułości. I w okazywaniu miłości. Może za mało o tym piszę, choć moje ostatnie posty w sumie tylko mówią o tym To, jakie pokłady uczucia ma w sobie ta puchata dama... Tak, to prawdziwa dama. Subtelna, elegancka, stonowana i piękna. Moje dwie rezydentki uczą się od niej kociej klasy. W głowie mi się nie mieści, że żaden Człowiek jeszcze się na tym nie poznał.
Dusia jest idealnym partnerem do wspólnych wieczorów filmowych, do wtulenia główki w twarz, gdy jest Człowiekowi jest smutno, do po prostu bycia razem. Żaden człowiek chyba nie potrafi kochać tak głęboko i mocno jak ona. Absolutnie cudowna
Nie chcę iść do raju, jeśli tam moje koty mnie nie powitają.
Z Dusią jest o tyle w porządku, że na nic nie choruje. Sikanie okazuje się, że jest behawioralne... Pomimo miłości, którą u mnie dostaje jest w niej jakiś stres, może wywołany przez obecność moich reyzdentek, choć dogadują się na moje oko świetnie. Dostała Zylkene i na początku lipca ma\m przyjść na kontrolę krwi. Antybiotyk odstawiłyśmy. Dostaje jeszcze na wzmocnienie Cystaid".
Dusia świetnie reaguje na Zylkene. Zrobiła się bardziej skoczna, nie wiedzieć czemu śpi mi ciągle na stole Nadal jest wielką, puchatą przylepką. Posikiwanie na kafelki w łazience jak na razie się zakończyło...
Nie chcę iść do raju, jeśli tam moje koty mnie nie powitają.
Drodzy. Bardzo z Dusią przepraszamy za dłuuuugie milczenie. Walczyłyśmy z wieloma problemami. Począwszy od pcheł, które do mojego domu wniósł wychodzący kot sąsiadki, który wszedł do mnie przez otwarty balkon (a na które Dusia jest uczulona). Skoczywszy na jej problemach behawioralnych. Dusieńka jest bardzo wrażliwym kotełkiem, i musiała naprawdę mocno przeżyć rozstanie z jej dotychczasowym domem. Wiele się dla niej zmieniło i adaptacja do nowego miejsca życia okazała się dla niej trudna, czego dowodem było posikiwanie poza kuwetą. Aktualnie mogę powiedzieć, że z problemem sobie w dużym stopniu poradziłyśmy, a odnoszę wrażenie, że przyczyniła się do tego obecność mężczyzny w domu Odkąd się wprowadził do nas miłośnik kotów, Dusia jakby odżyła! Dotychczas bała się mężczyzn (prawdopodobnie była źle traktowana przez jakiegoś pana), a do obecnego Onego odnosi się z wielką miłością. I przestała posikiwać! Oprócz tego dostaje Kalmivet, co na pewno pomaga jej w odzyskaniu równowagi.
Z pozdrowieniami przesyłam zdjęcie kociej familii
Nie chcę iść do raju, jeśli tam moje koty mnie nie powitają.
Po długiej przerwie, odzywamy się ponownie. Dusina rezerwacja niestety została zdjęta, więc ten słodki pieszczoch znów jest na wydaniu.
Przez te kilka miesięcy od czasu ostatniego wpisu Dusieńka wypiękniała i stała się taka cudownie dostojna. Zresztą, na dowód zamieszczam zdjęcia, więcej znajdziecie Państwo w jej galerii.
Nie chcę iść do raju, jeśli tam moje koty mnie nie powitają.
Jakaż Ona śliczna.
I jakie piękne zdjęcia.
Panienka znajdzie jeszcze swój dom. Jej człowieki już pewnie gdzieś tam są i za nią się rozglądają, nawet nie wiedząc, że to za nią tak bardzo tęsknią. Znajdą się wzajemnie. Szkoda tylko, że to tyle trwa.