Myszkin, Dunia i Nastia
Moderatorzy: crestwood, Migotka
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Dunia i Nastia
Dwie siostry. Nastia – to murzynka – czarnulka. Dunia – to biało-czarna – krówka. Przyszły do nas wczoraj. Jak dwie kozy. Jak dwie nastolatki: chude, patyczkowate i zwariowane trzpiotki. Pstro w głowie.
Najpierw wyszły z kontenerka: krótkimi i nerwowymi ruchami obiegły pokój. Przy jakimś głośniejszym dźwięku biegiem wróciły do transporterka. Po czym ciekawość wzięła górę i znowu ruszyły na eksploracje nowego pokoju. Wzięcie na ręce i przytulenie to było jak loteria – albo da się je złapać albo nie. Ale na początku to było jak gra z krupierem – jak wiadomo grający może wygrać, krupier musi.
Po jakimś kwadransie panienki ostrzelały się jednak, nabrały śmiałości i pewności siebie. Do tego stopnia, że Dunia wskoczyła na krzesło obok nas, podrapała poduchę kilka razy, okręciła się na pięcie jak pies szykujący sobie legowisko i… ochrzciła nam poduszkę na krześle. Pierwsze koty za płoty – chciałoby się rzec. Do końca dnia, na wszelkie wypadek, profilaktycznie co kilka godzin wsadzaliśmy ją do kuwety. Najpierw próbowała wyjść z kuwety, po kilku bezowocnych próbach patrzyła się jak na raroga, potem próba wyskoku z zaskoczenia, następnie zrezygnowane spojrzenie, przysiad i… piękne siku.
Potem pojawiła się zabawka – wędka z tajemniczą tasiemką. Takich wariactw, podskoków, wyskoków, piruetów nasze domostwo dawno już nie widziało. I jak nasi pełnoletni rezydenci po kilku ruchach ograniczają się w wysiłku – jak himalaiści na dachu świata, tak te panny zupełnie nie brały w rachubę ograniczeń ani w zużyciu kalorii, ani w prawie grawitacji.
I tak jak pędem goniły tasiemkę, tak pędem pogoniły do miseczek z drobnopokrojonym kurczakiem. Dobre maniery panienek z dobrego domu to jednak nie jest ich specjalność. Nie dość, że mlaskały, to co chwila któraś stwierdzała, że w miseczce siostry są zapewne lepsze smakołyki – i hej siup, zamiana miseczek. Potem oblizując się przysiadły, oczka zaczęły się mróżyć… Naszemu naczelnemu kocurowi z naczelnych-homo sapiens – również, one więc poszły na drzemkę pod fotel a on na kanapę. Po chwili… Jak mawiali starożytni: nie wiek, nie płeć i nie gatunek, ale siła uczucia się liczy. Wystarczy, że żona spuści z męża na chwilę oko i efekt murowany. Mąż z lekka pochrapując przycinał sobie komara na kanapie. A w poprzek szyi jego, w roli kołnierza z lisa, leżała czarnulka. Krówka zaś spoczywała u stóp jego.
Nie wnikam już, jak on mógł oddychać pod tym kościstym ciężarem, ani jak ona mogła spać na tej chrapiąco-warczącej gardzieli. Bo jak widać mogli. A jak wy myślicie: maluchy już się zaklimatyzowały ?
Dwie siostry. Nastia – to murzynka – czarnulka. Dunia – to biało-czarna – krówka. Przyszły do nas wczoraj. Jak dwie kozy. Jak dwie nastolatki: chude, patyczkowate i zwariowane trzpiotki. Pstro w głowie.
Najpierw wyszły z kontenerka: krótkimi i nerwowymi ruchami obiegły pokój. Przy jakimś głośniejszym dźwięku biegiem wróciły do transporterka. Po czym ciekawość wzięła górę i znowu ruszyły na eksploracje nowego pokoju. Wzięcie na ręce i przytulenie to było jak loteria – albo da się je złapać albo nie. Ale na początku to było jak gra z krupierem – jak wiadomo grający może wygrać, krupier musi.
Po jakimś kwadransie panienki ostrzelały się jednak, nabrały śmiałości i pewności siebie. Do tego stopnia, że Dunia wskoczyła na krzesło obok nas, podrapała poduchę kilka razy, okręciła się na pięcie jak pies szykujący sobie legowisko i… ochrzciła nam poduszkę na krześle. Pierwsze koty za płoty – chciałoby się rzec. Do końca dnia, na wszelkie wypadek, profilaktycznie co kilka godzin wsadzaliśmy ją do kuwety. Najpierw próbowała wyjść z kuwety, po kilku bezowocnych próbach patrzyła się jak na raroga, potem próba wyskoku z zaskoczenia, następnie zrezygnowane spojrzenie, przysiad i… piękne siku.
Potem pojawiła się zabawka – wędka z tajemniczą tasiemką. Takich wariactw, podskoków, wyskoków, piruetów nasze domostwo dawno już nie widziało. I jak nasi pełnoletni rezydenci po kilku ruchach ograniczają się w wysiłku – jak himalaiści na dachu świata, tak te panny zupełnie nie brały w rachubę ograniczeń ani w zużyciu kalorii, ani w prawie grawitacji.
I tak jak pędem goniły tasiemkę, tak pędem pogoniły do miseczek z drobnopokrojonym kurczakiem. Dobre maniery panienek z dobrego domu to jednak nie jest ich specjalność. Nie dość, że mlaskały, to co chwila któraś stwierdzała, że w miseczce siostry są zapewne lepsze smakołyki – i hej siup, zamiana miseczek. Potem oblizując się przysiadły, oczka zaczęły się mróżyć… Naszemu naczelnemu kocurowi z naczelnych-homo sapiens – również, one więc poszły na drzemkę pod fotel a on na kanapę. Po chwili… Jak mawiali starożytni: nie wiek, nie płeć i nie gatunek, ale siła uczucia się liczy. Wystarczy, że żona spuści z męża na chwilę oko i efekt murowany. Mąż z lekka pochrapując przycinał sobie komara na kanapie. A w poprzek szyi jego, w roli kołnierza z lisa, leżała czarnulka. Krówka zaś spoczywała u stóp jego.
Nie wnikam już, jak on mógł oddychać pod tym kościstym ciężarem, ani jak ona mogła spać na tej chrapiąco-warczącej gardzieli. Bo jak widać mogli. A jak wy myślicie: maluchy już się zaklimatyzowały ?
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
piękny wilczek

odpoczynek podpaletowy
dorwane przy zwiedzaniu terenu

edit brynia: zmniejszyłam za duże zdjęcia
odpoczynek podpaletowy
dorwane przy zwiedzaniu terenu
edit brynia: zmniejszyłam za duże zdjęcia
Ostatnio zmieniony 15 lip 2016, 9:12 przez BEATA olag, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Dunia i Nastia
Pierwsze dni to jednak niepewność. Pobawić się, pogonić, poszaleć, dać się pogłaskać, popieścić… wszystko to OK. Ale zawsze dobrze jest mieć swoje miejsce, swój azyl, kącik. Gdzie skryci dla pewności, że nikt nas nie widzi, a my jednak coś możemy dojrzeć. Gdy się więc już zmęczymy, zabawami, albo gdy za bardzo nas obsyczą dorosłe kocurki, albo gdy człowieki – te wysokie gidyje – za szybko się poruszają, wtedy uciekamy do tylko nam znanego isolated asylum. Wchodzimy pod fotel. Tu mamy widok na wszystkie strony dookoła, widzimy ludzia siedzącego nogi, łapy kroczących futrzanych sykaczy, stopy wędrujących człowieków … a nas nikt. Możemy więc tu bezpiecznie sobie zasnąć. Do czasu.
Człowieki to jednak dziwne istoty. Wyciąga nas z naszej platońskiej jaskini takie to-to, zrobi pierdziocha na rozespanym brzuchu, wytarmosi, wygłaszcze aż grzbiet się sam podnosi i położy na fotelu zamiast pod. Gdzie tu logika ?! No i te maniery… Pierdziocha małemu śpiochowi ?! No i z asylum nici…

edit brynia: zmniejszyłam za duże zdjęcie
Pierwsze dni to jednak niepewność. Pobawić się, pogonić, poszaleć, dać się pogłaskać, popieścić… wszystko to OK. Ale zawsze dobrze jest mieć swoje miejsce, swój azyl, kącik. Gdzie skryci dla pewności, że nikt nas nie widzi, a my jednak coś możemy dojrzeć. Gdy się więc już zmęczymy, zabawami, albo gdy za bardzo nas obsyczą dorosłe kocurki, albo gdy człowieki – te wysokie gidyje – za szybko się poruszają, wtedy uciekamy do tylko nam znanego isolated asylum. Wchodzimy pod fotel. Tu mamy widok na wszystkie strony dookoła, widzimy ludzia siedzącego nogi, łapy kroczących futrzanych sykaczy, stopy wędrujących człowieków … a nas nikt. Możemy więc tu bezpiecznie sobie zasnąć. Do czasu.
Człowieki to jednak dziwne istoty. Wyciąga nas z naszej platońskiej jaskini takie to-to, zrobi pierdziocha na rozespanym brzuchu, wytarmosi, wygłaszcze aż grzbiet się sam podnosi i położy na fotelu zamiast pod. Gdzie tu logika ?! No i te maniery… Pierdziocha małemu śpiochowi ?! No i z asylum nici…
edit brynia: zmniejszyłam za duże zdjęcie
Ostatnio zmieniony 15 lip 2016, 9:11 przez BEATA olag, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
DUNIA I NASTIA
przechadzka z punktu A do punktu B
dzięki pomysłowi Wojtka_Ka tymczaski mogą bezpiecznie brykać po kładce

o czym marzy ta ślicznotka?
siostry nierozłączki
daj mi wreszcie pospać

edit brynia: zmniejszyłam za duże zdjęcia
przechadzka z punktu A do punktu B
dzięki pomysłowi Wojtka_Ka tymczaski mogą bezpiecznie brykać po kładce
o czym marzy ta ślicznotka?
siostry nierozłączki
daj mi wreszcie pospać



edit brynia: zmniejszyłam za duże zdjęcia
Ostatnio zmieniony 15 lip 2016, 9:11 przez BEATA olag, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Wczoraj odwiedziła nas ciocia Kikin, wierzę że jej pozytywna energia przelała się na wszystkie futra, ups pomijając Coco
Dziś rano nastąpiła minimalna poprawa w relacjach - Nastia i rezydentka Ebi.
Są to podchody, które przekształcają się w pozytywny kontakt.
Jak na razie mało delikatny - rozpędzona ropuszka Ebi
i delikatna Calineczka Nastia
.
Dunia została obdarowana stylową biżuterię koloru lawendy - nie protestowała - kochana kota.
Jest szansa na sielankę.

Dziś rano nastąpiła minimalna poprawa w relacjach - Nastia i rezydentka Ebi.
Są to podchody, które przekształcają się w pozytywny kontakt.
Jak na razie mało delikatny - rozpędzona ropuszka Ebi


Dunia została obdarowana stylową biżuterię koloru lawendy - nie protestowała - kochana kota.
Jest szansa na sielankę.
Dziewczynki są CUUUUUdowne!!!!!!!!!!!!!!!!
Przemiłe patyczaki
Ebi - piękna, udawała dorosłą i poważną
Coco - ABSOLUTNIE FANTASTYCZNA
- udało mi się ukraść miźnięcie 1 palcem
















Moje Tymczaski kochane
Lilianka, Della, Dakota, Alaska, Carlos, Santana, Sherlock, Watson, Koko, Bertil, Penelopa, Ebba, Alabama, Nebraska, Dastan, Tristan, Grafit, Kismet, Buffon, Bonucci, Okaka, Zaza, Tymek, Melisa, Fiesta

-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Ludzie są dziwni, ale żeby aż tak... Kto by pomyślał, że serca moich rodziców skradnie nie rozpurczana i popisująca się Sabrina, nie spokojny Dżender, nie tulaśny Pasiuk, tylko właśnie Myszkin?!
"taki wypiórek", "ty go chyba wcale nie karmisz", "ojejku, jak on piszczy o jedzenie", "ale ma uszy niesamowite!" - to tylko część z litanii, którą byłam raczona przez ostatnie cztery dni. Myszkin był zaś raczony znacznie przyjemniejszymi rzeczami, głównie ukradkiem i kiedy nie patrzyłam... doszło nawet do tego, że ojciec rozczulał się, bo Myszkin podczas robienia porannej kawy darł japę i domagał się przysmaków, drapiąc wszystkie ludzkie nogi w zasięgu wzroku i łap!
krótko mówiąc: chcesz absolutnie urzec moich rodziców, bądź nie do końca foremny słuchowo i drzyj japę o żarcie, ile wlezie. teraz rozumiem, czemu do tej pory jestem panną

"taki wypiórek", "ty go chyba wcale nie karmisz", "ojejku, jak on piszczy o jedzenie", "ale ma uszy niesamowite!" - to tylko część z litanii, którą byłam raczona przez ostatnie cztery dni. Myszkin był zaś raczony znacznie przyjemniejszymi rzeczami, głównie ukradkiem i kiedy nie patrzyłam... doszło nawet do tego, że ojciec rozczulał się, bo Myszkin podczas robienia porannej kawy darł japę i domagał się przysmaków, drapiąc wszystkie ludzkie nogi w zasięgu wzroku i łap!
krótko mówiąc: chcesz absolutnie urzec moich rodziców, bądź nie do końca foremny słuchowo i drzyj japę o żarcie, ile wlezie. teraz rozumiem, czemu do tej pory jestem panną

A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Proszę pamiętać o ograniczeniach dotyczących zdjęć. 
