ale prawda jest taka, że kiedy nie chce być głaskana, to ucieka, a jak się ją dorwie wbrew woli, to buczy. więc chyba chciała ;>
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Dziś rano Karolcia zaczęła szaleć - Pasiuczysko durne ją goniło, ona się zdenerwowała, rozsyczała, odbiła od ścian, spadła z parapetu... Patrzę, a tu wskutek tychże szaleństw obróżka jej się zdefasonowała, tak, że miała ją przełożoną pod łapką, niczym jakiś kołczan prawilności. Struchlałam, bo przecież zdjąć jej to trzeba, a to Karolcia, nie da się ruszyć, co dopiero jak nożyczki zobaczy, będę ją gonić po domu, i tak nie złapię, ona wpadnie w szał, zrobi sobie krzywdę, mnie znienawidzi... Stoję taka zesztywniała, a Karolcia tymczasem wylądowała na swojej ulubionej półce i siadła. I patrzy na mnie. Podchodzę ostrożnie, wyciągam z kieszeni nożyczki* i najłagodniej jak umiem, przemawiam, uspokajam, wyciągam rękę, przygotowana na to, że zaraz ją stracę...
...a Karolcia siedzi. Dotykam, drgnęła, ale nie uciekła, zerka na mnie tylko, ale ani syków, ani buczenia, ani chęci ucieczki. Lekko wsuwam nożyczki pod obrożę, ona nadal nic. Tnę, tnę, tnę, obróżka spada, Karolcia powoli odchodzi w kierunku hamaczka i hyc! do środka.
Wyobrażacie sobie? Przecięłam jej zaklinowaną obróżkę, bez żadnych problemów! A przecież pół minuty wcześniej była zdenerwowana i zestresowana jak diabli! I nic, nawet nie burknęła, nic!
Ale to jeszcze nie koniec...
Jakiś kwadrans później wchodzę do pokoju - a tam Karolcia na półeczce, na boczku sobie leży, łapki wyciągnięte, luz zupełny jak nigdy wcześniej jeszcze. Podchodzę, głaszczę - i Jezu, łepek, policzki, boczki, zadek, zero focha, nawet się przekręciła tak, że boczek w brzuch przechodził, oczka zmrużyła i wydała z siebie kilka takich dźwięków jakby przedmruknych!!!
Wdech, wydech, wdech.
* chwilę wcześniej otwierałam worek ze żwirkiem, żeby nie było
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Wczoraj podziwiałam, jak Karolcia głaskana nadstawia główkę i pupcię, wystawia zadziszcze do drapanka, a potem kładzie się na boczku i z lubością pozwala się smyrać tak, że nawet o o brzuszek zahacza...
...saszka jest zaklinaczem kotów!
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Karolcię czekają ciężkie czasy - jej królestwo wypełni łomot i zgrzyty tudzież hurgoty.
Mam plan, mam wiertarkę, mam (na oku) półki i wiele pomysłów na to, jak troszeczkę przegospodarować przestrzeń w pokoju. Sorry Karolcia, taki mamy klimat.
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
jaggal pisze:Karolcię czekają ciężkie czasy - jej królestwo wypełni łomot i zgrzyty tudzież hurgoty.
Mam plan, mam wiertarkę, mam (na oku) półki i wiele pomysłów na to, jak troszeczkę przegospodarować przestrzeń w pokoju. Sorry Karolcia, taki mamy klimat.
Karolcia zapraszam do mnie na tydzień, wtedy nawet remont udarem okaże się maleńką niedogodnością
Mam nadzieję, że kiedy zakończę przeróbkę ściany, to Karolcia będzie szczęśliwa, gdyż albowiem nie dla siebie te półki planuję...
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Wredne te moje koty Mam coraz większą pewność, że gdyby Karolcia nie przebywała w towarzystwie tych wrednych jamochłonów, to byłaby nieco lepiej zsocjalizowana. Ale jak tu się socjalizować i przekonywać do kontaktu z człowiekiem, kiedy trzeba ciągle pilnować miski swojej powszedniej, żeby Pasiuk ohydny skwapliwie jej nie przejął?
Szkoda gadać!
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Akurat w przypadku Karolci to się faktycznie nie sprawdza Nie sprawdza się też to, że (zabrzmi idiotycznie, zwłaszcza dla tych, którzy wiedzą, jak wygląda moje mieszkanie) dysponuję za dużym metrażem - Karolci najlepiej zrobiłoby, gdyby musiała dzielić przestrzeń z człowiekiem 24h na dobę. I tak postęp jest ogromny, co bardzo mnie cieszy - kota lubi być głaskana (czasem, oczywiście, musi mieć nastrój), przy podawaniu jedzenia przybiega i kręci się dookoła nóg... I cały czas jest progres, pomału, pomaleńku, ale jest
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Ludzie, naprawdę Karolcia się oswaja. Mało tego, ona ma zadatki na miziaka
Jeśli jest w nastroju, to daje się głaskać (nawet siedząc w bunkrze!), nadstawia grzbiecik, przebiera łapkami... Przybiega do mnie, kiedy niosę jej jedzenie, zamiast warczeć z regału, mniej buczy i syczy. Ech, Karolciu, przełam się wreszcie!
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.