



Moderatorzy: crestwood, Migotka
a gdzie jest Powolniak?Hofi pisze:Hiacyntka odżyła.![]()
Od tygodnia mieszkamy bez Powolniaka w zamkniętym pokoju.
Przy każdym wejściu do pokoju Maluszek krzyczy na mnie:
"Gdzie byłaś? Dlaczego tak długo Cię nie było? Daj mi jeść! I pomiziaj!"
Każdego gościa wita, nie chowa się, nadstawia do głaskania - po prostu szok!
Jakby ktoś mi powiedział jeszcze 2 miesiące temu że ta Kocica będzie witać obcych i będzie się z nimi bawić wędką to bym go wyśmiała.
Chyba jej nie doceniłam.
Ale ktokolwiek widziałby tę przerażoną kulkę nieszczęścia, to też nie dawałby jej większych szans na socjalizację.
Na szczęście mogę z pełną odpowiedzialnością stwierdzić że się udało!![]()
Dzisiaj np budziła mnie chodzeniem po twarzy i plecach, tylko po to żeby wtulić pyszczek w moją szyję.![]()
O lizaniu twarzy, czy innych części ciała nie wspomnę..
W nocy z kolei odbywają się dzikie zabawy, biega po całym pokoju, parapetach.
Nie mogę uwierzyć w przemianę tej Kocicy!
Zdrowotnie póki co jest bez zmian, ale to akurat dobrze. Od czasu do czasu zdarza jej się nie trafić do kuwety, ale walczymy z tym dalej! Oby brak Powolniaka jej w tym pomógł. Apetyt też dopisuje (aż za bardzo mam wrażenie)
Zdjęć póki co brak, bo mam problem z aparatem
Masz rację, ale z nią naprawdę było źle.. Nie wiadomo do końca co jej było i najgorsze było to że cały czas jej stan był bez większych zmian.. Dopiero po podaniu sterdydów coś się ruszyło i teraz jest o niebo lepiej i mam nadzieję że tak zostanieCudowna, oby zdrówko dopisywało. Grunt to jak najmniej stresu dla kota i dużo miłości.
A wetow czasem lepiej nie słuchać, bo często idą na łatwiznę sugerując uśpienie ;/
Dla nas koty są całym życiem, dla nich kolejnym codziennym klientem - smutne? brutalne? ale prawdziwe