Myślałam, ale szczerze mówiąc nie mam za bardzo wyboru. W mojej miejscowości jest niewielu naprawdę dobrych wetów. Ta, do której chodziłam z Czesiem miała opinię świetnego fachowca, a w moim odczuciu nie spisała się. Gdyby to nie był okres świąteczny zabrałabym Czesia do Wrocławia. Może miałby jakąś szansę. Wciąż nie mogę przeboleć jego straty. Więcej już do tej wetki nie pójdę.Morri pisze:Malwinka, a myślałaś o zmianie weta?
Dodatkowo, mam tego pecha, że koty zaczynają chorować w dni wolne od pracy, a u mnie tylko dwie lecznice przyjmują całodobowo.
Na razie Kinia czuje się dobrze. Ma apetyt i o dziwo w ogóle nie chudnie. Zjada dwie tacki mokrej animondy integry (nerkowej) dziennie, czyli łącznie 200g i do tego sporą porcję suchej nerkowej karmy. Suchą zalewam przegotowaną wodą w temperaturze pokojowej. Żeby sobie pochrupać musi wypić wodę.
Zachowuje się jak stary, ale zdrowy kot. Nie ma objawów choroby.
Niedługo kolejne badania. Zobaczymy.