
Batman
Moderatorzy: crestwood, Migotka
Jak patrzę w te jego oczyska, to wierzę, że panował na dzielni. On ma na mordce napisane: ja tu rządzę!
A w nocy kwiatkom doniczkowym się spadło z szafy. Ciekawe, czy im pomógł, czy same takie ciężkie się zrobiły. Rano cały pokój w ziemi ze stłuczonych doniczek. Normalnie armagedon.
Jutro w planach kąpiel. Trzymajcie, żebym przeżyła
A w nocy kwiatkom doniczkowym się spadło z szafy. Ciekawe, czy im pomógł, czy same takie ciężkie się zrobiły. Rano cały pokój w ziemi ze stłuczonych doniczek. Normalnie armagedon.
Jutro w planach kąpiel. Trzymajcie, żebym przeżyła

Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez filo, łącznie zmieniany 1 raz.
Bati się dzisiaj zepsuł. Wróciła mu biegunka. Testowo przez trzy dni nie dostawał Metronidazolu, bo pani doktor chciała sprawdzić, jak reaguje. Po krótkiej naradzie telefonicznej wracamy do podawania paskudnego lekarstwa. Bati go bardzo nie lubi. Ale skoro trzeba... Mam tylko nadzieję, że szybko wrócimy do zbierania ładnych kupali, bo nie chciałaby znowu zamknąć kocura w klatce. On tak bardzo lubi hamaczek przy kaloryferze i dużą miękką poduchę na kanapie.
Żeby zabezpieczyć mieszkanie, musiałabym mieć jeden wielki podkład wszędzie. Nie da się zabezpieczyć wszystkiego w 100%. Dzisiaj narobił na rant. Oprócz tego chyba w 10 innych miejsc.
Mogę go zamknąć w klatce, albo sprzątać. Wybieram drugi wariant, bo tak mu przyjemniej. Ja tego kota widziałam gdy do nas trafił. Nie wierzyłam wtedy, że przeżyje. Teraz przytył, ma miękkie futro, sam się myje, śpi spokojnie. To schorowany weteran. Jemu niewiele potrzeba do szczęścia.
A codzienność domu tymczasowego to właśnie wieczne sprzątanie, podawanie leków, jeżdżenie do weta, wyciąganie przerażonych futer spod szafy, karmienie tych, co nie chcą jeść, bo albo się boją, albo są zbyt chore...
Mogę go zamknąć w klatce, albo sprzątać. Wybieram drugi wariant, bo tak mu przyjemniej. Ja tego kota widziałam gdy do nas trafił. Nie wierzyłam wtedy, że przeżyje. Teraz przytył, ma miękkie futro, sam się myje, śpi spokojnie. To schorowany weteran. Jemu niewiele potrzeba do szczęścia.
A codzienność domu tymczasowego to właśnie wieczne sprzątanie, podawanie leków, jeżdżenie do weta, wyciąganie przerażonych futer spod szafy, karmienie tych, co nie chcą jeść, bo albo się boją, albo są zbyt chore...
- kotekmamrotek
- Posty: 13578
- Rejestracja: 08 cze 2014, 15:04
- Lokalizacja: Luboń
filo, ja ciągle żyję nadzieją, że to, co napisałaś, że jest wieczne, zaraz się skończyfilo pisze: (...)
A codzienność domu tymczasowego to właśnie wieczne sprzątanie, podawanie leków, jeżdżenie do weta, wyciąganie przerażonych futer spod szafy, karmienie tych, co nie chcą jeść, bo albo się boją, albo są zbyt chore...

Ale tak - jestem prawdziwa blondzia - naiwna do kwadratu
