Gwiazda drugie planu też selfieka zaliczył
Myszkin, Dunia i Nastia
Moderatorzy: crestwood, Migotka
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Szatan nie kogut
Pierwszy kot jaki nas wita rano to Nastia. Pisałam już zresztą o tym.
Wszędzie i zawsze Nastia jest pierwsza. A jak nie pierwsza, to przewodząca, dominująca. Jak pierwsza w czymś była Dunia albo Ebi, to Nastia zaraz przybiega i sprytnie podbiera, zgrabnie wypycha, przebiegle się wpycha.
I tak cały dzień.
Wreszcie nadchodzi wieczór. Wszystkie koty powoli znikają gdzieś po kątach. Któreś układa się na fotelu. Drugie mości sobie posłanie w łóżku (łaskawie zostawiając dla mnie trochę miejsca). Inne leży na kanapie. Jeszcze inne układa się w dziupli, albo na stojaku, albo na półce… I tylko po pokoju włóczy się ciągle Nastia… Sama… Nie ma już chętnych do zabawy… Wszyscy poznikali. Człowieki też już nie chcą zarzucać wędki… Co tu zrobić… Już wie !
Chwyta piszczącą myszkę i biega po pokoju. Podbiega do ludzia. Staje. Patrzy się. Nie ma reakcji… Pociamka pyszczkiem - myszka wtedy znowu popiszczy… Ludź patrzy… nie patrzy… to pociamka/popiszczy raz jeszcze… Nic. To teraz piszczy Nastia - no kurde człowieki! Co z wami jest! Jeszcze raz z piersi Nastii dobywa się pisk. A z pyszczka popiskuje ciamkana myszka. Upuszcza myszkę na podłogę i patrzy… Jest! Ludź podnosi cztery litery z fotela, podchodzi, bierze myszkę i rzuca. A za myszką rzuca się Nastia. Chwyta myszkę, tarmosi, szamoce, myszka piszczy, Nastia podskakuje, podryguje. Biegnie pod stół, kręci młynka wokół nogi stołowej, przybiega pędem i upuszcza myszkę przed fotelem. Ludź się schyla, rzuca myszkę, Nastia biegnie…
Zaraz… Nastia to aportujący psiak czy tylko nudzący się kot ?
Miau… Tak, to kot - z bateryjką pod ogonem.
Dogorywanie po zabawie z rzeczoną mychą
http://https://www.youtube.com/watch?v= ... x&index=19
Pierwszy kot jaki nas wita rano to Nastia. Pisałam już zresztą o tym.
Wszędzie i zawsze Nastia jest pierwsza. A jak nie pierwsza, to przewodząca, dominująca. Jak pierwsza w czymś była Dunia albo Ebi, to Nastia zaraz przybiega i sprytnie podbiera, zgrabnie wypycha, przebiegle się wpycha.
I tak cały dzień.
Wreszcie nadchodzi wieczór. Wszystkie koty powoli znikają gdzieś po kątach. Któreś układa się na fotelu. Drugie mości sobie posłanie w łóżku (łaskawie zostawiając dla mnie trochę miejsca). Inne leży na kanapie. Jeszcze inne układa się w dziupli, albo na stojaku, albo na półce… I tylko po pokoju włóczy się ciągle Nastia… Sama… Nie ma już chętnych do zabawy… Wszyscy poznikali. Człowieki też już nie chcą zarzucać wędki… Co tu zrobić… Już wie !
Chwyta piszczącą myszkę i biega po pokoju. Podbiega do ludzia. Staje. Patrzy się. Nie ma reakcji… Pociamka pyszczkiem - myszka wtedy znowu popiszczy… Ludź patrzy… nie patrzy… to pociamka/popiszczy raz jeszcze… Nic. To teraz piszczy Nastia - no kurde człowieki! Co z wami jest! Jeszcze raz z piersi Nastii dobywa się pisk. A z pyszczka popiskuje ciamkana myszka. Upuszcza myszkę na podłogę i patrzy… Jest! Ludź podnosi cztery litery z fotela, podchodzi, bierze myszkę i rzuca. A za myszką rzuca się Nastia. Chwyta myszkę, tarmosi, szamoce, myszka piszczy, Nastia podskakuje, podryguje. Biegnie pod stół, kręci młynka wokół nogi stołowej, przybiega pędem i upuszcza myszkę przed fotelem. Ludź się schyla, rzuca myszkę, Nastia biegnie…
Zaraz… Nastia to aportujący psiak czy tylko nudzący się kot ?
Miau… Tak, to kot - z bateryjką pod ogonem.
Dogorywanie po zabawie z rzeczoną mychą
http://https://www.youtube.com/watch?v= ... x&index=19
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Słodka Dunia Duniasta; no ile można się na mnie gabić tym wielkim czarnym okiem
I to co kotecki lubią najbardziej - mięciutko pod brzusio, cieplutko od "przedsiębiorczego inkubatora"
Nastia w każdej sytuacji wyjdzie na swoje - niby przypadkiem miękkość se spadła,
położone na CHWILĘ ręczniki - te też zaanektowała - przedsiębiorcza babka z niej jest

I to co kotecki lubią najbardziej - mięciutko pod brzusio, cieplutko od "przedsiębiorczego inkubatora"
Nastia w każdej sytuacji wyjdzie na swoje - niby przypadkiem miękkość se spadła,
położone na CHWILĘ ręczniki - te też zaanektowała - przedsiębiorcza babka z niej jest
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Dziecko odstawione od smoczka
Pewnie niejedno z Was widziało malutkie dziecko w łóżeczku ze smoczkiem w buzi. Albo takie już większe, które biega po pokoju, ale dalej ze smoczkiem "w dziobie". A jak mu mama/babcia ten smoczek w końcu zabierze, to miast smoczka ssie swojego kciuka.
Dunia nie ma kciuków - co jest przywilejem człekokształtnych â ma kocie łapki. Lubi za to czasami przyjść, położyć się obok człowieka, zagarnąć ludzką rękę i pobawić się nią. Objąć swoimi łapkami, poprzebierać przy tym trochę nimi â jakby rozkopując rękę. Delikatnie pogryźć palce, na zmianę z ich lizaniem. Poocierać o dłoń swój łepek. Polizać jeszcze na zmianę wszystkie paluchy, z na zmianę ich gryzieniem i… jeśli jest akurat zmęczona przysnąć. Z palcem w pyszczku. Ssąc go. Jak małe dziecko.
Kociasta na fotce
i na obrazie ruchomym
https://www.youtube.com/watch?v=jDz1CXc ... x&index=21
Pewnie niejedno z Was widziało malutkie dziecko w łóżeczku ze smoczkiem w buzi. Albo takie już większe, które biega po pokoju, ale dalej ze smoczkiem "w dziobie". A jak mu mama/babcia ten smoczek w końcu zabierze, to miast smoczka ssie swojego kciuka.
Dunia nie ma kciuków - co jest przywilejem człekokształtnych â ma kocie łapki. Lubi za to czasami przyjść, położyć się obok człowieka, zagarnąć ludzką rękę i pobawić się nią. Objąć swoimi łapkami, poprzebierać przy tym trochę nimi â jakby rozkopując rękę. Delikatnie pogryźć palce, na zmianę z ich lizaniem. Poocierać o dłoń swój łepek. Polizać jeszcze na zmianę wszystkie paluchy, z na zmianę ich gryzieniem i… jeśli jest akurat zmęczona przysnąć. Z palcem w pyszczku. Ssąc go. Jak małe dziecko.
Kociasta na fotce
i na obrazie ruchomym
https://www.youtube.com/watch?v=jDz1CXc ... x&index=21
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Dunia, Dunka, Dudu
Z opowieści żony - Sobota. Wychodzę w miasto. Ubieram się w przedpokoju - towarzyszą mi dwa kociaki: Dunia i Nastia. Chodzą sobie obok, tu się obetrą, tam się przytulą, ówdzie przysiądą, jeszcze gdzieś obok podskoczą. Otwierając drzwi uważam, by którejś nie wpadła do głowy ucieczka z Domu-WOLNOŚĆ. Kociaki „zapuszczają żurawia” spoglądając między łydkami na świat rozpościerający się za drzwiami. Wychodzę.
Z opowieści męża - Nastia chwilę po wyjściu żony w podskokach wraca do pokoju, po drodze chwyta pluszową myszkę, którą porzuca dla papierowej kulki, którą porzuca dla plastikowej taśmy, którą porzuca dla… znika w sypialni.
Tymczasem Dunia dalej siedzi pod drzwiami wpatrując się szparę framugi i drzwi, za którymi zniknęła żona. Wołam ją (Dunię, nie żonę, żona jest już za daleko) - ani drgnie. Wołam powtórnie, odwraca głowę, patrzy chwile na mnie i odwraca się znowu w stronę drzwi. Idę do kuchni. Po kilku minutach wracam â Dunia nie siedzi już pod drzwiami wyjściowymi. Teraz pod nimi leży - dalej wpatrując się w nie. Idę do niej, biorę zwierze na ręce - pi… pi… - Dunia z cicha popiskuje. Idziemy razem do pokoju, klaps na kanapę. Kładę Dunię obok â siada, po chwili układa się, zwiją w kłębek i z otwartymi oczyma tak leży. Żony nie ma w domu - nie będę marnował czasu na głupoty - kładę się więc obok Dunii. Dunia zamyka oczy, a ja po chwili również. Oboje dobrze wiemy, że czas należy spędzać rozsądnie, pracowicie i pożytecznie.
Z opowieści żony - wracam do domu. Przy drzwiach czeka na mnie Nastia, Ebi, kawałek dalej Stefan, z góry z dystansu spogląda Coco… Nie ma tylko Duni. No i mąż też jest nieobecny. Rozbieram się w takt mocno słyszalnego, równo taktowanego, rytmicznego odgłosu oddechu. Tak dobrze znanego każdej żonie. Oddechu męża. Zapewne strudzony życiem przysnął gdzieś bidulek. Wchodzą do pokoju - a i owszem. Na kanapie leży le… - wróć ! - mąż, nic nie ro… - wróć ! odpoczywa cały dzień. Leży bidulek na kanapie, ciężko zmęczony życiem nabiera sił do dalszego funkcjonowania. A wraz z nim… o niewierna ! Dunka. Dunia leży przy mężu. Leży z nim. Albo i nawet na nim. Większość Dunki leży obok męża. Leżą właściwie łeb w łeb, nieco ze sobą spleceni. Lewa tylna jej łapka oraz ogon, w roli lisa, spoczywają i otulają szyję męża. Corpus delicti - dosłownie. Delikt w postaci dwóch chrapiąco-sapiących korpusów. Że mąż, to rozumiem, ale … Dunka! Jak możesz ?! Nie przywitałaś mnie przy drzwiach ?!
Z opowieści żony - Sobota. Wychodzę w miasto. Ubieram się w przedpokoju - towarzyszą mi dwa kociaki: Dunia i Nastia. Chodzą sobie obok, tu się obetrą, tam się przytulą, ówdzie przysiądą, jeszcze gdzieś obok podskoczą. Otwierając drzwi uważam, by którejś nie wpadła do głowy ucieczka z Domu-WOLNOŚĆ. Kociaki „zapuszczają żurawia” spoglądając między łydkami na świat rozpościerający się za drzwiami. Wychodzę.
Z opowieści męża - Nastia chwilę po wyjściu żony w podskokach wraca do pokoju, po drodze chwyta pluszową myszkę, którą porzuca dla papierowej kulki, którą porzuca dla plastikowej taśmy, którą porzuca dla… znika w sypialni.
Tymczasem Dunia dalej siedzi pod drzwiami wpatrując się szparę framugi i drzwi, za którymi zniknęła żona. Wołam ją (Dunię, nie żonę, żona jest już za daleko) - ani drgnie. Wołam powtórnie, odwraca głowę, patrzy chwile na mnie i odwraca się znowu w stronę drzwi. Idę do kuchni. Po kilku minutach wracam â Dunia nie siedzi już pod drzwiami wyjściowymi. Teraz pod nimi leży - dalej wpatrując się w nie. Idę do niej, biorę zwierze na ręce - pi… pi… - Dunia z cicha popiskuje. Idziemy razem do pokoju, klaps na kanapę. Kładę Dunię obok â siada, po chwili układa się, zwiją w kłębek i z otwartymi oczyma tak leży. Żony nie ma w domu - nie będę marnował czasu na głupoty - kładę się więc obok Dunii. Dunia zamyka oczy, a ja po chwili również. Oboje dobrze wiemy, że czas należy spędzać rozsądnie, pracowicie i pożytecznie.
Z opowieści żony - wracam do domu. Przy drzwiach czeka na mnie Nastia, Ebi, kawałek dalej Stefan, z góry z dystansu spogląda Coco… Nie ma tylko Duni. No i mąż też jest nieobecny. Rozbieram się w takt mocno słyszalnego, równo taktowanego, rytmicznego odgłosu oddechu. Tak dobrze znanego każdej żonie. Oddechu męża. Zapewne strudzony życiem przysnął gdzieś bidulek. Wchodzą do pokoju - a i owszem. Na kanapie leży le… - wróć ! - mąż, nic nie ro… - wróć ! odpoczywa cały dzień. Leży bidulek na kanapie, ciężko zmęczony życiem nabiera sił do dalszego funkcjonowania. A wraz z nim… o niewierna ! Dunka. Dunia leży przy mężu. Leży z nim. Albo i nawet na nim. Większość Dunki leży obok męża. Leżą właściwie łeb w łeb, nieco ze sobą spleceni. Lewa tylna jej łapka oraz ogon, w roli lisa, spoczywają i otulają szyję męża. Corpus delicti - dosłownie. Delikt w postaci dwóch chrapiąco-sapiących korpusów. Że mąż, to rozumiem, ale … Dunka! Jak możesz ?! Nie przywitałaś mnie przy drzwiach ?!
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
- Biegają ? Ciągle biegają ? – pytała Dunia
- Taaa… – ziewnęła Coco
- A dlaczemu ? – drążyła Nastia
- Dlaczego… – sprostowała Coco
- No dlaczego ? – niecierpliwiła się Dunia
- Święta… – ziewnął Stefan
- No i… ? – drążyła Dunia
- A co to święta ? – zdziwiła się Nastia
- Jak święta to człowieki biegają, sprzątają, odkurzają, pokrzykują, gotują, zmywają… po prostu dom wariatów – mruknęła Ebi przewracają się z boku na bok
- Święta polegają na gotowaniu i odkurzaniu ? – dziwiła się Nastia
- … ech… - westchnęła Coco zmęczona namolnością maluchów – słuchajcie – zirytowana powiedziała siadając – święta to taki dzień, albo dni, gdy ludzie nic nie robią tylko jedzą, siedzą i śpią…
- …prawie tak jak my – zażartował Stefan
- Jak odpoczywają skoro odkurzają ? – zdziwiła się Dunia
- Dzieciaki… - irytowała się dalej Coco – żeby zjeść, muszą najpierw wszystko przygotować. Żeby nic nie robić, trzeba najpierw wszystko zrobić.
- To po co takie święta ? – tym razem zdziwiła się Nastia ?
- Po co… po co… – mruknęła spod półprzymkniętych powiek Ebi – kto człowieków tam wie…
- Dwa razy w roku robią sobie takie dni. Świętami je nazywają – Stefan usiadł aby wytłumaczyć maluchom
- Najpierw robią harmider, że spać prawie nie można… – ciągnęła sennie Ebi – a potem jedzą tyle, że nie mogą się ruszyć i przez to zajmują nasze miejsca na kanapie
- No, a potem jeszcze przychodzi Gwiazdor z prezentami… – Stefan dalej perorował
- Ktoś obcy przychodzi ?! – to przestraszyła się Nastia
- Z jakimi prezentami ? – zainteresowała się Dunia
- Gwiazdor… – mruczała leniwie Ebi – tak tylko się mówi dla maluchów, takich jak wy…
- …z różnymi – ciągnął wyjaśnienia Stefan – w tym roku prezenty już chyba zresztą są.
- ???... – Dunia i Nastia aż zastrzygły ze zdziwienia uszami
- …w pokoju obok – kontynuował Stefan – tym zamkniętym.
- Jakie prezenty ?! – Dunia i Nastia aż podskoczyły z emocji
- Jakieś smakołyki ! – spytała Dunia
- A może zabawka ? – drążyła Nastia
- sssstrrrraszne… - mruknęła Coco wzdrygając się, zeskoczyła ze stołu i pobiegła wskoczyć na szafę
Ebi aż poturlała się ze śmiechu a Stefan prychając powiedział – Marian i Lucyna… Zygryd i Winifreda… Balbina i Bonifacy… albo jakoś inaczej… nie pamiętam – ziewnął
- To znaczy… ? – Dunia i Nastia nie zrozumiały
- Geniusze… – ziewnęła Ebi i się znowu położyła – nowe kociaki… zwroty… maluchy takie jak wy… czekają za drzwiami by do nas dołączyć… jako bożonarodzeniowy prezent… – i zasnęła
- … a na koniec – to Stefan ciągnął swój wywód – człowieki sobie ubzdurały, że o północy mamy gadać ludzkim głosem…
Ebi na to się obudziła i znowu zaczęła aż turlać się ze śmiechu
- …i dlatego Pan przyjdzie nas budzić, jak co roku zresztą – Stefan dalej tłumaczył – a my będziemy musieli mu mruczeć, miauczeć, prychać, żeby potem mógł powiedzieć Pani, że z nim gadaliśmy…
Teraz Dunia ze śmiechu złapała się za głowę łapkami a Nastia aż położyła się na grzbiecie.
- No właśnie – Ebi mruknęła układając się znowu do snu – to są właśnie święta z człowiekami… spójrzcie przez okno – Dunia i Nastia z ciekawością zerknęły przez okno – jak zobaczycie pierwszą gwiazdkę zaczną się święta.
Człowieki życzą duuuuuuużego serducha, pozytywności do końca świata i o jeden dzień dłużej.
- Taaa… – ziewnęła Coco
- A dlaczemu ? – drążyła Nastia
- Dlaczego… – sprostowała Coco
- No dlaczego ? – niecierpliwiła się Dunia
- Święta… – ziewnął Stefan
- No i… ? – drążyła Dunia
- A co to święta ? – zdziwiła się Nastia
- Jak święta to człowieki biegają, sprzątają, odkurzają, pokrzykują, gotują, zmywają… po prostu dom wariatów – mruknęła Ebi przewracają się z boku na bok
- Święta polegają na gotowaniu i odkurzaniu ? – dziwiła się Nastia
- … ech… - westchnęła Coco zmęczona namolnością maluchów – słuchajcie – zirytowana powiedziała siadając – święta to taki dzień, albo dni, gdy ludzie nic nie robią tylko jedzą, siedzą i śpią…
- …prawie tak jak my – zażartował Stefan
- Jak odpoczywają skoro odkurzają ? – zdziwiła się Dunia
- Dzieciaki… - irytowała się dalej Coco – żeby zjeść, muszą najpierw wszystko przygotować. Żeby nic nie robić, trzeba najpierw wszystko zrobić.
- To po co takie święta ? – tym razem zdziwiła się Nastia ?
- Po co… po co… – mruknęła spod półprzymkniętych powiek Ebi – kto człowieków tam wie…
- Dwa razy w roku robią sobie takie dni. Świętami je nazywają – Stefan usiadł aby wytłumaczyć maluchom
- Najpierw robią harmider, że spać prawie nie można… – ciągnęła sennie Ebi – a potem jedzą tyle, że nie mogą się ruszyć i przez to zajmują nasze miejsca na kanapie
- No, a potem jeszcze przychodzi Gwiazdor z prezentami… – Stefan dalej perorował
- Ktoś obcy przychodzi ?! – to przestraszyła się Nastia
- Z jakimi prezentami ? – zainteresowała się Dunia
- Gwiazdor… – mruczała leniwie Ebi – tak tylko się mówi dla maluchów, takich jak wy…
- …z różnymi – ciągnął wyjaśnienia Stefan – w tym roku prezenty już chyba zresztą są.
- ???... – Dunia i Nastia aż zastrzygły ze zdziwienia uszami
- …w pokoju obok – kontynuował Stefan – tym zamkniętym.
- Jakie prezenty ?! – Dunia i Nastia aż podskoczyły z emocji
- Jakieś smakołyki ! – spytała Dunia
- A może zabawka ? – drążyła Nastia
- sssstrrrraszne… - mruknęła Coco wzdrygając się, zeskoczyła ze stołu i pobiegła wskoczyć na szafę
Ebi aż poturlała się ze śmiechu a Stefan prychając powiedział – Marian i Lucyna… Zygryd i Winifreda… Balbina i Bonifacy… albo jakoś inaczej… nie pamiętam – ziewnął
- To znaczy… ? – Dunia i Nastia nie zrozumiały
- Geniusze… – ziewnęła Ebi i się znowu położyła – nowe kociaki… zwroty… maluchy takie jak wy… czekają za drzwiami by do nas dołączyć… jako bożonarodzeniowy prezent… – i zasnęła
- … a na koniec – to Stefan ciągnął swój wywód – człowieki sobie ubzdurały, że o północy mamy gadać ludzkim głosem…
Ebi na to się obudziła i znowu zaczęła aż turlać się ze śmiechu
- …i dlatego Pan przyjdzie nas budzić, jak co roku zresztą – Stefan dalej tłumaczył – a my będziemy musieli mu mruczeć, miauczeć, prychać, żeby potem mógł powiedzieć Pani, że z nim gadaliśmy…
Teraz Dunia ze śmiechu złapała się za głowę łapkami a Nastia aż położyła się na grzbiecie.
- No właśnie – Ebi mruknęła układając się znowu do snu – to są właśnie święta z człowiekami… spójrzcie przez okno – Dunia i Nastia z ciekawością zerknęły przez okno – jak zobaczycie pierwszą gwiazdkę zaczną się święta.
Człowieki życzą duuuuuuużego serducha, pozytywności do końca świata i o jeden dzień dłużej.
-
BEATA olag
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań