Bułek był wczoraj znowu na kontroli oczu u weterynarza, już jest lepiej ale dalej mam zakraplać. oczywiście skomentował to w swoim stylu, mówiąc coś w stylu: "sam se te krople bierz, ja juz nic sobie nie pozwolę podać".
A dziś rano była próba włamu do torby na siłkę. Główną motywacją było to, że są tam schowane kanapki. Ale ani Bułek ani Bodhi nie rozumieli koncepcji, że najpierw trzeba pójść na siłownię poćwiczyć a dopiero potem można zjeść kanapki. Zdecydowanie są zwolennikami robienia masy zamiast rzeźby
misiosoft pisze:Bułek był wczoraj znowu na kontroli oczu u weterynarza, już jest lepiej ale dalej mam zakraplać. oczywiście skomentował to w swoim stylu, mówiąc coś w stylu: "sam se te krople bierz, ja juz nic sobie nie pozwolę podać".
A dziś rano była próba włamu do torby na siłkę. Główną motywacją było to, że są tam schowane kanapki. Ale ani Bułek ani Bodhi nie rozumieli koncepcji, że najpierw trzeba pójść na siłownię poćwiczyć a dopiero potem można zjeść kanapki. Zdecydowanie są zwolennikami robienia masy zamiast rzeźby
Torba + wsad spożywczy = 100% włam - wiem coś o tym
Bodhi i Bułek już wykastrowani! teraz pozostaje czekać na nowy, stały domek.
z dobrych wieści Bułek waży już 3,4 kg a Bodhi 3,2 kg - czyli to już nie są małe kociaki a dwa konkretne kocurki
Dzieciaki nas mocno zaskoczyły w Wigilię... zamiast domagać się jedzenia usłyszeliśmy serię pytań:
- jaki jest sens życia?
- gdzie jest jedzonko jak go nie ma?
- dlaczego ludzie tylko raz dziennie idą spać?
- i czemu jest to poprzedzone taką serią dziwnych rytuałów?
- i najważniejsze - gdzie jest nasz stały domek? czemu nikt o nas nie pyta?
misiosofty wyjechały na urlop, więc Bodhi i Bułek zostały pod opieką Opiekuna Tymczasowego
już drugiego dnia cała ferajna spała z nowym opiekunem w łóżku
na nasze oko maluchy się trochę bardziej zaokrągliły przez ten tydzień, ale wszyscy świadkowie wydarzeń milczą jak zaklęci...
nieprawda, to Wam się perspektywa po urlopie zmieniła
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
u Bodhiego i Bułka bez zmian.
jedzą, śpią i latają po chacie polują na kanapki i pizzę może powinniśmy jakieś myszy wpuścić do domu, żeby miały na co polować...
w diecie rezydentów musiała zajść mała zmiana - podajemy im jałowe rosołki, żeby zwiększyć ilość wypijanych płynów. Maluchy przy okazji też je dostają i nie narzekają
ciekawostka - dzieciakom bardzo łatwo obcina się pazurki. Bodhiego po prostu bierzemy na kolana i łapka po łapce obcinamy. Bułka trzeba pogonić najpierw po mieszkaniu a potem trochę marudzi pod nosem ale spokojnie można ciąć pazury.