Takie okazy nawet nam, wolontariuszom codziennie mającym do czynienia z wieloma kotami, zdarzają się niezwykle rzadko. Brudny jak nieboskie stworzenie, na wstępny rzut oka biało-bury, straszliwie zasmarkany pojawił się znikąd. Lokalni karmiciele nie widzieli go nigdy wcześniej a raczej nie sposób go nie zapamiętać. Ledwo zmieścił się do transportera. Weterynarz ustalił blisko 8 kg kocura!
Ochrzcziliśmy go Buhajem Fernando, bo jest po prostu wspaniały a jego gabaryt tylko nadaje mu dostojności! Już po kilkudniowej rekonwalescencji, kiedy podjadł i poczuł się nieco lepiej zaczął się sam myć, wtedy okazało się, że jest śnieżnobiały z kilkoma burymi łatkami an grzbietku i główce.
Taki troszkę jak z brytyjską krwią zmieszany? Taka kuleczka ładna
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]
Fernando nam się pochorował wszechobecny wirus grypy dotarł niestety także do naszego szpitalika
Kocurro z dnia na dzień był coraz bardziej markotny, bardzo źle się czuł. Wizyta o weta wykazała stan zapalny górnych dróg oddechowych i gardła. Mieliśmy podawać leki i robić inhalacje. Niestety nie ma poprawy, Fernando przestał jeść z bólu dziś pojechał na dożywianie pod kroplówkę, miejmy nadzieję, że będzie lepiej...
Tu jeszcze filmik sprzed kilku dni, kiedy nie było jeszcze tak źle https://youtu.be/KgrkTB3ETe8
Fernando musi co najmniej przez kilka dni zostać w klinice wet, gdzie podłączony do kroplówek, będzie stale monitorowany... Dostał mocniejszy antybiotyk... Oby zadziałał...
"(...)Nie jesteś jednak tak bezwolny, A choćbyś był jak kamień polny, Lawina bieg od tego zmienia, Po jakich toczy się kamieniach."