Kózka nadal się boi. Gdy chodzę po domu to patrzy czy nie idę w jej kierunku. Jeśli tak to zaczyna kręcić sie w kółko nie za bardzo wiedząc, w którą stronę ma uciekać. Wychodzi z tego pocieszny taniec na 3 łapkach. Nadal boi się gdy biorę ją na ręce. Potrzebuje chwili, żeby przekonać sie , że nie ma się czego bać, bo będą tylko głaski. Natomiast leży bardzo spokojnie, gdy położę się obok niej i głaszczę ją po i pod pyszczkiem. To uwielbia
Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez żabcia, łącznie zmieniany 1 raz.
Miśkoff jest kotem samowystarczalnym - mało tego! - potrafi zabawiać inne futra ZABAWKAMI
Tu macha wędką - Dżidżi oczywiście korzysta chętnie z takiej okazji
Kózka nam się trochę wycofała w relacjach kocio-ludzkich. Niestety Kózka to ten typ kotka, gdzie nie wystarczy dać jeść, sprzątnąć kuwetę i liczyć, że kot sam do nas podejdzie. Kózkę trzeba jednak codziennie, nawet kilka razy dziennie głaskać, podchodzić podstępem, inaczej stracimy to co już tak wypracowałyśmy.
Nie wiem czemu ona aż tak boi się ludzi. Było już tak dobrze. Krzywda jej się nie dzieje. Skąd zatem ten lęk. Zastanawiam się czy to już jej tak zostanie
Ale Miśkoffowi też trzeba pomagać... Jak się Go weźmie na kolana - jest super! Do łóżka wskoczy, ale w metrowej odległości - trza Go zacząć głaskać; gwałtowny ruch - umyka; miseczka z jedzeniem - jakiś metr od pozostałej reszty, no bo wiadomo - człowiek blisko...
Klucz do sukcesu - inne koty:)
No po prostu nie wierzę - Prakseda pozwoliła się polizać po głowie - pierwszy raz w życiu!!!!!!!!!!!!! A tego zaszczytu dostąpił właśnie Miśkoff!!!! To jest niewiarygodne, niesłychane, niewyobrażalne... Ale taki jest po prostu Misiu - nie da się Go nie kochać
Na dowód tej niesamowitej zażyłości foto - co prawda dystans zachowany, ale i tak sukces:)
No ale co się dziewczynie dziwić - tak przystojny absztyfikant rzadko się zdarza
Kózka przypomina trochę postać dr jekyll and mr hyde. W dzień nieśmiała, lekko wystraszona, chowająca się na parapecie a w nocy mały diabełek: biega, skacze i poluje ma moje stopy. Wczoraj upolowała mój palec u nogi. Auć...bolało. Trzeba pazury obciąć.