Heh... ile ciężka praca behawioralna może zrobić z kotem!
Na początek aktualizacja: Młoda była na przeglądzie u weta i jest zdrowa jak rydz. Dostaliśmy tylko zalecenie uważać na wagę, bo trochę jej się zgrubło
A teraz się chwalimy
Ostatnie trzy tygodnie codziennej pracy z Leelą zaowocowały tym, że młoda w zasadzie przestała się bać. Jest niesamowicie tulaśna, wita nas przy drzwiach i nie ma mowy o ściąganiu płaszcza, czy butów, najpierw trzeba wymiziać kota i to długo, bo inaczej miauczy w nieskończoność XD
Kiedy ze mną sytuacja jest idealna - wszędzie za mną chodzi, śpi przytulona (czasem nawet pod kołdrą), to Dominika też przestała się bać, nie ucieka kiedy wyciąga rękę w jej kierunku i sama przychodzi zaczepiać ogonkiem i prosić o mizianie.
Je też już bez problemów, ale na swój dziwaczny sposób - kilka kęsów zaraz po podaniu, potem sobie idzie, a potem w ciągu 10 minut reszta w magiczny sposób znika.
Mamy też gigantyczny progres w jedzeniu z ręki - obojgu nam jest w stanie zjeść przysmaki z dłoni, jeśli dłoń leży nieruchomo na ziemi, lub jest delikatnie pochylona pod kątem.
Jej zaufanie do nas zaowocowało polepszeniem relacji na linii kot-transporter. Wcześniej wpakowanie jej do środka wymagało dwóch osób i niosło krwawe ofiary (to nawet nie jest żart. Były straty w ubraniach i raz w ruch musiały iść bandaże), to tym razem praktycznie weszła sama, jedynie za delikatną wpychającą zachętą.
Ostatnio jej stare zdjęcia są szeroko wykorzystywane na facebooku fundacji i za każdym razem wprawia nas to w niesamowite chichotki, porównując na jakie dorodne kociszczę wyrosła
Oto jej mroczność podziwiająca filmik z ptakami - to też duża zmiana, bo do tej pory wszystkie filmy miała gdzieś.
https://youtu.be/dTqxrDPoYa0