W czwartek wieczorem mieliśmy mini-imprezę w pokoju, prawdziwy sprawdzian dla Pędzelka. I zdał go na 5! Pędzeluś w centrum zainteresowania, najpierw spokojnie zjadł na oczach mnie i 3 innych osób - obcych osób dla niego. Potem bawił się spokojnie swoim torem, a później zaczął podchodzić, dawać się głaskać, bawił się z nimi, biegał, skakał. Jestem taka dumna
PS. Pędzel nie zasikał niczego w nowym miejscu. Dzień 7!
A kim to jesteś, rzekł dumny lord, że muszę ci się kłaniać?
Jedynie kotem innej maści, takiego jestem zdania!
W płaszczu czerwonym albo złotym, lew zawsze ma pazury
Lecz moje równie ostre są i sięgną twojej skóry.
Pędzelek od dzisiaj mieszka już w nowym domku - nareszcie swoim własnym. Rozstania są ciężkie, ale taki los domu tymczasowego.
Od dzisiaj będzie innym ludziom spał na kolanach, mruczał do ucha, budził rano żeby go wygłaskać, wchodził na klawiaturę laptopa w najbardziej nieodpowiednim momencie, kradł ser w kanapek i witał codziennie tak, jakby nie było ich przez kilka dni.
Powodzenia Pędzelku, jak Ty będziesz szczęśliwy, to ja również.
Witamy
W nowym domu, po sześciu godzinach spędzonych na regale pośród książek, Pędzel wziął się na odwagę i zaczął zwiedzać (wędka trochę pomogła). Póki co nie wychodzi z pokoju, ale coraz śmielej spogląda w kierunku przedpokoju. Apetyt dopisuje, kuweta zaliczona