Wawrzyn dostał ostatnio w "prezencie" papierową torbę. Zabawy i radości do tej pory nie ma końca a człowiek niepotrzebnie wydaje pieniądze na piłeczki, wędki i inne akcesoria
No właśnie kilka razy się zakleszczył w uchwyt bo dupsko mu nie chciało przejść ale nie wyglądał na zestresowanego, raczej dobrze się bawił uciekając przed torbą, która ciągle była za nim
Wawrzynek kilka dni temu miał randkę z pewną przemiłą choć nieśmiałą piękną czarną kocicą. Spotkanie przebiegło bardzo spokojnie bo parze towarzyszyły aż 4 przyzwoitki i ani na chwilę nie spuściły ich z oczu. A w takich warunkach ciężko o chwilę prywatności więc kociaki postanowiły skrywać swoje uczucia i na początek trzymać się na pewien dystans od siebie. I choć do bezpośredniego kontaktu nie doszło to jednak widać było, że oboje wpadli sobie w oko.. a oczy panny kotki są piękne i duże więc nic dziwnego, że Wawrzyn się w nich rozkochał i chyba z wzajemnością bo został zaproszony do spędzenia reszty życia w jej towarzystwie
Dlatego Wawrzyn, mimo że do przeprowadzki jeszcze trochę czasu zostało, pakuje już swój plecak.. a raczej pakuje się do plecaka gotowy do wywiezienia
Choć ma mały dylemat bo nie wie czy się pomieści z wszystkimi zabawkami w plecaku i czy nie lepszy byłby jednak karton
..ale w razie czego papierowa torba też się nada
Zastanawia się też czy lepsza na pierwsze "drugie" spotkanie będzie mucha..
..czy też kokarda
Ma trochę dylematów Wawrzynek, ale najważniejsze, że się straaaasznie cieszy
Wawrzyn ostatnio przechodzi sam siebie, nie daje spać już od 4 rano, czasem od 5 jak się zlituje nad biednym człowiekiem. Dostaje kociego amoku, biega jak szalony po całym mieszkaniu (a że jest to kawalerka to w zasadzie biega głównie po sypialni). Nagle okazuje się, że z drobnego, cicho stąpającego kotka zmienia się w ciężkiego głośno tupiącego słonia. Do tego zawsze skoro świt uskutecznia zabawę polegającą na pacaniu łapą i zrzucaniu wszystkiego co jest zawieszone na korkowej tablicy (strasznie jest to głośne o 5 nad ranem), a następnie bawienie się pinezką (o zgrozo! ), wtedy to już muszę wstać i zainterweniować. Myślę sobie - kotek głodny to szaleje. Dostaje więc swoją "wyproszoną" porcję śniadanka.. i co podejdzie, spojrzy, skubnie łaskawie ze 3 chrupki i.. wychodzi z kuchni kątem oka dostrzegam jeszcze pełen satysfakcji uśmieszek