Myszkin, Dunia i Nastia
Moderatorzy: crestwood, Migotka
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Siostry-psiapsiółki
Pozornie są to kotki niezależne. W nocy Dunia śpi z kimś z nas. Nastia na półce, drapaku albo w bereciku. W ciągu dnia Dunia drzemie w szafie na półce z szalami. Nastia na łóżku albo na drapaku. Gdy Nastia z myszką w pyszczku wieczorem łazi szukając chętnych do zabawy, Dunia wraz z innymi już dawno śpi. Gdy Nastią szuka zaczepki z Coco, Dunia kładzie się na blacie, by towarzyszyć nam w kuchni. Ot, każda ma inny charakter, każda podąża swoją życiową drogą.
Ale jest coś, co je łączy - zabawa. Stefan to za poważny kawaler, by bawił się z podlotkami. A jak już zabierze się do rzeczy, to maluchy z kwikiem uciekają, taki z niego niedelikatny dandys.
Ebi to leniwa egoistka. Nie wstawszy nawet pacnie młodą po nosie i już dalej może się wylegiwać w spokoju.
Próba zabawy z Coco, to natomiast gwarantowana awantura. Prychanie, fukanie i sierść latająca w powietrzu.
Za to siostra… mrucząca kotłowanina, sprinty tour de całe mieszkanie, drużynowe biegi przełajowe po fotelach i kanapie z odbiciem o ścianę, zapasy w stylu futerkowym, itp. Siostry leżą w uścisku gryząc sobie nawzajem futerka, Nastia wstaje by odejść, a wtedy Dunia wgryza się jej w nogę. Nastia odchodzi ciągnąc za sobą wgryzioną Dunię. W końcu odwraca się i wgryza w uszy Duni i okładają się ogonami.
Albo - Nastia wchodzi na fotel, ale wciskając się pod narzutę. Dunia podgryza ją przez płótno, skacze na nią a łapą goni kształt uciekający pod przykryciem.
Może są i różne charakterologicznie, ale jakże ciągle zżyte i biskie.
Pozornie są to kotki niezależne. W nocy Dunia śpi z kimś z nas. Nastia na półce, drapaku albo w bereciku. W ciągu dnia Dunia drzemie w szafie na półce z szalami. Nastia na łóżku albo na drapaku. Gdy Nastia z myszką w pyszczku wieczorem łazi szukając chętnych do zabawy, Dunia wraz z innymi już dawno śpi. Gdy Nastią szuka zaczepki z Coco, Dunia kładzie się na blacie, by towarzyszyć nam w kuchni. Ot, każda ma inny charakter, każda podąża swoją życiową drogą.
Ale jest coś, co je łączy - zabawa. Stefan to za poważny kawaler, by bawił się z podlotkami. A jak już zabierze się do rzeczy, to maluchy z kwikiem uciekają, taki z niego niedelikatny dandys.
Ebi to leniwa egoistka. Nie wstawszy nawet pacnie młodą po nosie i już dalej może się wylegiwać w spokoju.
Próba zabawy z Coco, to natomiast gwarantowana awantura. Prychanie, fukanie i sierść latająca w powietrzu.
Za to siostra… mrucząca kotłowanina, sprinty tour de całe mieszkanie, drużynowe biegi przełajowe po fotelach i kanapie z odbiciem o ścianę, zapasy w stylu futerkowym, itp. Siostry leżą w uścisku gryząc sobie nawzajem futerka, Nastia wstaje by odejść, a wtedy Dunia wgryza się jej w nogę. Nastia odchodzi ciągnąc za sobą wgryzioną Dunię. W końcu odwraca się i wgryza w uszy Duni i okładają się ogonami.
Albo - Nastia wchodzi na fotel, ale wciskając się pod narzutę. Dunia podgryza ją przez płótno, skacze na nią a łapą goni kształt uciekający pod przykryciem.
Może są i różne charakterologicznie, ale jakże ciągle zżyte i biskie.
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Dunia Duniasta, śliczna delikatna istotka podłapała zapalenie pęcherza.
Weterynaryjnie oporządzona i kilkukrotnie chwalona - fakt to kocia idealna
Obstawiam, że niestety rezydentka do tego się przyczyniła.
A tak się wylizuje po zaaplikowaniu paskudnych tabletek, które są przemycane w pysznej witaminkowej paście.

Weterynaryjnie oporządzona i kilkukrotnie chwalona - fakt to kocia idealna

Obstawiam, że niestety rezydentka do tego się przyczyniła.
A tak się wylizuje po zaaplikowaniu paskudnych tabletek, które są przemycane w pysznej witaminkowej paście.
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Królowa nie jest tylko jedna
Kociaki dostały właśnie nową zabawkę. Od ofiarodawczyni właściwie to dostała ją konkretnie Nastia. Chociaż słowa „właściwie” i „konkretnie” też nie są tu najwłaściwsze. No bo fakt, zabawka została przysłana dla Nastii.
Zabawka, czyli tekturowy koci trono-drapak posypany kocimiętką, doszedł akurat w sobotę. Komisyjnie czyli przez człowieki z towarzyszeniem kociego stadka obserwatorów, wypakowany i posypany dołączoną kocimiętką, został uroczyście postawiony na podłodze i poddany kociemu osądowi. Kocia Rada Sołecka z odpowiednią powagą i namaszczeniem kolejno podchodziła, oglądała, wąchała… i ta kocimiętka… której nie mogły się oprzeć…
I szurrr, już kot leży na tronie kręcąc breakdance’owy piruet. I już drugi kot go spycha. I Nastka jako kolejna też kładzie się na tronie. Przeciąga. Przewraca na grzbiet, Wierci. Wstaje na chwilkę… I wtedy na tron wskakuje Dunia. Kręci karuzelę ciała. Nieruchomieje na chwilę… I obraca się jak na rożnie. I ani myśli już schodzić.
Tak oto na tekturowym tronie papierowa królowa dokonała makulaturowego przewrotu. Czarno biała kocia szachownica z celulozowego piedestału zrzuciła Czarną Królową nocy.
Pierwsze uniesienia papierowym tronem już na szczęście minęło. Teraz każdy z kotów znajduje w ciągu dnia swoją godzinkę snu na zabaweczce. Tron jest teraz po trochu wspólny, a po trochu osobisty. Taka sołecka wspólnota.
https://www.youtube.com/watch?v=zRAe4wS ... 3zxubAR-Tx
https://www.youtube.com/watch?v=L7rtUDw ... 3zxubAR-Tx
Kociaki dostały właśnie nową zabawkę. Od ofiarodawczyni właściwie to dostała ją konkretnie Nastia. Chociaż słowa „właściwie” i „konkretnie” też nie są tu najwłaściwsze. No bo fakt, zabawka została przysłana dla Nastii.
Zabawka, czyli tekturowy koci trono-drapak posypany kocimiętką, doszedł akurat w sobotę. Komisyjnie czyli przez człowieki z towarzyszeniem kociego stadka obserwatorów, wypakowany i posypany dołączoną kocimiętką, został uroczyście postawiony na podłodze i poddany kociemu osądowi. Kocia Rada Sołecka z odpowiednią powagą i namaszczeniem kolejno podchodziła, oglądała, wąchała… i ta kocimiętka… której nie mogły się oprzeć…
I szurrr, już kot leży na tronie kręcąc breakdance’owy piruet. I już drugi kot go spycha. I Nastka jako kolejna też kładzie się na tronie. Przeciąga. Przewraca na grzbiet, Wierci. Wstaje na chwilkę… I wtedy na tron wskakuje Dunia. Kręci karuzelę ciała. Nieruchomieje na chwilę… I obraca się jak na rożnie. I ani myśli już schodzić.
Tak oto na tekturowym tronie papierowa królowa dokonała makulaturowego przewrotu. Czarno biała kocia szachownica z celulozowego piedestału zrzuciła Czarną Królową nocy.
Pierwsze uniesienia papierowym tronem już na szczęście minęło. Teraz każdy z kotów znajduje w ciągu dnia swoją godzinkę snu na zabaweczce. Tron jest teraz po trochu wspólny, a po trochu osobisty. Taka sołecka wspólnota.
https://www.youtube.com/watch?v=zRAe4wS ... 3zxubAR-Tx
https://www.youtube.com/watch?v=L7rtUDw ... 3zxubAR-Tx
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Czarownica Coco Chanel
Atrybutem każdej czarownicy jest miotła, sowa oraz czarny kot. Oczywiście czarny kot też ma moc czarowania, rzucania uroków, no i przynosi pecha temu, komu przebiegnie drogę.
Czarny kot jest poza tym niefotogeniczny, źle wychodzi na zdjęciach – gdyby nie ogon nie wiadomo byłoby gdzie ma tył, a gdzie przód. Na fotografii najczęściej widać tylko czarną plamę zamiast kota. I jest to zapewne efektem jego czarnoksięskiej mocy, co tylko potwierdza plotki o jego powiązaniach z czarownicami.
Mówi się, że w nocy wszystkie koty są czarne. Stąd jeżeli nadepniesz coś miauczącego nocą, jesteś pewna, że to był czarny kot. Nawet, gdy w domu są tylko koty rude, szylkretowe, szare, bure i białe, a czarnych nie ma w ogóle. No ale przecież czarne koty są czarownicami. A takie zawsze rzucają się pod nogi jak kłody. A jak tu kochać kogoś, kto rzuca ci kłody pod nogi ?
Czarnym kotom źle patrzy z oczu. Mają takie mroczne zielone spojrzenie, w którym dojrzeć można prastarą puszczę i tajemnice przedchrześcijańskich Słowian. Do tego albo mrużą oczy – byś nie mógł przejrzeć ich zamiarów; albo otwierają je tak szeroko, że na ich dnie możesz aż dojrzeć mroczną ciemność zakamarków własnej grzesznej duszy. A kto chciałby mierzyć się z własnymi ułomnościami i do tego wiedzieć, że ktoś - kot - zna je lepiej niż my sami ?
Trudno dziwić się więc, że czarne koty są najrzadziej adoptowanymi kotami. Kto chciałby mieć w domu czarownicę ? Kto chciałby mieć w doku czarnoksiężnika ? Kto chciałby przygarnąć tajemniczą czarną znajdę ?
W tym miesiącu kończę właśnie pierwszy rok swojego kociego życia. W tym miesiącu kończy się właśnie osiem miesięcy, jak jestem w domu tymczasowym.
I tak, jestem czarownicą – czaruję kocią miłością.
Jestem czarnoksiężniczką – jestem czarna i jestem księżniczką – kocią arystokratką.
Jestem kobietką – nieprzejrzaną i tajemniczą.
Jestem małą diablicą – psotną, szaloną i sprytną kotką.
Tym wszystkim, którzy z powodu wiary w zabobony nie adoptują czarnych kotów miauczę wzgardliwe – ADIEU. Nie jesteście nas warci. Cierpliwie czekamy na człowieka, który wierzy w naszą kocią mądrość, wrażliwość i miłość. Pamiętajcie – już Coco Chanel propagowała małą czarną. Chcesz być ponadczasowo modna ? Wybierz małą czarną. Zawsze będziesz na czasie.


Atrybutem każdej czarownicy jest miotła, sowa oraz czarny kot. Oczywiście czarny kot też ma moc czarowania, rzucania uroków, no i przynosi pecha temu, komu przebiegnie drogę.
Czarny kot jest poza tym niefotogeniczny, źle wychodzi na zdjęciach – gdyby nie ogon nie wiadomo byłoby gdzie ma tył, a gdzie przód. Na fotografii najczęściej widać tylko czarną plamę zamiast kota. I jest to zapewne efektem jego czarnoksięskiej mocy, co tylko potwierdza plotki o jego powiązaniach z czarownicami.
Mówi się, że w nocy wszystkie koty są czarne. Stąd jeżeli nadepniesz coś miauczącego nocą, jesteś pewna, że to był czarny kot. Nawet, gdy w domu są tylko koty rude, szylkretowe, szare, bure i białe, a czarnych nie ma w ogóle. No ale przecież czarne koty są czarownicami. A takie zawsze rzucają się pod nogi jak kłody. A jak tu kochać kogoś, kto rzuca ci kłody pod nogi ?
Czarnym kotom źle patrzy z oczu. Mają takie mroczne zielone spojrzenie, w którym dojrzeć można prastarą puszczę i tajemnice przedchrześcijańskich Słowian. Do tego albo mrużą oczy – byś nie mógł przejrzeć ich zamiarów; albo otwierają je tak szeroko, że na ich dnie możesz aż dojrzeć mroczną ciemność zakamarków własnej grzesznej duszy. A kto chciałby mierzyć się z własnymi ułomnościami i do tego wiedzieć, że ktoś - kot - zna je lepiej niż my sami ?
Trudno dziwić się więc, że czarne koty są najrzadziej adoptowanymi kotami. Kto chciałby mieć w domu czarownicę ? Kto chciałby mieć w doku czarnoksiężnika ? Kto chciałby przygarnąć tajemniczą czarną znajdę ?
W tym miesiącu kończę właśnie pierwszy rok swojego kociego życia. W tym miesiącu kończy się właśnie osiem miesięcy, jak jestem w domu tymczasowym.
I tak, jestem czarownicą – czaruję kocią miłością.
Jestem czarnoksiężniczką – jestem czarna i jestem księżniczką – kocią arystokratką.
Jestem kobietką – nieprzejrzaną i tajemniczą.
Jestem małą diablicą – psotną, szaloną i sprytną kotką.
Tym wszystkim, którzy z powodu wiary w zabobony nie adoptują czarnych kotów miauczę wzgardliwe – ADIEU. Nie jesteście nas warci. Cierpliwie czekamy na człowieka, który wierzy w naszą kocią mądrość, wrażliwość i miłość. Pamiętajcie – już Coco Chanel propagowała małą czarną. Chcesz być ponadczasowo modna ? Wybierz małą czarną. Zawsze będziesz na czasie.













Czarne koty są piękne. Ja się np. dziwię, że taka Kasztelanka i Cześnik jeszcze nie są wyadoptowane, bo to takie dwie piękne czarne pantery. No ale jeśli ktoś się boi dwóch takich czarnych to Nastia i Dunia dla równowagi w sam raz
I obie równie piękne.

Ostatnio zmieniony 01 sty 1970, 1:00 przez catta, łącznie zmieniany 1 raz.
Oba, kot i pies, są bogate w cnoty i talenty, ale pies ma o jeden talent za dużo: pozwala się tresować. I o jedna cnotę za mało: nie kryje w sobie żadnych tajemnic. [Erich Kastner]
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Łaciate Pierrot
Ludzie w pierwszym odruchu zawsze wybierają oczyma. Dziewczyna musi być ładna i zgrabna. Chłopak powinien być przystojny i dobrze zbudowany. Pies silny i groźny. Kot słodki i nietuzinkowy. Sukienka modna. A buty firmowe.
Dlatego większą atencją cieszą się koty szylkretowe, rude, błękitne, pręgowane czy w cętki. A koty białe i czarne, jako powszednie, są pomijane i zaniedbywane.
Ale moda mija, buty ocierają, chłopak okazuje się leniwy, a dziewczęca uroda z wiekiem mija i zostaje stara maruda.
Kiedy poprosić by pytany zastanowił się jednak chwilę dłużej, najważniejszym okazuje się charakter. Dziewczyna przede wszystkim powinna być mądra i czuła, chłopak pracowity i opiekuńczy, pies wierny, a kot przylepą.
W tym miesiącu kończę właśnie pierwszy rok swojego kociego życia. W tym miesiącu kończy się właśnie osiem miesięcy, jak jestem w domu tymczasowym.
I nie jestem rasową kotką. Nie mam rodowodu. Nie mam nietuzinkowego wyglądu. Jestem biało-czarna - jak stary telewizor. Ale mam piękną kocią duszę, która potrafi kochać całym kocim serduszkiem.
Jestem romantyczna jak Pierrot. Uwielbiam się tulić.
Jestem biała – jak anielica. Jak anioł stróż towarzyszę swoim człowiekom w codziennych czynnościach.
Jestem czarna – miewam diaboliczne pomysły na zabawy. Uwielbiam szaleńcze gonitwy ze swoją siostrą.
Mam powszedni wygląd, ale nietuzinkową osobowość. Ale o tym przekona się tylko ten, kto potrafi zajrzeć w głąb kociej duszy.

Ludzie w pierwszym odruchu zawsze wybierają oczyma. Dziewczyna musi być ładna i zgrabna. Chłopak powinien być przystojny i dobrze zbudowany. Pies silny i groźny. Kot słodki i nietuzinkowy. Sukienka modna. A buty firmowe.
Dlatego większą atencją cieszą się koty szylkretowe, rude, błękitne, pręgowane czy w cętki. A koty białe i czarne, jako powszednie, są pomijane i zaniedbywane.
Ale moda mija, buty ocierają, chłopak okazuje się leniwy, a dziewczęca uroda z wiekiem mija i zostaje stara maruda.
Kiedy poprosić by pytany zastanowił się jednak chwilę dłużej, najważniejszym okazuje się charakter. Dziewczyna przede wszystkim powinna być mądra i czuła, chłopak pracowity i opiekuńczy, pies wierny, a kot przylepą.
W tym miesiącu kończę właśnie pierwszy rok swojego kociego życia. W tym miesiącu kończy się właśnie osiem miesięcy, jak jestem w domu tymczasowym.
I nie jestem rasową kotką. Nie mam rodowodu. Nie mam nietuzinkowego wyglądu. Jestem biało-czarna - jak stary telewizor. Ale mam piękną kocią duszę, która potrafi kochać całym kocim serduszkiem.
Jestem romantyczna jak Pierrot. Uwielbiam się tulić.
Jestem biała – jak anielica. Jak anioł stróż towarzyszę swoim człowiekom w codziennych czynnościach.
Jestem czarna – miewam diaboliczne pomysły na zabawy. Uwielbiam szaleńcze gonitwy ze swoją siostrą.
Mam powszedni wygląd, ale nietuzinkową osobowość. Ale o tym przekona się tylko ten, kto potrafi zajrzeć w głąb kociej duszy.






-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Wczoraj z wieczora dziewczyny były na kontroli u dr Karasia.
Krówka niestety musiała zostać dłużej w gabinecie, pozbyła się kilku ząbków
.
Pobieranie krwi zniosła dzielnie jak każda bezkonfliktowa krówka
.
Nastka, której tym razem się udało, po przywiezieniu do domu nawoływała siostrę. Chodziła i zaglądała w każdy zakamarek.
Nie sądziłam, że tak jej Duni będzie brakować...
Przypomnę, że dziewczyny nie należą to tych tulących i wylizujących się rodzeństw
.
Dunia wybudzona ale jeszcze nie w 100% wyzbyta narkozy cały czas terkotała - dorównała Świerszczokotowi - ZIRZE
Krówka niestety musiała zostać dłużej w gabinecie, pozbyła się kilku ząbków

Pobieranie krwi zniosła dzielnie jak każda bezkonfliktowa krówka

Nastka, której tym razem się udało, po przywiezieniu do domu nawoływała siostrę. Chodziła i zaglądała w każdy zakamarek.
Nie sądziłam, że tak jej Duni będzie brakować...
Przypomnę, że dziewczyny nie należą to tych tulących i wylizujących się rodzeństw

Dunia wybudzona ale jeszcze nie w 100% wyzbyta narkozy cały czas terkotała - dorównała Świerszczokotowi - ZIRZE

Uściski ogromne i życzenia zdrówka! 

Hemingway mawiał: „Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego”, dlatego też z Marianną i Kreską gościliśmy Izaurę i Leonsję, a wcześniej Dramata Niezłomnego oraz Kostka ❤
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Bliskość
Od czasu do czasu każdy idzie do lekarza. Czasami gdy jest chory, a czasami na zwykłą kontrolę. Podobnie z dentystą: czasami idzie się do niego po ratunek gdy boli, a czasami po prostu na „przegląd klawiatury”.
Dunia w tym tygodniu miała dwa wyjścia. Pierwsze było do weterynarza na kontrolę po zapaleniu pęcherza. Wyjście jak wyjście – w przychodni wszystko w porządku. Ale za to w domu w czasie jej wyjścia…
Nastia po wyjściu Duni do weterynarza najpierw nic nie zauważyła. Robiła to co zawsze, zaczepiała Stefana, drażniła się a potem uciekała przed Ebi, czaiła się na Coco by ją pogonić… W końcu wszystkie koty gdzieś się poukładały, bo to była już wczesna wieczorna godzina i w tym momencie Nastia zauważyła, że kogoś brakuje… Duni!!! Nie ma Duni. Idzie więc Nastia przez opustoszały, uspokojony i wyciszony dom. Zagląda miaucząc do każdego pokoju po kolei, obchodzi popiskując wszystkie kąty, w koncu wraca do punktu wyjścia, do skrzyżowania wszystkich dróg na środku przedpokoju, siada i piszczy. Nie ma Duni. Kładzie się, zwija w kłębek i leży z otwartymi oczyma.
Po kwadransie słuchać brzęknięcie domofonu - Nastia siada. Po chwili wstaje i powoli odzie do drzwi. Gdy słychać szczęknięcie drzwi od windy Nastia już siedzi pod wejściem. Po chwili otwierają się drzwi wejściowe i pojawia się w nich pani z transporterem w ręce. Transportem ląduje na podłodze, otwierają się drzwiczki, że środka wychodzi Dunia i … tryk - stykają się noski Duni i Nastii. Ocierają się główkami, jedna skacze na druga i już biegną z rumorem nie pomnąc na późną porę.
Następnego z Dunią pojechaliśmy do dentysty z jej bolącymi dziąsełkami. Po przyjeździe postawiliśmy na podłodze i otworzyliśmy transporter ze śpiącym kociakiem. Nastia podeszła, obwąchała siostrę i zaczęła lizać ją po pyszczku i uszkach. Potem dała jej w spokoju spać, ale co jakiś czas wracając sprawdzić stan siostry...
Od czasu do czasu każdy idzie do lekarza. Czasami gdy jest chory, a czasami na zwykłą kontrolę. Podobnie z dentystą: czasami idzie się do niego po ratunek gdy boli, a czasami po prostu na „przegląd klawiatury”.
Dunia w tym tygodniu miała dwa wyjścia. Pierwsze było do weterynarza na kontrolę po zapaleniu pęcherza. Wyjście jak wyjście – w przychodni wszystko w porządku. Ale za to w domu w czasie jej wyjścia…
Nastia po wyjściu Duni do weterynarza najpierw nic nie zauważyła. Robiła to co zawsze, zaczepiała Stefana, drażniła się a potem uciekała przed Ebi, czaiła się na Coco by ją pogonić… W końcu wszystkie koty gdzieś się poukładały, bo to była już wczesna wieczorna godzina i w tym momencie Nastia zauważyła, że kogoś brakuje… Duni!!! Nie ma Duni. Idzie więc Nastia przez opustoszały, uspokojony i wyciszony dom. Zagląda miaucząc do każdego pokoju po kolei, obchodzi popiskując wszystkie kąty, w koncu wraca do punktu wyjścia, do skrzyżowania wszystkich dróg na środku przedpokoju, siada i piszczy. Nie ma Duni. Kładzie się, zwija w kłębek i leży z otwartymi oczyma.
Po kwadransie słuchać brzęknięcie domofonu - Nastia siada. Po chwili wstaje i powoli odzie do drzwi. Gdy słychać szczęknięcie drzwi od windy Nastia już siedzi pod wejściem. Po chwili otwierają się drzwi wejściowe i pojawia się w nich pani z transporterem w ręce. Transportem ląduje na podłodze, otwierają się drzwiczki, że środka wychodzi Dunia i … tryk - stykają się noski Duni i Nastii. Ocierają się główkami, jedna skacze na druga i już biegną z rumorem nie pomnąc na późną porę.
Następnego z Dunią pojechaliśmy do dentysty z jej bolącymi dziąsełkami. Po przyjeździe postawiliśmy na podłodze i otworzyliśmy transporter ze śpiącym kociakiem. Nastia podeszła, obwąchała siostrę i zaczęła lizać ją po pyszczku i uszkach. Potem dała jej w spokoju spać, ale co jakiś czas wracając sprawdzić stan siostry...
Wzruszające...
Hemingway mawiał: „Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego”, dlatego też z Marianną i Kreską gościliśmy Izaurę i Leonsję, a wcześniej Dramata Niezłomnego oraz Kostka ❤