Wolno żyjący. To znaczy niczyj.
Pogryziony, bez oka, zainfekowana, śmierdząca rana. Przywieziony do weta w stanie, w którym nie dało się realnie ocenić, czy uda się go uratować.
Po dokładnych oględzinach (co było możliwe dopiero pod narkozą) okazało się, że brak oka był tylko złudzeniem - ma oba! Były tylko tak zaklejone ropą, że wydawało się, że jednego brak. Rana po opracowaniu wyglądała koszmarnie - w samym środku widać ślad po ropniu, trzeba też było usunąć sporo tkanki objętej już martwicą. Nie wiemy, czy to wynik kociej bójki, czy coś lub ktoś przyczynił się do jej powstania. Wyglądała, jakby zadaną ją czymś ostrym. Morfologia krwi niezła, choć oczywiście widać w niej ogromny stan zapalny. Testy FIV i FeLV ujemne, zęby w dobrym stanie. Walczymy.
Wet mówi, że dawno nie widział tak przerażonego, straumatyzowanego kota.
Co Ci się przytrafiło, koci Przyjacielu?
album ze zdjęciami
playlista