Filipcio nasz drogi miał w niedzielę odwiedziny. Całkiem dzielnie wyszedł na powitanie i zabawiał gości swą bogatą osobowością. Co prawda w dużej mierze zabawiał spod pufy, no ale zabawiał

Widać było zwyczajowe rozdarcie pt. "Ludzie: uciekać czy kochać?", więc wykonał po trochu wszystkiego, pomiauczał, pojojczał, pouciekał, podszedł powąchać palec, usiadł obok, potruchtał i robił to, co umie robić najlepiej, czyli wyglądał słodko

Państwo się zakochali (ja tam się nie dziwię, zdziwiłabym się, gdyby ktoś się nie zakochał) i zdecydowali, że TO TEN

Filip w czwartek jedzie do własnego domu. Zamieszka z koleżanką,
Seti - już na wstępie widać, że mają dużo wspólnego: oboje z Kociego Pazura, oboje płochliwi, ale również oboje kochający wielce, gdy się już odważą
Trzymajcie kciuki za udaną przeprowadzkę i szybką aklimatyzację. Ja póki co staram się nacieszyć Filipem i tulam go ile wlezie. I nawet za bardzo nie miałam pretensji, jak wbił mi się wczoraj pod kołdrę o piątej rano, żeby mruczeć, ugniatać i nie dawać spać przez kolejne półtorej godziny
