
Myszkin, Dunia i Nastia
Moderatorzy: crestwood, Migotka
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
To też byłyby fantastyczne wieści!! Kiedy?BEATA olag pisze:Nastusię na tymczasowanie przygarnie Hiht, jeśli się nie rozmyśliła
Hemingway mawiał: „Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego”, dlatego też z Marianną i Kreską gościliśmy Izaurę i Leonsję, a wcześniej Dramata Niezłomnego oraz Kostka ❤
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Dobry wszystkim!
Z przyjemnością zawiadamiam, że Dunia w nowym dt kontynuuje bycie rozkoszną księżniczką. Kniaź Borys (rezydent) został dokładnie obwąchany podczas zamiany miejsc, dziewczyna obeszla i wyniuchała całe mieszkanie (z zafrapowaną miną kuwetę Boyska), podczas gdy on zwiedzał jej pokój. Niestety przy drugim obwąchiwaniu stwierdziła, że rezydent jest jednak troszkę fuj, ale mam nadzieję że jeszcze zmieni zdanie
Aktualnie odpoczywa w swoim pokoiku po dniu pełnym wrażeń. Aniołek dal się nawet troszkę wyczesać.
Niestety krótki filmik Duni bawiącej się tunelem (jak zwykle za późno zaczęłam nagrywac
)
https://youtu.be/N_p7lX27_7g
Z przyjemnością zawiadamiam, że Dunia w nowym dt kontynuuje bycie rozkoszną księżniczką. Kniaź Borys (rezydent) został dokładnie obwąchany podczas zamiany miejsc, dziewczyna obeszla i wyniuchała całe mieszkanie (z zafrapowaną miną kuwetę Boyska), podczas gdy on zwiedzał jej pokój. Niestety przy drugim obwąchiwaniu stwierdziła, że rezydent jest jednak troszkę fuj, ale mam nadzieję że jeszcze zmieni zdanie

Niestety krótki filmik Duni bawiącej się tunelem (jak zwykle za późno zaczęłam nagrywac

https://youtu.be/N_p7lX27_7g
Ależ Ona śliczna 
I z tego co czytam - trafiła do cudownego DT!

I z tego co czytam - trafiła do cudownego DT!
Hemingway mawiał: „Posiadanie jednego kota prowadzi do posiadania następnego”, dlatego też z Marianną i Kreską gościliśmy Izaurę i Leonsję, a wcześniej Dramata Niezłomnego oraz Kostka ❤
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Moje wzgórza Golan
Coco nieśmiało zajrzała do pokoju – nie ma nikogo. To znaczy – ja jestem, ale nie ma innych kotów. Powoli weszła… nic. OK, jest bezpieczna. Wskoczyła więc do kociego kartonika i z radością zaczęła go drapać, szarpać i drzeć. Robiła to, co koty lubią robić, by wyostrzyć sobie pazurki. Wtedy nagle na parapecie pojawiła się jak duch Nastia. Leżakowała na balkonie i pobudził ją odgłos drapania. W ten sposób karton drze tylko Coco. Przywarła do parapetu wpatrzona w wystające z kartonu czarne uszka. Prawie spełzła po kaloryferze szorując brzuchem i po podłodze zbliżała się do Coco w tanecznym rytmie: szybki-szybki-w o l n y – w o l n y-szybki-szybki-w o l n y – w o l n y… Nim zaczarowana zbliżającym się aktem agresji zdążyłam otworzyć usta, Nastia doszedłszy cichaczem do kartoniku, wybiła się nagle w górę i z rozmachem pacnęła wystającą z kartonu głowę Coco. Szok i syk Coco, radosne podskoki Nastii i jak zwykle spóźniona rozjemczyni ONZ (Opiekunki Naszych Zwierzaków) pędząca by rozdzielić wadzące się strony. Czyli nasz codzienny domowy cyrk.
Coco nieśmiało zajrzała do pokoju – nie ma nikogo. To znaczy – ja jestem, ale nie ma innych kotów. Powoli weszła… nic. OK, jest bezpieczna. Wskoczyła więc do kociego kartonika i z radością zaczęła go drapać, szarpać i drzeć. Robiła to, co koty lubią robić, by wyostrzyć sobie pazurki. Wtedy nagle na parapecie pojawiła się jak duch Nastia. Leżakowała na balkonie i pobudził ją odgłos drapania. W ten sposób karton drze tylko Coco. Przywarła do parapetu wpatrzona w wystające z kartonu czarne uszka. Prawie spełzła po kaloryferze szorując brzuchem i po podłodze zbliżała się do Coco w tanecznym rytmie: szybki-szybki-w o l n y – w o l n y-szybki-szybki-w o l n y – w o l n y… Nim zaczarowana zbliżającym się aktem agresji zdążyłam otworzyć usta, Nastia doszedłszy cichaczem do kartoniku, wybiła się nagle w górę i z rozmachem pacnęła wystającą z kartonu głowę Coco. Szok i syk Coco, radosne podskoki Nastii i jak zwykle spóźniona rozjemczyni ONZ (Opiekunki Naszych Zwierzaków) pędząca by rozdzielić wadzące się strony. Czyli nasz codzienny domowy cyrk.
WitamyZurha pisze:Dobry wszystkim!
Z przyjemnością zawiadamiam, że Dunia w nowym dt kontynuuje bycie rozkoszną księżniczką. Kniaź Borys (rezydent) został dokładnie obwąchany podczas zamiany miejsc, dziewczyna obeszla i wyniuchała całe mieszkanie (z zafrapowaną miną kuwetę Boyska), podczas gdy on zwiedzał jej pokój. Niestety przy drugim obwąchiwaniu stwierdziła, że rezydent jest jednak troszkę fuj, ale mam nadzieję że jeszcze zmieni zdanieAktualnie odpoczywa w swoim pokoiku po dniu pełnym wrażeń. Aniołek dal się nawet troszkę wyczesać.
Niestety krótki filmik Duni bawiącej się tunelem (jak zwykle za późno zaczęłam nagrywac)
https://youtu.be/N_p7lX27_7g


-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Noc świstaka
Sypialnia, noc, sen. I zawsze kończy się tak samo. O 3.40 Nastia wchodzi do kuwety i… no i robi to, co koty zwykle robią w kuwecie. A potem szura, zamiata, kopie... A ja się budzę. Trudno nie obudzić się podczas pracy takiego górnika dołowego. No i ten zapach i aromat. Trudno uleżeć przy nim, nie sposób nie poderwać się, by wynieść conocną niespodziankę do łazienki. Zwłaszcza, że po kuwecie Nastia zaczyna drapać w drzwi domagając się wypuszczenia „na salony”.
Żeby ta nocna piękność wypełniła swą powinność godzinkę później – wtedy gdy będzie dzwonić mój budzik. Ale nie! Musi być o 3:40! Zegarki można by regulować wg tego. Wstaję więc, biorę kuwetę, z przymkniętymi oczami otwieram drzwi wypuszczając kota. W tle słyszę kotłowaninę – to Nastia goni Coco uciekającą na szafę. Po omacku idę do łazienki, opróżniam pojemnik, wracam, kładę się i próbuję zasnąć. Na 45 minut. Aż budzik zadzwonić. I tak noc w noc. Rutyna. I tylko mój ślubny nie poszedł w ślady Billa Murraya i jeszcze nie zna chińskiego, ani nie nauczył się grać na fortepianie.
Sypialnia, noc, sen. I zawsze kończy się tak samo. O 3.40 Nastia wchodzi do kuwety i… no i robi to, co koty zwykle robią w kuwecie. A potem szura, zamiata, kopie... A ja się budzę. Trudno nie obudzić się podczas pracy takiego górnika dołowego. No i ten zapach i aromat. Trudno uleżeć przy nim, nie sposób nie poderwać się, by wynieść conocną niespodziankę do łazienki. Zwłaszcza, że po kuwecie Nastia zaczyna drapać w drzwi domagając się wypuszczenia „na salony”.
Żeby ta nocna piękność wypełniła swą powinność godzinkę później – wtedy gdy będzie dzwonić mój budzik. Ale nie! Musi być o 3:40! Zegarki można by regulować wg tego. Wstaję więc, biorę kuwetę, z przymkniętymi oczami otwieram drzwi wypuszczając kota. W tle słyszę kotłowaninę – to Nastia goni Coco uciekającą na szafę. Po omacku idę do łazienki, opróżniam pojemnik, wracam, kładę się i próbuję zasnąć. Na 45 minut. Aż budzik zadzwonić. I tak noc w noc. Rutyna. I tylko mój ślubny nie poszedł w ślady Billa Murraya i jeszcze nie zna chińskiego, ani nie nauczył się grać na fortepianie.
-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Pożegnanie wilczycy
Wietrzny wieczór, wietrzna noc, uchylone okno, zamknięte drzwi. I przeciąg urządzający koncert pod drzwiami - potępieńczo wyje. A ja śpię. Mnie to nie straszno. Nie takie wiatry mnie nie budziły. Byle do 3:40 - nim Nastia wstanie. Wtem wilki jakieś! Zerkam zaspanym okiem na telefon - dochodzi 2:30. To już szczyt. Dmie pod drzwiami, wilki wyją i ja też zaraz zacznę wyć. Dzisiaj śpi z nami Nastia i Ebi. I obu nie podoba się wiatr pod drzwiami na tyle, że dołączają do niego i teraz tworzą z nim trio: wiatr, Nastia i Ebi. Mnie też już chce się wyć. Bo 2:30. No i bo to jednak ostatnia noc z Nastią. No fakt - zielona noc. Zaczynam więc również wyć. Koty milkną z wrażenia, za to budzi się ślubny.
- A Ty co, do kuwety nie możesz trafić ? - bełkoce zaspany.
- Romantyk… - mruczę do niego.
Uchylam drzwi, wiatr przestaje wyć, zieloną noc prześpimy. Nastusia, komu teraz będziesz prężyła grzbiet do pieszczot?
Już tęsknię...
Wietrzny wieczór, wietrzna noc, uchylone okno, zamknięte drzwi. I przeciąg urządzający koncert pod drzwiami - potępieńczo wyje. A ja śpię. Mnie to nie straszno. Nie takie wiatry mnie nie budziły. Byle do 3:40 - nim Nastia wstanie. Wtem wilki jakieś! Zerkam zaspanym okiem na telefon - dochodzi 2:30. To już szczyt. Dmie pod drzwiami, wilki wyją i ja też zaraz zacznę wyć. Dzisiaj śpi z nami Nastia i Ebi. I obu nie podoba się wiatr pod drzwiami na tyle, że dołączają do niego i teraz tworzą z nim trio: wiatr, Nastia i Ebi. Mnie też już chce się wyć. Bo 2:30. No i bo to jednak ostatnia noc z Nastią. No fakt - zielona noc. Zaczynam więc również wyć. Koty milkną z wrażenia, za to budzi się ślubny.
- A Ty co, do kuwety nie możesz trafić ? - bełkoce zaspany.
- Romantyk… - mruczę do niego.
Uchylam drzwi, wiatr przestaje wyć, zieloną noc prześpimy. Nastusia, komu teraz będziesz prężyła grzbiet do pieszczot?
Już tęsknię...
Nastia już u nas. Na razie siedzi pod kanapą, w pokoju z Piotrem. Ja za drzwiami z rezydentkami, które inaczej próbowałyby przedrapać się przez drzwi (a tak próbują tylko trochę). Dajemy jej czas na oswojenie z sytuacją i ze względu na to, że jest towarzyska, myślimy czy się nie podzielić w nocy na podgrupy pomiędzy łóżkiem a kanapą 


Pieszczot jej u nas na pewno nie zabraknieBEATA olag pisze:Nastusia, komu teraz będziesz prężyła grzbiet do pieszczot?

-
- Posty: 4939
- Rejestracja: 17 sie 2014, 11:12
- Lokalizacja: Piątkowo / Poznań
Pracowity Dzień Duni
Dunia drzemie i zdaje się że nawet Borys stara się respektować jej potrzebę odpoczynku. Miała pracowity dzień. Zaczął się od konieczności ugniecenia kanapy łapkami. Później przeniosła się na parapet, który z wielką werwą starała się ugnieść. Po paru minutach starań doszła do wniosku, że może jednak lepiej jej pójdzie z łóżkiem nowej opiekunki. Niestety ambitni nie mają lekko! Po drodze był cały korytarz, który wypadalo choć trochę pougniatać. Gdy ostatecznie dotarła na łóźko resztką sil pouciskała kocyk i padła wymęczona.
Na osłodę zdjęcie Duni z odziedziczoną po Borysie myszką:

Dunia drzemie i zdaje się że nawet Borys stara się respektować jej potrzebę odpoczynku. Miała pracowity dzień. Zaczął się od konieczności ugniecenia kanapy łapkami. Później przeniosła się na parapet, który z wielką werwą starała się ugnieść. Po paru minutach starań doszła do wniosku, że może jednak lepiej jej pójdzie z łóżkiem nowej opiekunki. Niestety ambitni nie mają lekko! Po drodze był cały korytarz, który wypadalo choć trochę pougniatać. Gdy ostatecznie dotarła na łóźko resztką sil pouciskała kocyk i padła wymęczona.
Na osłodę zdjęcie Duni z odziedziczoną po Borysie myszką: