No ale ja miałam o Kaziu - Karmicielka opiekuje się dwoma kocurami - Kaziem i Mieciem - już kilka lat (być może to nawet bracia: podobni umaszczeniem posturą, charakterem - do tego stopnia że walczą ze sobą zażarcie - dosłownie :/); kocury pojawiły się też jako już dorosłe, oswojone.
Coś dziwnego stało się tej zimy - koty zniknęły na 2 miesiące w okolicy Sylwestra, po czym wróciły zabiedzone i bojące się człowieka... Niestety nie pomogła dobra karma, dlatego karmicielka zgłosiła się do nas z prośbą o kastrację i oględziny...
Kobieta miała rację, że coś się dzieje - trochę było bałaganu w paszczy, dziwnie wyglądające ranki na łapce, ale najgorsze - podejrzana narośl w jamie ustnej... Do tego stopnia podejrzana, że lekarz zrobił test F/F - białaczka +

Ale kocur jest generalnie w bardzo dobrej kondycji - rany na łapkach już zaleczone, mimo ogromnej niechęci do jakichkolwiek zabiegów; mało tego - stał się przylepą

Mieszka na poddaszu altany - nie może gdzie indziej ze względu na rezydentów - ale tam teraz upał (ma włączony wentylator), z kolei podczas chłodów zrobi się zimno...
Karmicielka spędza z nim popołudnia czytając - a kot wciska się Jej pod pachę... Fajny, ponad 6-kilowy kocur...
Teraz polujemy na Miecia - jest w zdecydowanie gorszym stanie: na karku rana, która nie goi się już 2 miesiące, wyrudziały, wychudzony - ale większy cwaniak... Niestety pokrywę łapki zahaczył ogonem - spadła nań zbyt wcześnie, zwiał i teraz omija taras szerokim łukiem, je z miseczki tylko w krzakach, zatem póki co użycie podbieraka nie jest możliwe... pracujemy na odzyskanie zaufania... Ze względu na relacje między kotami i wygląd Miecia bardzo prawdopodobne wydaje się nosicielstwo

Kaziu Luboński na ZDJĘCIACH.