Dzisiaj nadszedł dla kotów TEN dzień. DZIEŃ PRÓBY. No i niestety, nie mogę powiedzieć, żeby był łatwy
Mimo 2 tygodni izolacji Mańka i oswajania Kiary z zapachami innego lokatora w domu, rezydentka pokazała, że to ona tu rządzi. Najpierw osyczała biednego Maniusia i na niego warczała. A później pogoniła pod łóżko i tak się tam kotłowali, że byliśmy bladzi z przerażenia
Teraz, po kilkugodzinnej ponownej izolacji, drzwi są otwarte, ale Maniek nie może wyjść właściwie z pokoju, bo Kiara osadza go wzrokiem i sykiem. On już wie, do czego jest zdolna i nie podchodzi do niej już tak otwarcie.
To naprawdę bardzo przykre patrzeć, że nie zapałały do siebie ciepłymi uczuciami od początku. Tym bardziej, że to nasze pierwsze tego typu doświadczenia i nie wiem, czy poradzimy sobie z tym towarzystwem
Pomóżcie, napiszcie jakieś rady